Artykuły

Teatr to nie rozhisteryzowana panna

O tym, że teatrowi Kochanowskiego kryzys zagląda w oczy, wiedzą chyba wszyscy. Z Kochanowskiego musiało odejść trzech aktorów, teatr zastanawia się też, jak zbudować bardziej popularny repertuar. Lekiem na trudną sytuację maja być sponsorzy. Z Rafałem Mościckim, człowiekiem odpowiedzialnym za ich szukanie rozmawia Anita Dmitruczuk w Gazecie Wyborczej - Opole.

Na stronie internetowej Kochanowskiego widnieje widoczny apel o pomoc. "W tych trudnych dla kultury czasach każda pomoc jest dla nas istotna i cenna". Człowiekiem odpowiedzialnym za szukanie sponsorów dla teatru jest od kilku miesięcy twórca festiwalu Opolskie Lamy, Rafał Mościcki.

Anita Dmitruczuk: W kryzysie teatr zwolnił trzech aktorów, ale zatrudnił człowieka do szukania sponsorów. To chyba o czymś świadczy.

Rafał Mościcki: Osobiście nie wiązałbym tych dwóch spraw, bo ja i aktorzy funkcjonujemy w teatrze na trochę innych płaszczyznach. Nikt nie stracił pracy, dlatego że ja przyszedłem. Poza tym czymś naturalnym jest to, że w momencie kiedy jest niewystarczająca liczba środków finansowych, zatrudnia się właśnie specjalistę do spraw sponsoringu i pozyskiwania środków finansowych.

Jak się szuka mecenasa w czasach kryzysu? Apel Teatru na stronie internetowej jest dość bezpośredni

- O kryzysie mocno się trąbi i dlatego ludzie zaczynają oszczędzać. A jak spada sprzedaż różnych towarów, to dopiero wtedy kryzys przychodzi. Oczywiście to nie jest łatwa atmosfera do szukania sponsorów. Ale ten apel to nie jest krzyk rozpaczy, on miał tchnąć nadzieją.

Nadzieją? W pierwszych słowach do sponsorów piszecie o " trudnych dla kultury czasach".

- To, że teatr ma mniejszą dotację z Urzędu Marszałkowskiego nie jest dla nikogo tajemnicą. Ale są miasta gdzie cięcia były jeszcze bardziej drastyczne, najlepszy przykład to Kraków, gdzie część wielkich imprez będzie musiała po prostu zniknąć. U nas sytuacja jest jaka jest, a instytucje kultury nigdy przecież nie były dochodowe, one bazują na mecenacie. Eksponując na naszej stronie ofertę przeznaczoną dla sponsorów, chcieliśmy z jednej strony określić pozycję, miejsce Teatru, z drugiej przekonać potencjalnych mecenasów, że współpraca opłaca się obu stronom. Teatrowi, bo będzie miał dodatkowe pieniądze np. na lepszą promocję wydarzeń, a firmom, bo właśnie tym bardziej w czasach kryzysu istotne jest, żeby być rozpoznawalnym, pozytywnie kojarzonym , żeby klienci o niej nie zapominali. To jest tak, jakby pójść na ważną imprezę z ładną dziewczyną. Dlatego mówię o nadziei a nie o krzyku rozpaczy. Nikt nie chce iść na imprezę z histeryczką. Kojarzenie firm z mecenatem kultury to nic innego jak budowanie dobrej opinii o firmie w sferze odbioru społecznego.

Teatry, filharmonia, muzea, wszystkie te instytucje utrzymują się jednak u nas z publicznych a nie prywatnych pieniędzy. I wszędzie słyszę to samo: u nas mecenasów nie ma, bo nie ma tu centrali dużych firm.

- To prawda, ale staram się też zachęcić do współpracy przy większych wydarzeniach teatralnych firmy, które tu centrali nie mają. Na Opolszczyźnie jest jednak jeszcze jeden problem: u nas po prostu zupełnie umarła tradycja mecenatu. No ale trzeba budzić ją na nowo, pukać do drzwi aż ktoś otworzy. Jestem przekonany, że nasza oferta jest ciekawa i tak na prawdę nie zawsze chodzi o to, żeby dać nam pieniądze, często chodzi o bardzo konkretne rzeczy. Teraz do spektaklu " Słownik Chazarski. Dzieci Snów" potrzebujemy na przykład poduszek, kapci czy zadrukowanego papieru. Bez nich spektakl też się odbędzie, bo zdobędziemy je w inny sposób, ale jeśli uda się znaleźć firmy, które podarują nam te rzeczy do spektaklu, właśnie ich wartość zaoszczędzimy. Przypominamy w ten sposób, że nie tylko pomoc finansowa ale barter jest ciekawą i konkretną formą współpracy. Oczywiście dla nas idealnym barterem byłoby, gdyby dostawca energii przestał w zamian za reklamę wysyłać nam rachunki za prąd (śmiech).

Teatrowi chyba trudno znaleźć mecenasa na dobre i złe. Obok sztuk popularnych, są też te ambitne, ale tez i te niezrozumiałe czy po prostu nieudane. Łatwiej zainwestować chyba w konkretny projekt niż w długą współpracę.

- Ale to właśnie ta długotrwała współpraca opłaca się najbardziej, bo wtedy mecenas zaczyna być naprawdę mocno kojarzony z instytucją kultury, wchodzi w pewne środowisko. To oczywiście jest ryzyko, ale w teatrze muszą być i sztuki, które są ambitne i te, które przyciągną masowego widza. Tak naprawdę to prowadząc rozmowy z kolejnymi firmami zauważyłem, że przynajmniej w części z nich jest potrzeba kultury, pójścia do teatru, zaoferowania choćby swoim pracownikom takiej możliwości. Również w czasach kryzysu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji