Artykuły

W getcie płci

"Panieński raj" w reż. Rafała Sabary w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Panuje teraz moda na tzw. kobiece przedstawienia, czyli takie, gdzie grają same kobiety. Nie przepadam za takimi "jednopłciowymi" spektaklami. Odnoszę bowiem wrażenie, że ten sceniczny świat, zubożony o jego męską część, a przez to postrzegany tylko z jednej perspektywy, nie do końca jest wiarygodny. Inaczej przecież układa się konflikt postaci, sytuacji i cała dramaturgia przedstawienia, kiedy na scenie są i kobiety, i mężczyźni.

"Panieński raj" to typowe damskie przedstawienie. Grają wyłącznie kobiety, sztuka jest również autorstwa kobiety, scenografię przygotowała kobieta, podobnie jak światło. Jedynie reżyseria i muzyka są tutaj dziełem mężczyzn. Na szczęście, bo trudno byłoby znieść taki zupełny babiniec.

Autorka sztuki Morna Regan jest aktorką, grała w teatrach Irlandii, Anglii i Stanów Zjednoczonych, wystąpiła także w kilku filmach. "Panieński raj" to jej pierwsza sztuka, napisana na zamówienie dwóch teatrów: dublińskiego i edynburskiego. Tekst był kilkakrotnie nagradzany, a więc zupełnie nieźle jak na debiut. Choć, prawdę mówiąc, nie jest to rzecz wysokich lotów, nie zawiera zbyt wiele ładunku intelektualnego czy głębi psychologicznej. Ot, przeciętna sztuka, podobnie jak przedstawienie.

Oto do prowincjonalnego miasteczka irlandzkiego powraca z Ameryki marnotrawna córka Ruth. No, może niezupełnie marnotrawna, gdyż po pierwsze, do wyjazdu skłoniła ją chęć poprawienia bytu, po drugie, nie bardzo chciała wyjeżdżać, a potem bardzo tęskniła za domem rodzinnym. Po trzecie wreszcie, niczego nie zmarnotrawiła, lecz przeciwnie, na emigracji odniosła sukces zawodowy. Ruth bowiem od dzieciństwa przejawiała zdolności plastyczne, co przydało się jej przy projektowaniu ekskluzywnych damskich ubiorów, które właśnie sprzedaje. Jest bizneswoman, ma firmę w Ameryce, a teraz tutaj, w Irlandii, wraz ze swoją przyjaciółką otwiera filię, salon sprzedaży wytwornej damskiej odzieży pod nazwą "Panieński raj".

Ale nie to jest najistotniejsze w tym przedstawieniu, lecz relacje, jakie zachodzą między nią a jej najbliższymi: matką, babcią i młodszą siostrą. Relacje, które nie należą do najlepszych, są pełne spięć, sytuacji konfliktowych, zadawnionych urazów, pretensji.

Te trzy pokolenia kobiet to różne charaktery, różne biografie i różne tajemnice. I właśnie te tajemnice z przeszłości kładą się cieniem na ich wzajemnych relacjach, stanowiąc przeszkodę w budowaniu przyszłości. Dopóki się ich nie wyjaśni i dopóki nie padną słowa przeprosin i wybaczenia, trudno będzie Ruth nawiązać kontakt emocjonalny z matką, babcią, siostrą, które przecież kocha i za którymi tęskniła.

Wszystkie postaci są tu zindywidualizowane, nie tylko za sprawą pióra autorki sztuki, ale i przez dobór obsady. Najciekawsza i najbardziej skomplikowana jest rola babci Dophie w wykonaniu Mirosławy Dubrawskiej. Dophie cierpi na chorobę Alzheimera. Jednak, na ile jej umysł rejestruje realną rzeczywistość, na ile zaś jest to konfabulacja, mieszanie przeszłych zdarzeń i dawno nieżyjących osób z teraźniejszością, wie tylko ona sama. Świetnie poprowadzona rola.

Z kolei najbardziej wyrazista charakterologicznie jest matka, grana przez Joannę Żółkowską. To osoba bardzo konkretna i realistyczna, przy tym ciągle niezadowolona, wciąż narzekająca na swój los, dyscyplinująca domowników i dość drapieżna w relacjach z otoczeniem. Wydawałoby się, że nie ma w niej miejsca na coś tak delikatnego jak uczucie. A jednak, kiedy wreszcie runie mur tajemnicy i zadawnionych urazów, okazuje się, że wcale nie jest taka silna i taka niezdolna do okazywania uczuć. Tyle że są one zaprawione dużą dawką goryczy.

Natomiast Justyna Sieńczyłło jako małomówna Ruth nie jest skora do odsłaniania swego wnętrza, nie wiemy tak naprawdę, co myśli i czuje. Przydałby się od strony aktorskiej bardziej wyraziście narysowany wizerunek postaci Ruth. Karina Seweryn zaś w roli Ailleen, młodszej siostry Ruth, prezentuje sposób bycia i myślenia właściwie nieodbiegający od znanych nam zachowań młodzieży spotykanej na ulicy czy w tramwaju. Postacią diametralnie różną od pozostałych jest Mabs, współwłaścicielka firmy, przyjaciółka Ruth. Edyta Jungowska (gościnnie na tej scenie) poprowadziła postać w pełen ekspresji, charakterystyczny dla siebie sposób, nierzadko z przerysowaniem emocji, które znamy z poprzednich ról aktorki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji