Artykuły

Czymże jest Faust z okulawioną myślą?

PYTANIE TO ZADAŁ BOY CZTERDZIEŚCI CZTERY LATA TEMU PO OBEJRZENIU "FAUSTA" NA SCENIE TEATRU NARODOWEGO W WARSZAWIE. NIESKROMNIE POZWALAM SOBIE PRZYWOŁAĆ JE DZIŚ, NA MARGINESIE WYSTĘPÓW WROCŁAWSKIEGO TEATRU PANTOMIMY, PREZENTUJĄCEGO WIZJĘ PANTOMIMICZNĄ HENRYKA TOMASZEWSKIEGO "ODEJŚCIE FAUSTA".

Celnie zauważył niedawno St. Kaszyński, iż Faust podobnie jak Don Kichot i Hamlet (dodałbym tu Odysa) przynależy do "rodziny człowieczej", powołanej do życia mocą fantazji ludzkiej, rodziny, która od lat twórczo zapładnia i "poraża prawdą istnienia". Literackie dzieje Johannesa Fausta, doktora nauk tajemnych, astrologa, alchemika i maga - ponoć słuchacza Akademii Krakowskiej - sięgają XVI wieku. Przekazywana najpierw ustnie, legenda o człowieku, który podpisał pakt z diabłem, oddając duszę za młodość, po raz pierwszy ukazała się drukiem w 1587 roku. pt "Historia o doktorze Janie Fauście, szeroko okrzyczanym guślarzu i czarnoksiężniku". Ważny dla dalszych rozważań jest fakt, że poza prostą i jarmarczną anegdotą o dziwnych przypadkach maga na ziemi i w zaświatach, spotkaniach z bohaterami i pięknymi kobietami (m. in. Heleną Trojańską), kryje się idea głębsza: poszukiwanie prawdy i wiedzy.

Motyw doktora Fausta twórczo rozwinął Christopher Marlowe w dramacie "Tragiczna historia doktora Fausta" (1588). Zgodnie z ideałami Renesansu jego bohater jest tytanem wiedzy, dzięki której chce poddać swej woli cały świat. Nie zważając na powszechnie uznane zasady etyczne dąży uparcie do urzeczywistnienia wizji "świata korzyści i radości, siły zaszczytów i wszechpotęgi, świata, mającego się stać udziałem mistrza nauki". Faust Marlowe'a jest filozofem, ale wiedza nie stanowi dla niego celu w życiu, traktuje ją jako drogę do celu, którym jest panowanie nad światem. Za tę cenę gotów jest sprzedać dusze diabłu. Nie oglądający się poza siebie, idący po trupach Faust staje się nadczłowiekiem.

Najpełniej jednak legendę o Fauście przetworzył J. W. Goethe. W pisanym przez prawie lat sześćdziesiąt "Fauście" dał syntezę ludzkości. Zasadniczą ideą dramatu uczynił spór o istotę i wartość człowieka. Przeprowadzony za sprawą Mefista przez wszystkie uciechy doczesne, mający na sumieniu śmierć i krzywdę ludzką, nie zatraca jednak Faust lepszych instynktów człowieczych. Ani zaszczyty, ani przygody, ani miłość najpiękniejszej z kobiet, Heleny, nie zadowalają go. Całe życie poszukuje prawdy i dopiero jako starzec odkrywa istotę i cel życia. Jest nim poszukiwanie i praca dla innych. Pełnym człowiekiem zostać można dopiero wtedy, zdaje się mówić Goethe, gdy razem z innymi przeżywa się radość i tragedie życia. Wyzwalający się spod wpływu Mefista Faust staje się humanistą.

Wprawdzie po tragedii Goethego jedynie Tomaszowi Mannowi udało się stworzyć podobnie głęboką, współczesną wersję Fausta, jednak warto tu jeszcze wspomnieć udany poemat dramatyczny Nicolausa Lenana pt. "Faust" (1836). Bohater tego romantycznego protestu przeciwko ustalonemu porządkowi świata i Bogu, wpisany w krąg zamykający się miłością, nienawiścią i walką, intensywnie przeżywa ludzkie problemy, opanowany żądzą poznania świata i ludzi.

Z nowszych wersji motywu doktora Fausta wspomnieć trzeba dramat F. Avenariusa "Faust" (1919) tworzony przez pryzmat wydarzeń współczesnych autorowi oraz nieudaną próbę uwspółcześnienia starej legendy M. de Ghelderode z 1926 r. pt. "La mort du Docteur Faustus" i "Mon Faust" P. Valery (1946), gdzie Eros dominuje nad innymi problemami.

Wreszcie napisany przed kilku laty "Wasz Faust" M. Butora, który śladem Paula Valery i libretta Barbiera i Carrego na plan pierwszy wysuwa przeżycia erotyczne bohatera, gubiąc, niestety, po drodze sprawy ostateczne człowieka i świata, które stanowiły pierwotną osnowę legendy o Johannesie Fauście.

Już z tego pobieżnego rejestru literackich przekazów motywu Fausta widać, że wszystkie liczące się w historii literatury wersje legendy za temat zasadniczy brały problemy natury egzystencjalnej. Faust był przede wszystkim człowiekiem myślącym. Przeżycia miłosne uzupełniały tylko jego wizerunek.

2.

Mając w pamięci nie najlepsze wrażenia ze spotkania z Faustem w operze, szedłem na przedstawienie Wrocławskiego Teatru Pantomimy z pytaniami pełnymi niepokoju. Co też może Tomaszewski zaproponować w swej wizji pantomimicznej z tej przebogatej tragedii ludzkiej? Henryk Tomaszewski idąc modnymi tropami łączenia legendy z najbliższą współczesnością pokazał zabawę u Fausta. Wprowadzając stylistyczną klamrę w postaci grupy młodzieży, bawiącej się w "dobro i zło", grającej historię doktora Fausta, chciał widać przekazać jakąś myśl głębszą. Niestety, dzięki niespójności poszczególnych obrazów, pozbawieniu Fausta całej głębi, jaką nadał mu Goethe, myśl ta pozostała dla widza niejasna. Powiem wyraźniej: klamra ta wydaje mi się tylko banalnym zabiegiem kompozycyjnym, zbyt tanim, by mógł zmieścić się w tych rejonach sztuki, jakie reprezentuje stara legenda o poszukiwaniu prawdy i życia. Wypływające z tego pomysłu miotły w rękach roboczo ubranych wykonawców oraz pomieszane z nimi kierownice motocyklowe także chyba niczego głębokiego nie sygnalizują.

Faust pozbawiony słowa, wadzenia się z Bogiem, światem i mocami piekielnymi o sprawy najważniejsze, przestał być symbolem człowieka pełnego, humanisty dręczonego pasją poznania życia, jego tajemnic i uroków. Niewiele pozostało w tym widowisku z żarliwego pożądania nieskończoności, poszukiwań istoty i wartości człowieka, z przeżywania szczęścia i męki życia. Wieczne pragnienie wiedzy, niepokój i niezadowolenie, tęsknota za czymś ponadziemskim przesłonięte zostały w "Odejściu Fausta" przez inne wartości. Zobaczyliśmy kilkanaście obrazów sprawnie rozgrywających banalny (w zestawieniu z pierwowzorami literackimi) wątek miłosny. Tak jakby Faust zawarł pakt z diabłem po to, by móc przespać się z Małgorzatą i odwiedzić Helenę Trojańską.

"Odejście Fausta" jest przedstawieniem namiastek. Bowiem zamiast głębokiej prawdy o naturze ludzkiej, zamiast obrazu jednostki, której doświadczenia, dzieje i rozwój przedstawiają zarazem historię i przeznaczenie całej ludzkości, widzieliśmy technicznie imponujący i doskonały, ale myślowo ubogi obraz chutliwego uwodziciela.

Przyznam się na koniec, że ostatnie przedstawienie Wrocławskiej Pantomimy przekonywać mnie zaczyna coraz bardziej do opinii K. Irzykowskiego, który w 1926 roku pisał: "na próżno by było dziś twierdzić, że "Faust" wcale się nie nadaje na scenę i że powinien należeć do rezerwatów wyobraźni nietykalnych przez teatr ani przez kino, tak jak są rezerwaty przyrody, parki narodowe, na których nie wolno polować ani zakładać urządzeń eksploatacyjnych".

Motto z Goethego pomieszczone w programie do "Odejścia Fausta" zdaje się jako żywo przystawać do jego kształtu myślowego:

"W barwnych obrazach brak jasności zawdy, wiele ułudy i iskierka prawdy".

Szkoda, że była to tylko iskierka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji