Artykuły

Tomaszewskiego rozprawa z Faustem

Pantomima Tomaszewskiego powróciła niedawno z Londynu, gdzie w Sandler Wells Theatre artyści odnieśli kolejny sukces. Znów recenzje pełne zachwytów nad wirtuozerią gestu, perfekcją opanowania ciała przez cały zespół, nad wyobraźnią i mistrzostwem inscenizacji Henryka Tomaszewskiego. Krytycy zgodnie podkreślają, że jest to jedyny na świecie zespołowy teatr pantomimy, który rezygnując z przedstawiania drobnych, błahych, codziennych wydarzeń (jak to ma miejsce w pantomimie francuskiej), stara się ukazać poprzez ruch i akcję sceniczną najgłębsze pokłady myśli człowieka działającego, grę jego wyobraźni; sięga do warstw podświadomości, przeciwstawiając pozorne działania sceniczne wewnętrznym treściom, wyrażonym przez metaforyczne symbole i sygnały ruchowe.

Najnowsza premiera Teatru Pantomimy "Odejście Fausta" odbyła się tuż przed wyjazdem do Londynu (w Anglii zaprezentowano już uprzednio mimodramy, m. in. "Gilgamesz" i "Ogród miłości"). Za kanwę posłużyła tragedia Goethego, lecz jak zwykle fabuła literacka jest tylko pretekstem do przekazania środkami pantomimicznymi nowych myśli, całego łańcucha skojarzeń filozoficzno-psychologicznych, ujawnionych nowymi rodzajami ruchu. W "Odejściu Fausta" - podobnie jak i w poprzednich mimodramach Tomaszewskiego - działania wynikające z treści literackich splatają się z wytworami wyobraźni postaci, działania realistyczne przenikają się z innymi, rozgrywającymi się na kilku płaszczyznach czasowych, w kilku warstwach świadomości i podświadomości.

Tomaszewski konsekwentnie, z pewnym okrucieństwem kompromituje bohatera, ukazuje go w sytuacjach pełnych kontrastów i rozdźwięku. Wielkie duchowe zmagania myśliciela roztapia w klimacie "operowym"; Jeśli umieszcza Fausta w scenerii poezji i wzniosłości to po to, aby za chwilę strącić go w atmosferę groteski; marzenia o wielkości, stworzeniu nowego piękniejszego świata, o szczęściu osobistym, kończą się fiaskiem i wyrzuceniem Fausta do piekła - śmietnika. Triumfuje nowy człowiek, nie ten z laboratorium faustowskiej alchemii i filozofii, lecz emanacja zdrowych młodych sił twórczych, człowiek ukształtowany bez pomocy sił nadprzyrodzonych, zawiłych kombinacji filozoficznych i "szatańskich sztuczek". Tomaszewski rozprawia się z mitem o nadczłowieczu, kompromituje osobnika wyróżnionego przez los, wyniesionego ponad innych przez przypadek, okoliczności, przez własne wybujałe ambicje. Jego Faust jest nie tylko igraszką w rękach Mefistofelesa, lecz staje się też igraszką własnych ambicji, wygórowanych i nieuzasadnionych aspiracji, igraszką i pośmiewiskiem otoczenia, które demaskuje jego doktrynerskie hasła i idee.

Mimodram rozgrywa się na tle czarnych kotar. Jedynymi dekoracjami są światła i duże sześciany, przenoszone przez mimów, służące za podesty, ściany, sprzęty, ograniczenie "pola działania". Właściwą scenografię tworzą ciała mimów - nagie lub odziane w piękne kostiumy i maski zaprojektowane przez Władysława Wigurę. Mimowie posiadają taką sprawność ruchu i gestu, że Tomaszewski buduje z nich niezwykle wyraziste ruchome konstrukcje, stanowiące tło znaczeniowe dla akcji. Podobnie i muzyka, w której wykorzystano fragmenty "Potępienia Fausta" Berlioza i pop-jazz (zestawione i skontrastowane w nieoczekiwany często sposób) stanowi tło do równie kontrastowych i nieoczekiwanie rozwijających się obrazów widowiska. Muzyka ta nie organizuje bezpośrednio rytmu ruchu aktorów, nie spełnia roli rytmizującego akompaniamentu, służy jedynie jako czynnik organizujący czas i podkreślający zmianę nastroju w następujących po sobie scenach.

Spektakl otwiera żywy obraz: grupa chłopców i dziewcząt we współczesnych ćwiczebnych strojach siedzi na praktykablach w swobodnych pozach, w których odczytujemy znane kształty i symbole plastyczne (np. "Myśliciel" Rodina, "Bóg Ojciec-Kreator" Michała Anioła itp.) Zaczyna się "Zabawa w dobro i zło". Mim symbolizujący "Zło" (późniejszy Mefistofeles) próbuje naśladować gesty, ruchy mima kreującego "Dobro". W akcję zostaje wciągnięty trzeci mim (późniejszy Faust), on też stara się włączyć w zawiłą grę Dobra i Zła - potrącany, odrzucany z jednej strony w drugą, staje się nieudolnym naśladowcą, igraszką w rękach wszystkich młodych ludzi, którzy w międzyczasie tłumnie wzięli udział w zabawie...

Scena II: Pracownia Fausta. Z głośnika rozbrzmiewa wielka aria z II części "Potępienia Fausta" Berlioza, na scenie operowe rekwizyty z pracowni filozofa-alchemika. Faust w sposób operowy, podkreślając nadmierną gestykulację, wadzi się z Bogiem, miota się po scenie, chwyta czarę z trucizną, wzywa szatana. Zjawia się Mefistofeles, jak przystało na operowego szatana - w czerwieni. Następuje scena kuszenia - wyuzdana, drapieżna, drastyczna. Faust doprowadzony do ekstazy podpisuje cyrograf. Znika operowa peruka, płaszcz alchemika, znikają akcesoria alchemicznej pracowni. Faust odmłodzony przechodzi pierwszą próbę: zjawia się grupa współczesnych młodych ludzi, w których zabawę stara się włączyć niedawny starzec. Pierwsze fiasko i kompromitacja: mimo postawy młodzieńca Faust nie potrafi dostosować się do młodego otoczenia.

Teraz następuje duża sekwencja dziejów Fausta i Małgorzaty ukazanych w krzywym zwierciadle groteski. W tej części drobne mikroscenki ilustrujące małostkowość otoczenia, w jakim żyje Małgorzata, i osobowość Małgorzaty kontrastują z szeroko rozbudowanymi scenami metaforycznymi, obrazującymi drogę, jaką przebywa Faust w swej wybujałej wyobraźni. Dzieje się to równocześnie w dwu wymiarach czasu: dzieje Fausta z tragedii Goethego i dzieje współczesnego człowieka gorączkowo poszukującego sprawdzenia słuszności swoich wygórowanych aspiracji, oczekującego na konsekwencje wyboru drogi, na którą zdecydował się Faust. W iście Brueglowskiej scenerii rozwijają się groteskowe zaloty Fausta do Małgorzaty, obserwowane przez równie groteskowe otoczenie. Jak uwolnione z puszki Pandory wypełzają prawdziwe skłonności Fausta - podstępnie uwodzi Małgorzatę, współdziała w otruciu jej matki, wreszcie jak pospolity zabójca uderza mieczem w plecy obezwładnionego przez Mefistofelesa Walentego. I przerażony ucieka, pozostawiając Małgorzatę jej losowi.

"Noc Walpurgii". Najbardziej dynamiczna i najciekawiej rozwiązana scena spektaklu. Niespodziewany skok we współczesność. W rytmie pop-music zbiegają się młodzi chłopcy i dziewczęta z długimi miotłami w rękach. Druga grupa na motocyklach z płonącymi reflektorami. W narastającym tempie muzyki młodzi szaleją w bachicznym tańcu. Wśród nich plączą się popychani i poszturchiwani Faust z Mefistofelesem. W walpurgicznej orgii bierze udział i Małgojrzata. A więc i kompromitacja mieszczańskiej pruderii. Nagła zmiana: śmierć Małgorzaty. Faust wraca do swej pracowni, gdzie pełen rozpaczy, nie rezygnując jednak z dumy i ambicji, pragnie nadaremnie stworzyć nowego człowieka...

W II części mimodramu problem fragmentu "Tragedii Części Drugiej" Goethego zostaje wtopiony w obraz z "Nocy Walpurgii", wzbogacono o przenośnie i symbole obrzędowe zaczerpnięte z mitologii. Tutaj pełne ujście znajduje fantazja Tomaszewskiego, który skróty symboliczne (jak np. "Jednorożec". Lilith, homunculus) rozbudowuje do niezwykle pięknie skomponowanych obrazów scenicznych. Faust, wciągnięty przez młodych ludzi do "Zabawy w siedem grzechów głównych", doznaje upokorzeń, przechodzi przez całą drabinę wzlotów i upadków i wreszcie pogardzony przez Piękną Helenę wdaje się z Mefistofelesem w dysputę, która przeradza się w dramatyczną walkę.

A teraz jeszcze o wykonawcach. W roli Fausta obsadzeni są dwaj mimowie: Paweł Rouba i Leszek Czarnota. Faust Rouby jest mocny i nieustępliwy, nieomal dramatyczny w swoich dążeniach; Faust Czarnoty - wrażliwy i przepełniony rozterką. Obaj znakomici w wyrazie gestu i ruchu ciała. Rola Mefistofelesa jest niezwykle bogata. Przyjmuje on na siebie różne postacie: przyjaciela-doradcy, operowego szatana, arlekina, satyra... I ta rola posiada dwie obsady: Janusz Pieczuro to Mefistofeles podstępny i groźny, spod maski gładkiego światowca wyłania się raz po raz okrutna nieustępliwość. Mefistofeles Jerzego Kozłowskiego jest ironiczny wobec otoczenia i wobec siebie, igra z bezsilnością człowieka, z uśmiechem przygląda się jego szamotaniu z losem.

Wobec tak różnych indywidualności aktorów, kreujących czołowe postacie, zmienia się też częściowo wymowa dramatu. Jest to jeszcze jeden dowód, że Tomaszewski nawet w jednym mimodramie poszukuje różnych dróg rozwiązania dręczących go problemów. "Odejście Fausta" jest bez wątpienia jedną z najciekawszych i najpiękniejszych pozycji w dorobku Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji