Artykuły

Ta rola to duża odpowiedzialność

- Przyznam szczerze, że początkowo drżałam na myśl o tym, czy zdołam sprostać wszystkim oczekiwaniom Janusza. Bo to jest rola napisana specjalnie dla mnie - mówi NATASZA URBAŃSKA, odtwórczyni roli Poli Negri w musicalu "Polita".

Ola Szatan: Kiedy narodził się pomysł na stworzenie widowiska o Poli Negri?

Natasza Urbańska: Jakieś 7 lat temu usiedliśmy i zaczęliśmy szukać pamiątek po Poli Negri, interesować się jej postacią. Pomyśleliśmy, że dobrze byłoby zrobić spektakl. Pola Negri była niesamowitą artystką, która w ciągu roku potrafiła nakręcić 5 filmów, zarabiając dzięki temu ogromne pieniądze. Była miliarderką, ale to ciężka praca zaprowadziła ją na szczyt. Potrafiła odnaleźć się w każdej roli. I trudno tylko powiedzieć, czy na ten jej sukces złożył się wyłącznie talent i charyzma, czy po prostu dobry moment. Chociaż jestem przekonana, że Pola Negri z powodzeniem mogłaby występować w filmach tworzonych w dzisiejszych czasach. Okazała się też fantastycznie śpiewającą aktorką, kiedy dźwięk zaczął wchodzić do kina niemego... Miała nawet dwa wielkie przeboje, m.in. "Tango Notturno". Była genialną artystką. Dlatego powstała "Polita" - pierwszy na świecie spektakl muzyczny z piękną muzyką Janusza Stokłosy, w reżyserii i z choreografią Janusza Józefowicza.

Stanęła pani przed wielkim wyzwaniem.

- To dla mnie wielki zaszczyt, że mogę wcielać się w postać Poli Negri, w końcu to ona była jedyną Polką, która zdobyła Hollywood. I jako jedyna Polka odcisnęła swoje dłonie w słynnej Alei Sław. Przyznam jednak szczerze, że początkowo drżałam na myśl o tym, czy zdołam sprostać wszystkim oczekiwaniom Janusza. Bo to jest rola napisana specjalnie dla mnie. Im dłużej pracujemy z Januszem, tym ta poprzeczka dla mnie stawiana jest wyżej i wyżej... Długo się przygotowywałam do tej pracy, wcześniej dużo czytałam o Negri. Praca nad tym wymagała mobilizacji, wielu godzin spędzonych na próbach. Jeszcze w Wigilię dostałam jedną piosenkę, której musiałam się nauczyć. I przy każdej wolnej chwili wkuwałam jej tekst (śmiech).

A znalazł się w zamieszaniu czas na odpoczynek?

- Zdaję sobie sprawę, że ta rola to duża odpowiedzialność, ale nie odczuwałam zmęczenia. Uwielbiam pracę na scenie, wtedy tracę poczucie czasu. Pamiętam taką sytuację w Bydgoszczy, gdzie miesiąc temu graliśmy "Politę" w ramach specjalnych przed-premierowych pokazów. Próby przed nimi rozpoczynały się bladym świtem, czyli w okolicach 12.00 w południe (śmiech), a kończyły przed 5.00. Przy wejściu do hali jest zegar i gdy raz wyszliśmy po zakończonej próbie, a na zegarze zobaczyłam godzinę 4.19, to powiedziałam "fajnie, dobry czas na obiad". Na co usłyszałam, że owszem minęła, ale czwarta nad ranem. Tak działa adrenalina.

W waszych biografiach można odnaleźć kilka podobieństw. Debiut Poli Negri na szklanym ekranie przypadł, gdy miała 17 lat. Pani zadebiutowała w teatrze niemal w tym samym wieku.

- To prawda. Obie jesteśmy Polkami. Obie zaczynałyśmy jako tancerki i obie na drodze do kariery spotkałyśmy swoich mistrzów. Dla Poli Negri był to Ernst Lubitsch - jej mentor, z którym zrobiła najlepsze filmy. Nawet, gdy już znalazła się w Hollywood, to zażyczyła sobie, by z nim realizować produkcje. Moim mistrzem od początku jest Janusz Józefowicz i jestem wdzięczna losowi za to, że nas zetknął ze sobą wiele lat temu. To człowiek, od którego mogłam i nadal mogę się wiele nauczyć. Janusz w pewnym sensie jest też nieokiełznany - nigdy nie wiesz, czego można się po nim spodziewać. Ale to ma swoje plusy (śmiech). Jedna rzecz, która nas różni to życie prywatne. U Poli ta sfera nie układała się.

Obie z Połą zostałyście namaszczone na gwiazdy.

- Pola Negri została namaszczona na gwiazdę przez Sarę Bernhardt, ja miałam to szczęście dzięki pani Ninie Andrycz, która w ubiegłym roku podarowała mi naszyjnik wysadzany perłami. Jest jednak jedna rzecz, która z pewnością nas różni z Połą Negri -życie prywatne. Ta sfera u Poli nie układała się zbyt pomyślnie. Nie wiem, czy to była kwestia jej wyboru, nie trafiała na właściwych mężczyzn, czy postanowiła ułożyć sobie życie tak, by wyglądało jak w filmie. Życie, które sama sobie reżyserowała. Mnie się udało trafić na tę jedyną osobę i stworzyć szczęśliwą rodzinę. Mam do kogo wracać i będę o to bardzo dbać.

Co dalej po premierze "Polity"? Szykuje się trasa?

- W lutym zaczniemy ją grać na warszawskim Torwarze. Ale są już plany na kolejne miasta. Trafimy m.in. do Łodzi i Wrocławia. To spektakl, który ze względu na swój rozmach musi być grany w halach... Dlatego chętnie pojawilibyśmy się z "Politą" w katowickim Spodku, wstępnie zaplanowaliśmy na to 6 i 7 maja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji