Artykuły

Teatr pantomimy

Wrocławski Teatr Pantomimy zdobył rozgłos światowy. Nie byłoby więc rzeczą właściwa skwitować gościnny występ w Bydgoszczy głośnego u nas i za granicą zespołu dyr. Henryka Tomaszewskiego konwencjonalną laurką. Z drugiej strony szczupłe ramy recenzenckiego felietonu przy ocenie spektaklu "PRZYJEŻDŻAM JUTRO" nie pozwalają na zbyt szczegółową analizę.

Teatr Pantomimy, posługując się jako środkami artystycznego wyrazu jedynie gestem, mimiką, tańcem, działa niezwykle pobudzająco (powiedziałbym: mobilizująco) na wyobraźnię widzów. Może i właśnie dlatego, że rezygnuje z takiego środka komunikowania się sceny z widownią, jakim jest słowo. Działania w teatrze Tomaszewskiego pełne są znaczeń metaforycznych, ale pod wpływem wielu "współczesnych sztuk dramatycznych do rozszyfrowania przenośnego sensu akcji scenicznej wielu co wrażliwszych widzów już się przyzwyczaiło. Nie wyklucza to naturalnie, że np. niektórzy uczestnicy bydgoskich spektakli "Przyjeżdżam jutro" sens wielu scen tłumaczyli sobie dowolnie, a nawet wręcz opacznie. Program teatralny - nazbyt lakoniczny - tylko w niewielkim stopniu ułatwił odbiór pantomimy.

H. Tomaszewski, inspirując się utworami tak odległymi w czasie i przestrzeni jak antyczny dramat ("Bachantki" Eurypidesa) i współczesny film ("Theorema" - Pasoliniego) aby zilustrować losy "Człowieka Dwoistego", zdobył się na krok artystycznie bardzo ryzykowny: w przedstawieniu analogii między archaicznym mitem z Dionizosem, zrodzonym ze związku Zeusa i Semele, a sytuacjami spowodowanymi przybyciem do domu współczesnego dyrektora fabryki tajemniczego Gościa - jest pewna sztuczność, analogie opierają się na dość wysilonej koncepcji. O ile prolog bardzo sugestywnie z dużą wewnętrzną spoistością obrazuje mit, jest zwarty i w stylu jednolity, to akt I i II (świat współczesny) prezentują potok luźno zespolonych scen i scenek, robiących częściowo wrażenie raczej skeczów.

W spektaklu silnie zaznacza się element grozy, a losy Dwoistego Człowieka koncentrują się głównie wokół seksu. Nie unikając scen bardzo drastycznych, ostrych w wyrazie, H. Tomaszewski niewątpliwie wstrząsa widzem. Urzekające pięknem plastycznym układy Prologu, oryginalna (nie tylko ilustrująca, ale i interpretująca) muzyka Zbigniewa Sarneckiego, mistrzowskie operowanie światłem, przede wszystkim talent ekspresyjny wykonawców (właściwie wszystkich, dlatego nie cytuję nazwisk protagonistów) - składają się na całość o wielkich walorach artystycznych i emocjonalnych.

Przekraczając ramy konwencjonalnych środków artystycznych i akcentując silnie elementy właściwe baletowi i teatrowi psychologicznemu, Henryk Tomaszewski poszerzył w "Przyjeżdżam jutro" możliwości teatru pantomimicznego. Jest artystą ciągle twórczych poszukiwań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji