Artykuły

Obowiązkowy program dowolny

Obowiązkowy

program dowolny

Myślałem, że zacznę od cytatu. To tak zgrabnie, nawiązać anegdotą do tego dzieła, pokazać od niechcenia jak wiele znaczeń - tych poważniejszych i tych bardziej frywol­nych, czy po prostu codziennych - ze sobą niesie. Tylko nijak nie mogłem wybrać.

Jest stary kawał o widzu - zapytany o "Wesele" Wyspiańskiego, z którego właśnie wyszedł, odpowiada z pogardą: "Co to za sztuka? Same cytaty!" No właśnie... są i książki, które składają się z cytatów. Można je czytać do poduszki, otwarłszy uprzednio "na gdzie bądź", w kółko i jeszcze raz. Taką książką - i to już z samej definicji - jest "Raptularz" Zbigniewa Raszewskiego, wybitnego znawcy polskiego teatru. Raptularz to w końcu (rzadka już dzisiaj) forma pamiętnika prowadzonego "na gorąco", pełna dygresji i retrospekcji, zachłannie zagarniająca na swoje karty strzępki rzeczywistości, liściki, wycinki, czasem drobne przedmioty. U Raszewskiego znajdziemy to wszystko - i więcej, bo mamy do czynienia z dziełem historyka: obok nieprawdopodobnej serii dowcipów politycznych czy anegdot teatralnych są tu szczegółowe i dobrze udokumentowane relacje z uwięzienia Prymasa Wyszyńskiego, warszawskich wydarzeń 1968 roku czy Praskiej Wiosny.

Całość, rozpoczynająca się w 1965 roku, pisana i uzupełniana do początku lat 90. ubiegłego wieku, składa się na zupełnie inną niż podręcznikowa historię tego czasu: Raszewski ma swoje ulubione wątki, obok dogłębnych analiz czy choćby trafnych obserwacji rzeczywistości prezentuje opinie najściślej osobiste (polecam listę najgłupszych i najmądrzejszych dzieł operowych), by nie rzec intymne (lista książek, z których napisania zrezygnował). Ja cenię sobie niezwykłe opowieści o negocjacjach z cenzurą - widzimy tu okrutnie pokaleczone jej prostackimi ingerencjami kartki książek - i dowiadujemy się, jakich cudów dyplomacji trzeba było dokonać, by choć część z tych skreśleń ocalić. To właśnie dlatego dopiero dziś możemy wczytywać się w tekst "Raptularza" - ten, oddany w ręce ówczesnych cenzorów, mógłby doprowadzić wręcz do skreślenia... autora.

Forma pozornie dowolna, zabawna, prywatna - nie dajmy się zwieść: lektura "Raptularza" przynosi wiedzę bezcenną, podaną w dodatku w fascynującej postaci. To pierwsza tak pełna redakcja dzieła Zbigniewa Raszewskiego, choć czytelnik przeżywa nieustające deja vu - jako że fragmenty "Raptularza", rozsiane licznie w prasie lat dziewięćdziesiątych, zdążyły już stać się niewyczerpanym skarbcem cytatów. Więc może dobrze, że zacząłem inaczej...

Grzegorz Słącz jest redaktorem naczelnym Sceny Polskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji