Artykuły

Diabeł w raju

Rozmowa z Julią Wernio

KRZYSZTOF GÓRSKI: Dzisiejsza premiera "Mewy" Czechowa na Scenie Letniej w Orłowie kończy sezon 2000/2001 w Teatrze Miejskim.

JULIA WERNIO: Ten sezon był dla mnie ważny, co najmniej z dwóch powodów. Po raz pierwszy odważnie sięgnęliśmy po repertuar współczesny, myślę tutaj o "Zabić was to mało" Andrzeja Pieczyńskiego i o "Niezidentyfikowanych szczątkach" Brada Frasera. Po drugie, po pięciu latach pracy w Teatrze Miejskim uznałam, że przyszedł taki moment, by zacząć z widownią poważną rozmowę. Zdobyliśmy widzów, z którymi możemy wspólnie prowadzić istotny dialog. Myślę o potrzebie przyjrzenia się samym sobie, próbie nazwania tych wszystkich naszych niespełnień, bólów, tęsknot, marzeń i stąd wybór repertuaru. A to jest teatr, który mnie najbardziej obchodzi.

O czym Pani chce rozmawiać na przykładzie "Mewy"?

- Przedstawienia, które wpisujemy w morze, w niebo, w horyzont, w początek i koniec świata, nie mogą być przypadkowe. Nie każdy tekst może być zagrany na plaży. A w Czechowie spotkało się kilka takich punktów zbieżnych. Pierwszy to jest marzenie o teatrze plenerowym - główny bohater buduje swój teatr nad brzegiem jeziora. Z drugiej strony ważna jest tutaj pora roku - nasi bohaterowie to ludzie zwykli i niezwykli zarazem, mieszkańcy letnisk, których w czasie lata odwiedzają goście, rodzina, zakłócając ich spokojne, wiejskie życie. Pojawia się dużo emocji, napięć, tragedii, te wszystkie upiory i demony, które w pozostałych porach roku drzemią i śpią.

Co jeszcze jest dla Pani ważne w przypadku "Mewy"?

- Jest w Czechowie taka niezwykła mądrość widzenia człowieka. Widzi nas w naszych nieskończonych banałach, w nieskończonym niezadowoleniu z samych siebie, widzi naszą śmieszność. Jesteśmy w tak cudowny sposób banalni i w tak niezwykły sposób nudni. "Mewa" może być dla nas lustrem. To próba spojrzenia na to, co nas nieustannie niepokoi, na nieumiejętność akceptacji naszego miejsca w świecie. Wciąż chcielibyśmy być kimś innym, żyć gdzie indziej, inaczej. I nawet, gdy czasami miejsce, w którym jesteśmy, przypomina raj, to w człowieku jest taki diabeł, który z tego raju czyni piekło.

Nie kusi Panią, by uczynić coś takiego, co robi teatr Wybrzeże z sopocką Sceną Kameralną - czyli na Scenie Letniej lekkim repertuarem zarabiać na pozostałą część sezonu?

- Kiedy słyszę o repertuarze lekkim, letnim, to nie bardzo rozumiem, o czym jest mowa. Nie odnajduję się w takim myśleniu, można od niego zwariować. Na plaży mamy przecież "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Gombrowicza, która jest tak samo zabawna, jak i mądra. Mamy "Anioła, który zstąpił do Babilonu" Durrenmatta - cudowną komedię, na której ludzie bawią się szalenie, ale jednocześnie jest w niej miejsce na myśl, refleksję, czy nawet szczyptę metafizyki.

Czy tę Czechowską niespieszność, nudę, która jest udziałem bohaterów "Mewy", trudno jest przenieść na scenę?

- Tu bym broniła Czechowa. Powolność, nuda i granie pauzami to nie Czechow, tylko Stanisławski [wielki rosyjski reformator teatru - red.] i jego Moskiewski Teatr Artystyczny, który tę formę wystawiania Czechowa nam trochę narzucił. Czechow sam się buntował, dlaczego któraś ze scen np. "Wujaszka Wani" została odegrana w 40 minut, skoro on uważał, że wystarczy tylko 5. To nie oznacza, że wszyscy musimy iść w stronę tej łatki, która jest tym dramatom przyklejona. Boję się trochę, że częsta klęska frekwencyjna na dramatach Czechowa wynika z przekonania, że "będzie długo i nudnie".

Co w Teatrze Miejskim zobaczymy jesienią?

- Zaczynamy 7 października premierą "Kariery Artura Ui" Bertolda Brechta w reżyserii Wojciecha Adamczyka. To duża, multimedialna inscenizacja. Do akcji dramatu będzie użyty film, slajdy, akcja będzie się przenikać. Pomyślałam sobie o "Karierze Artura Ui", kiedy nagle coś, co ja znałam jedynie z filmów [dramat Brechta jest tematycznie związany ze zjawiskiem mafii - red.], pojawiło się w odwrotnej kolejności w moim życiu, parę ulic dalej. To był chyba nawet dokładnie moment zabójstwa "Nikosia", kiedy pomyślałam o inscenizacji tego dramatu. To tak intensywnie pojawiło się w naszej rzeczywistości, że czas, aby teatr w tej sprawie powiedział coś ważnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji