Artykuły

Ani igrzysk, ani chleba! Na co zabraknie Krakowowi

Radni PO systematycznie próbują zepsuć nieźle działającą maszynę kulturalną. Ścinając do 19 mln zł budżet KBF, pokazują też, że obce jest im pojęcie mecenatu. Trudno im zrozumieć, że warto wydać pieniądze na wysoką kulturę, tak samo jak i na łatanie chodników. Tyle tylko, że przy tej konstrukcji budżetu nie będzie ani głośnych festiwali, ani załatanych wszystkich dziur - piszą Magdalena Kursa i Bartosz Piłat w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Mamy kryzys, który mocno nadgryzł tegoroczny budżet miasta. Pieniędzy brakowało na wszystko, pytanie brzmiało tylko - komu zabrać więcej. Najbardziej ucierpiały kultura i promocja.

Krakowska Platforma Obywatelska przez całą jesień zapowiadała konieczność wielkich zmian w zarządzaniu miastem i jego finansami. Specjalna komisja rady miasta, której przewodniczył Bogusław Kośmider (szef rady, PO), wyznaczyła przed prezydentem plan działania, który miał sprawić, że za kilka lat miasto będzie znowu stać na duże inwestycje infrastrukturalne. Opinię komisji powtórzył potem urząd miasta, a nawet częściowo agencja ratingowa oceniająca finanse miasta. Na przestawione przez PO propozycje oszczędności i zwiększania wpływów do kasy miasta (np. poprzez grupowe zakupy mediów dla wszystkich jednostek gminy) przychylnie patrzył też prezydent Jacek Majchrowski.

Kiedy jednak przyszło do uchwalania budżetu, jednego z najważniejszych bieżących dokumentów miasta, klub radnych PO wykazał się małostkowością, brakiem ogólnej wizji rozwoju Krakowa i pewną polityczną zawiścią. Szczególnie nieprzekonująco brzmią argumenty radnych, że zmniejszając budżet Krakowskiego Biura Festiwalowego, kierowali się merytorycznymi przesłankami. KBF od lat stoi bowiem Platformie ością w gardle. Sukcesy krakowskich festiwali na polskiej arenie kulturalnej, a ostatnio coraz częściej również światowej, stały się przecież orężem prezydenta Majchrowskiego, któremu można różne rzeczy zarzucać, ale akurat nie w tej dziedzinie. Majchrowskiemu udało się stworzyć instytucję, która buduje dobry wizerunek miasta i z tego korzysta. Owszem, wizerunek ten jest drogi (co roku KBF wydawał między 30 a 40 mln zł), ale przynosi - trudno mierzalne - korzyści. To dzięki publikacjom na świecie o naszych wydarzeniach kulturalnych przyjeżdża do nas pewien odsetek turystów (zostawili w Krakowie w zeszłym roku 3 mld zł!), to dzięki aurze miasta kultury młodzi chętnie wybierają się tu na studia. Korzyści można mnożyć.

Radni PO systematycznie próbują zepsuć tę nieźle działającą maszynę kulturalną, zamiast zabrać się za monitorowanie rzetelności wydawania przez KBF pieniędzy (skoro już uważają, że mogłoby być lepiej). Ścinając do 19 mln zł budżet KBF, pokazują też, że obce jest im pojęcie mecenatu. Trudno im zrozumieć, że warto wydać pieniądze na wysoką kulturę, tak samo jak i na łatanie chodników. Tyle tylko, że przy tej konstrukcji budżetu nie będzie ani głośnych festiwali, ani załatanych wszystkich dziur.

Platforma obcięła też pieniądze na promocję miasta - z pozoru niewiele, bo tylko 800 tys. zł, ale planowany na ten rok budżet na tę dziedzinę miał już charakter głodowy - 3,5 mln zł. Cięcie tej skromnej kwoty zaczyna być niebezpieczne. Bo Kraków to miasto, które żyje z turystyki. Jeśli w jakichkolwiek rankingach jesteśmy liderami, to właśnie w tych sporządzanych przez portale podróżnicze czy organizacje turystyczne. Marcin Kandefer, dyrektor magistrackiego wydziału informacji, turystyki i promocji, żartował podczas wczorajszej sesji, że przyjeżdżających na Euro 2012 dziennikarzy powita po staropolsku chlebem i solą, bo na foldery czy programy zwiedzania zabraknie pieniędzy. W przeszłości miasto wielokrotnie zapraszało na swój koszt grupy zagranicznych reporterów, w nadziei że pobyt w Krakowie zaowocuje pozytywnymi publikacjami. W tym roku nie musimy płacić dziennikarzom za przylot czy hotele. Będą u nas tak czy inaczej. Może więc nie warto marnować tej okazji i oszczędzać na prostych działaniach promocyjnych (np. folder w języku włoskim).

Drobne oszczędności mogą się bowiem mścić zaskakująco dużymi następstwami. Właściciel sklepu przy Rynku opowiadał nam, że odwiedziło go w sylwestrowy wieczór mnóstwo Rosjan rozczarowanych tym, że pod Sukiennicami nie ma tradycyjnej imprezy sylwestrowej. Biura podróży, które sprzedawały im wycieczki do Krakowa, zapewniały, że miasto słynie z hucznego witania nowego roku. Turyści ze Wschodu (pewno nie tylko oni) wyjechali rozczarowani. Nie tylko nie wrócą za rok, ale pewno nie zachęcą do tego swych znajomych czy nie zamieszczą na forach internetowych euforycznych relacji. Takie zaniechania drogo więc kosztują.

Dorzynanie promocji przez PO jest o tyle niezrozumiałe, że to właśnie ta partia zaproponowała, by w tym roku wydać ok. 300-400 tys. zł na kampanię reklamową zachęcającą mieszkających i pracujących w Krakowie, a niezameldowanych w tym mieście, by płacili tu swoje podatki. Dyrektor Kandefer mówi, że po ścięciu promocyjnego budżetu zabraknie nie tylko na tę kampanię (a szkoda, bo akcja mogłaby przynieść kilka milionów zysków), ale też na planowaną promocję Krakowa w krajach, których drużyny zamieszkają u nas podczas Euro 2012.

Smutne, że przesuwając zaledwie 60 mln zł w 3,5-miliardowym budżecie miasta, radni PO psują to, co dla Krakowa cenne - strategię wizerunkową. Jeszcze smutniejsze, że nie proponują - choć zapowiadali - żadnych wielkich zmian. W zamian za mniej pieniędzy dla KBF otrzymamy kilkadziesiąt drobnych remontów i inwestycji w każdej dzielnicy, które zasadniczo nie poprawią jakości życia w mieście. I znów PO nie uniknie podejrzenia, że poprawki wprowadziła wyłącznie po to, by w tych dzielnicach zyskać trochę głosów wyborców. I choć trochę zaszkodzić obecnemu prezydentowi.

Już po sesji budżetowej szef klubu PO Grzegorz Stawowy zadeklarował, że jeśli KBF będzie potrzebował pieniędzy, to Platforma zgodzi się na przesunięcie części środków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji