Artykuły

Koncert na trzy Henryki i szalik

"Zrozumieć H." w reż. Pawła Palcata w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

We wtorkowy wieczór w legnickim Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej zobaczyliśmy tak naprawdę dwa spektakle - premierowy pokaz "Zrozumieć H." w reżyserii Pawła Palcata i spontaniczny monodram samej Krzywonos-Strycharskiej. Legendarna działaczka "Solidarności" zmieniła plany organizatorów - miejsce zaplanowanej debaty zajęła jej barwna opowieść o własnym życiu, równie interesująca co samo przedstawienie. Mówiła o dorastaniu w patologicznej rodzinie, działalności w "Solidarności", latach zesłania spędzonych na Mazurach i w Szczecinie, pierwszym spotkaniu z mężem i wychowywaniu 12 dzieci.

Krew jaśnista zalewa

- Ja guzik zrobiłam, tyle samo, co wy byście zrobili na moim miejscu - mówiła Krzywonos-Strycharska. - Bo robiliśmy to dla siebie. Żeby nam i naszym dzieciom żyło się lepiej. A z tym tramwajem ja sama nie wiedziałam do końca, co robię. Miałam 20 lat i zwyczajnie się bałam. Do końca powtarzałam sobie: "Nie stanę, na Chrystusa, nie stanę, przecież dostanę wpierdziel, jak to zrobię!". Ale stanęłam! I krew jaśnista mnie zalewa, kiedy teraz słyszę, że Ania Walentynowicz i inne dziewczyny tylko kanapki bohaterom robiły. Pierdoły!

Zanim padły te słowa, obejrzeliśmy "Zrozumieć H.". Jeszcze przed premierą Paweł Palcat, reżyser i autor scenicznego tekstu, mówił, że ten projekt powstał z zazdrości. Ani on, ani żaden z aktorów biorących udział w projekcie nie może pamiętać sierpnia 1980 - to pokolenie 30-latków urodzonych w czasie stanu wojennego. "Ja też tak chcę" - mówi w spektaklu córka Krzywonos. Pod tym zdaniem podpisują się twórcy przedstawienia. Bo nie było im dane żyć w czasach, które wymagałyby od nich ujawnienia takiej siły i charyzmy, jakiej wyraz dała bohaterka. A dziś jedyne wyzwania, w których mogą się sprawdzać, to codzienny wyścig szczurów, a efekty ambitniejszych działań rozmywają się w przestrzeni, w której przeplatają się miliony głosów.

Wewnętrzny kompas

Na scenie każdy z aktorów może wejść na chwilę w skórę opozycjonisty. Ale też ubeka, dziecka czy pasażera tramwaju. Jest tu trochę jak w komputerowej grze - na czarnej planszy sześć postaci, każda w identycznych dżinsach, trampkach i białej męskiej koszuli. Aktorzy żonglują rolami, więc w kolejnych sekwencjach mamy tu trzy Henryki, które przekazują sobie jej tożsamość wraz z symbolizującym ją czerwonym szalikiem, mamy dwóch mężów i pięciu Wałęsów.

13 grudnia, kiedy na ulicach wielu polskich miast organizowano rekonstrukcje wydarzeń ze stanu wojennego, na scenie legnickiego teatru odbywała się kolejna - tyle że doszlifowana co do najdrobniejszego szczegółu, z matematyczną wręcz precyzją. Z epizodów z życia Krzywonos Paweł Palcat uszył czystą i klarowną opowieść o dziewczynie, której wewnętrzny kompas kazał iść zawsze we własnym kierunku, nawet jeśli groziło to zadeptaniem przez tłum obierający odwrotny azymut.

Twórcy "Zrozumieć H." próbują za wszelką cenę uciec przed ryzykiem budowania pomnika Krzywonos. A jej biografia łatwo zamienia się w stygnący spiż. Trudne dzieciństwo, działalność w "Solidarności", wychowanie 12 dzieci i pełne emocji wystąpienie w 30. rocznicę Sierpnia - ten ciąg wydarzeń sam układa się we współczesny żywot świętej. W rzeczywistości rozsadza go sama Krzywonos - ze swoją energią i niewyparzonym językiem.

Na scenie Paweł Palcat przy pomocy scenografki Małgorzaty Bulandy próbują jej historię wypreparować z sentymentalizmu, celowo wychłodzić, pozwalając, żeby całą tę konstrukcję rozbiła bohaterka. Opowieść rozgrywa się w pustej przestrzeni, a kolejne sceny zaprojektowano jak układy choreograficzne albo fragmenty muzycznej partytury. Znakomita sekwencja tramwajowa została rozpisana na kanon przeplatających i powtarzających się utyskiwań pasażerów, przez które stopniowo przebija się coraz silniejszy i pewniejszy głos Henryki (Zuza Motorniuk): "Ten tramwaj dalej nie pojedzie!".

Konspiracja została zaaranżowana w konwencji pokazu mody - w tle melodia "Wonderful Life", która w latach 80. towarzyszyła relacjom z paryskich wybiegów w telewizyjnym "Bliżej świata", na scenie paradują aktorzy, przekazując sobie niemal niepostrzeżenie, a jednocześnie z jawną ostentacją czerwoną kopertę.

Zanim trafi do szpitala, spod koszuli kolejnej Henryki (Magda Skiba) wysypią się naręcza krwistoczerwonych ulotek. Opowieści o kolejnych adopcjach Strycharskich (Rafał Cieluch i Ewa Galusińska) przeplatają się ze zmieniającym się sygnałem towarzyszącym telewizyjnym wiadomościom, które wyznaczają kolejne etapy w życiu rodziny - coraz więcej dzieci, które trzeba ułożyć do snu, i coraz większy dystans między małżonkami budowany z kolejnych krzeseł przy stole.

Wszystkie te sceniczne pomysły zadziałały tu skutecznie, jak trybiki w mechanizmie szwajcarskiego zegarka, co jest zasługą legnickich aktorów - spektakl to zbiorowa kreacja, sekstet z trzema równorzędnymi kobiecymi solówkami, mistrzowsko zagrany. I właśnie w tej precyzji wykonania tkwi najważniejsza różnica między wtorkową premierą a wiosennym pokazem "Zrozumieć H." na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej - teraz spektakl jest o niebo lepszy.

W pułapce ze spiżu

Jednak spiżowej pułapki nie udało się do końca uniknąć - nie ma w tej historii elementu zaskoczenia, momentu przemiany, a postać bohaterki wydaje się od początku do końca krystaliczna, moralnie jednowymiarowa. Tak jak Paweł Palcat możemy tylko ją podziwiać i jej zazdrościć. Tyle że opowieści o bohaterach bez skazy to trudne wyzwanie dla teatralnej sceny. Trudniejsze niż dla kina - w "80 milionach" udało się Waldemarowi Krzystkowi pokonać tę poprzeczkę i zrobić świetne kino akcji o fajnych chłopakach z "Solidarności". Pawłowi Palcatowi ta sztuka nie do końca wyszła. "Zrozumieć H." ogląda się z podziwem dla inscenizacji i wykonania, momentami - ze wzruszeniem. Brakuje jednak dramaturgicznego napięcia, które pozwoliłoby zobaczyć w tym spektaklu projekt spełniony.

Skąd to wiedzieliście?

Henryce Krzywonos "Zrozumieć H." bardzo się spodobało. - Z mężem żyję 25 lat, wiem, jak ciężko go wzruszyć, a panu się udało, bo miał łzy w oczach - mówiła do Pawła Palcata. - Tak celnie trafiliście w niektóre sceny z mojego życia! A Henryki były niesamowite - ta ostatnia przytulała dzieci zupełnie jak ja. No i jak rozmawiała z moim mężem, to było bardzo trafione. Skąd wyście to wszystko wiedzieli?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji