Artykuły

Kraków. Wójcicki z Kiepurą

Przyszły tłumy i choć dostojna sala Lustrzana u Pollera mieści 200 osób, chętnych było drugie tyle. Bo też Jacek Wójcicki od lat gwiazdą jest i właśnie w tej roli wystąpił wczoraj w cyklu "Ludzie estrady", animowanym w krakowskim Śródmiejskim Ośrodku Kultury przez Ninę Repetowską.

Ona też wystąpiła jako gospodyni wieczoru, a właściwie trzeba by powiedzieć osobista klaka artysty, obsypując go komplementami. Na wszystkie Wójcicki zasłużył, acz opinię, że jest śpiewakiem lepszym od Jana Kiepury, skromnie przemilczał. Wyznał natomiast, iż pomiędzy jego rodziną a rodem Kiepurów istniał ścisły związek, albowiem ojciec słynnego tenora z Sosnowca miał piekarnię, a z kolei dziadek tenora z Krakowa był zdunem. Tak więc obaj - stali przy piecu.

Rozmowę o młodości (chór Filharmonii Krakowskiej), studiach w PWST, Teatrze im. Słowackiego, gdzie aktor spędził parę lat (obecnie, jak przyznał, nie tęskni za teatrem), Piwnicy pod Baranami i Piotrze Skrzyneckim oraz Sosnowcu, gdzie krakowianin wcielał się w Kiepurę, przeplatały naturalnie piosenki. Te z jego repertuaru, jak dedykowane Ninie Repetowskiej "Ninon, ach uśmiechnij się" (były łzy obdarowanej), "Brunetki, blondynki", jak słynna "Granada", "Graj, Cyganie", "Titina", i w ramach licznych bisów - po owacji na stojąco - "Nie dokazuj" z repertuaru Marka Grechuty oraz jeden z przebojów zespołu ABBA, bo to najbardziej ulubiony zespół Jacka Wójcickiego. A gdy zszedł ze sceny, oblężony przez wielbicieli, długo rozdawał autografy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji