Artykuły

Wrocław. Ukazało się DVD z piosenkami Jana Kaczmarka

W dobrych sklepach jest już płyta DVD zatytułowana "Śpiewnik Jana Kaczmarka". To wydawnictwo ze wszech miar jest wyjątkowe.

Można się wybrać w 80 dni dookoła świata z Juliuszem Verne'em, albo z drugim Juliuszem - Cortazarem w 80 światów dookoła dnia, ale ja tym razem proponuję podróż w 80 minut dookoła polskiej mentalności z Jankiem Kaczmarkiem w roli cicerone. Dodam na zachętę, że będzie to podróż śpiewająca.

W dobrych sklepach jest już płyta DVD zatytułowana "Śpiewnik Jana Kaczmarka". To wydawnictwo ze wszech miar jest wyjątkowe.

Większość piosenek, które śpiewa na tej płycie wrocławski bard, współtwórca kabaretu Elita, autor wielu satyrycznych audycji i programów ze Studiem 202 na czele, może przemknęła kiedyś przez radiowe anteny, ale nigdy nie pojawiła się na telewizyjnym ekranie. Dziś ma szczególną wartość archiwalną, ale dla wielu Jego sympatyków także sentymentalną, bo nie ma Go z nami od 14 listopada 2007 roku i nowych piosenek już nie nagra. To okazja, żeby znów Go odkryć albo przypomnieć sobie.

Bez łaski, nie oglądając się telewizję i radio, możemy sami sobie puścić na ekranie komputera czy telewizora Janka monologi, ironiczne felietony, dowcipne komentarze do naszej polskiej rzeczywistości, a też posłuchać i pooglądać śpiewającego autora wszystkich tekstów dwudziestu piosenek.

Autorem tego przedsięwzięcia jest znakomity operator telewizyjny i reżyser Wojciech Rawecki, który przez pięć lat (1992-1997) pracowicie rejestrował przewrotne i dowcipne Jasiowe miniatury. Muzykę do nich komponował czasem sam autor, ale też syn Janka, Jacek oraz przyjaciele z Elity i Studia 202 - Włodek Plaskota, Marek Materna, Boguś Klimsa.

Jest parę piosenek, które wszyscy niemal znamy na pamięć, jak "Kurna chata", "Czego się boisz głupia", albo "Zerowy bilans, czyli pero, pero". Do tej ostatniej Kaczmarek dopisywał nowe, aktualne zwrotki, które wykonywał razem z kolegami z Elity właściwie tylko na estradzie. Choć niektóre z tych piosenek, zwłaszcza z tych mniej znanych albo w ogóle nieznanych, mają po dwadzieścia i więcej lat, nic nie straciły na aktualności i swojej przenikliwości, bo tak Jan K. na nas Polaków patrzył. Ze zdziwieniem, ironią, ale bez jadu i złości. Kpił z czegoś, co jest w nas ponadczasowe.

W "Zmęczonej twarzy" współczuje nam, że "do najgłupszej gry przybieramy najmądrzejsze miny", żeby "jak najkorzystniej się zeszmacić". W "Cudownym niebie" przypomina, że permanentnie "w tym kraju nic nie było łatwe", bo władza każda potrafi grać nam na nerwach, ignorując nasze opinie. W zamykającej płytę "Litanii - ile jeszcze" pyta retorycznie, ile przez wyborczą urnę przepchnie się miernot. Piosenka powstała w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, a dziś widzimy, że ten pochód miernot trwa w nieskończoność.

Są utwory opowiadające o nas i naszej mentalności w sposób metaforyczny, jak piosenka "Treser i lew", czy z pewną przekorą przywołujące obrazy z przeszłości, jak "Ballada o mleczarzu", gdzie dla dzisiejszych nastolatków pan mleczarz przynoszący nam codziennie rano butelkę mleka pod drzwi jest postacią surrealistyczną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji