Artykuły

Szukanie nowego widza

"Baj Pomorski" wystąpił przed paroma dniami z premierą nowej sztuki, premierą o tyle nietypową, że adresowaną do nieco innego niż dotąd kręgu odbiorców działalności artystycznej PTLiA.

Sztuka Leona Moszczyńskiego (pisząca go pod pseudonimem Jan Ośnica) zatytułowana "Złoty klucz, czyli o chłopie, który wszystkich zwodził" ma w swej warstwie literackiej wyraźne związki z dramatem średniowiecznym - misteriami i moralitetami, szczególnie tymi, które nawiązują do ludowej, plebejskiej tradycji. Z moralitetem ludowym wiąże sztukę Ośnicy wybór głównego bohatera - chłopa Dudy, który - mimo że żyje w zgodzie ze wszystkimi zasadami moralnymi, uczciwie i pobożnie, cierpi krzywdę, niesprawiedliwość i okropną biedę. Jest więc Duda zwyczajnym, grzesznym człowiekiem (a tak zawsze bywało w moralitetach) poddawanym ustawicznie pokusom i stawianym w obliczu coraz to nowych prób życiowych. Ta właśnie moralna walka człowieka ze sobą i jej psychologia wypełniały akcję ludowych sztuk średniowiecznych. W działania ludzkie "wtrącały się" też zwykle duchy dobre i złe walczące o duszę grzesznika.

Wszystko to w swej współczesnej sztuce Ośnica zachował, tyle że potraktował dawne wzory dość przewrotnie, nadając im niejednoznaczną interpretację. Bo w "Złotym kluczu" o duszę chłopa Dudy walczy tylko diabeł, towarzyszący mu przez cały czas trwania akcji. Siły dobra, reprezentowane przez Panboga i św. Piotra, do spraw ziemskich. właściwie się nie wtrącają. Panbóg ma swoja "ogólnoświatowe" problemy, a Św. Piotr - zapominalski staruszek - nie ma dla Dudy ani cierpliwości, ani czasu. Toteż w finale chłop czuje się oszukany - pytał przecież Panboga, dlaczego tak źle mu się żyje i otrzymał odpowiedź: bo nie kłamie, nie kradnie, nie oszukuje, nie "przekręca". Duda potraktował tę odpowiedź jako pozwolenie na życie łotrzyka i w konsekwencji musi za to ponieść karę. Tego porządku rzeczy bohater sztuki Ośnicy zrozumieć nie potrafi, postanawia zatem szukać sprawiedliwości innej niż ta, ustalona przez Panboga. Tak kończy się "Złoty klucz" - baśń o wymowie niejednoznacznej i gorzkiej, skłaniająca do pytań i refleksji.

Podstawowe pytanie, które zapewne padać będzie często przy okazji tej premiery brzmi: czy tego typu materiał literacki nadaje się na scenę lalkową, operującą przecież zwykle literaturą dydaktyczną, wyraźnie odgraniczającą dobro od zła. Tego wyraźnego pedagogicznego przesłania sztuce Ośnicy brak, toteż adresowana jest ona do innego widza, niż pozostałe utwory wystawiane w "Baju". Tym adresatem jest młodzież i dorośli, a więc ci odbiorcy, którzy mogą w pełni ogarnąć problematykę i walory "Złotego klucza". Czy jednak "Baj" winien być teatrem dla dorosłych? Sądzę, że czasem tak - obok swej normalnej, przeznaczonej dla dzieci działalności artystycznej.

Sztuka Ośnicy ma ponadto wiele innych walorów. Cechuje ją dowcip słowny i sytuacyjny, kapitalne zróżnicowanie postaci bohaterów głównych i drugoplanowych (choćby ta arcyzabawna, niemądra, a w gruncie rzeczy sympatyczna Kaśka, grana przez Heleną Garbowską).

Te zalety świetnie wydobywa teatralna realizacja "Złotego klucza", którego reżyserem był Konrad Szachnowski, zaś scenografem Lucjan Zamel. Znaleźli oni bardzo udany klucz plastyczny, pozwalający na błyskawiczne zmiany miejsca akcji, które rozgrywa się w trzech planach - Niebie, Piekle i na Ziemi. Pomysł, jaki zastosowano jest zaskakująco prosty i współczesny. Dekoracji właściwie nie ma, jest tytko podświetlona wewnętrzna kurtyna.

Akcja zaczyna się w momencie, gdy na scenę wpada gromadka rozbrykanych diabłów, ciągnących za sobą drabiniasty wóz. Diabły będą aranżować kolejne miejsca akcji posługując się elementami rozbieranego i składanego w miarę potrzeby wozu. Postawiony dyszlem do góry będzie on więc ołtarzem, czyli niebem, drabiny imitować będą płot w scenach ziemskich, zaś rozrzucone - niby bez planu - deski symbolizują chaos panujący w czeluściach piekła.

Ten efektowny, funkcjonalny i w swym wyrazie plastycznym bardzo współczesny pomysł gwarantuje wartkie tempo granego bez przerwy spektaklu. Zmiany miejsca akcji podkreśla dodatkowo interesująca muzyka Franciszka Smolińskiego i Konrada Szachnowskiego - raz nawiązująca do melodii ludowych, innym razem do liturgii, jeszcze innym - utrzymana w ostrych, żywych rytmach.

Mały zespół wykonawców (zaledwie 7 osób) otrzymał w tym spektaklu ogromną ilość aktorskich zadań. Aktorzy odtwarzając nieraz po kilka ról, animując lalki, grają jednocześnie ową gromadę diabłów, nie wypadając z akcji ani na moment. Dobra praca nad słowem, dopracowane sytuacje, wiele zabawnych pomysłów inscenizacyjnych, udane role B. Wołłejki, H. Grabowskiej, M. Milczarka i M. Dymały - wszystko to złożyło się na nader interesujący spektakl, którego walory doceni zapewne w pełni nowa widownia, po którą sięga "Baj" - młodzież i dorośli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji