Artykuły

Buszując w alternatywie

W Bazie Zbożowej podczas przeglądu teatralnego, można było natrafić na kilka prawdziwych perełek - o XI Przeglądzie Teatrów Alternatywnych w Kielcach pisze Agata Kulik z Nowej Siły Krytycznej.

Kielce. Baza Zbożowa - miejsce alternatywne, kulturotwórcze; tu w dniach 10-13.11.2011 odbył się XI Przegląd Teatrów Alternatywnych.

Organizatorem tej imprezy, na której można obejrzeć spektakle z całego kraju, jest Teatr Ecce Homo. Powstał on 15 lat temu w Zespole Szkół Plastycznych w Kielcach, a założył go, nieżyjący już, Tadeusz Maj. Obecnie teatr prowadzi Anna Kantyka-Grela. Ecce Homo współpracuje na stałe z Marcinem Bortkiewiczem, absolwentem Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, i Stanisławem Miedziewskim, reżyserem teatralnym.

Inauguracyjnym przedstawieniem tegorocznej edycji przeglądu była "eksPloracja" Teatru Krzyk z Maszewa. Teatr ten istnieje od 2002 roku, założył go Marek Kościółek, były aktor Teatru Brama i absolwent Akademii w Gardzienicach.

"eksPLoracja" jest zbiorem krótkich szkiców, głównie nawiązujących do sytuacji w Polsce sprzed 1989 roku, ale też odnoszących się do wydarzeń współczesnych, m.in. wojny w Iraku i Afganistanie. To spektakl o strachu, zaszczuciu, osaczeniu człowieka, o wyborach, których musimy dokonywać, i o wyborów tych konsekwencjach. Opowiada również o walce o wolność (także słowa), o polskości. Walka, którą toczymy, ponosząc ciężkie straty, często okazuje się bowiem bezsensowna - niewola zamienia się tylko w inną formę represji.

Teatr nie bez kozery nazywa się Krzyk, w "eksPLoracji" ważnym nośnikiem był dźwięk, który pod różnymi postaciami pojawiał się w spektaklu. Było dość głośno i niepokojąco. Oprócz tradycyjnej muzyki gitarowej i akordeonowej (na żywo w wykonywaniu aktorów), usłyszeliśmy sporo hałasu: krzyku, tupania, przejmujących - czasem bardzo drażniących - odgłosów.

Pomimo perfekcyjnego warsztatu i sprawności aktorskiej zespołu, spektakl nie zachwyca. Nade wszystko - jest mało spójny. Nadmiar jest jego grzechem głównym. Za dużo tu tematów, form i sposobów opowiadania, co sprawia, że staje nieczytelny. Zbyt duża emocjonalność przekazu powoduje, że całość wydaje się pretensjonalna i egzaltowana.

Za dużo egzaltacji i "emocjonalnej zupy" pojawiło się także w spektaklu gospodarzy przeglądu. "Krem z pomidorów czyli s(po)tworzenie Ewy" w reżyserii Karoliny Krawczyk i Joanny Kondratowicz to opowieść o poszukiwaniu siebie, sposobu na życie, o zagubieniu i o wkraczaniu w dorosłość, o decyzjach, które podejmujemy, by nagiąć swoją wyjątkową osobowość do pragmatycznego konsumpcyjnego świata. Scenariusz tego spektaklu został napisany przez wówczas 19-letnią Karolinę Krawczyk. Niestety, zbyt górnolotnie potraktowany temat, jakim jest przemiana bohaterki ("przepotworzenie" - jak chce autorka scenariusza), nie przekonuje. A może po prostu zbyt jestem dojrzała, by litować się nad rozlaną zupą egzaltowanych uczuć?

Egzystencjonalne problemy porusza Teatr Ecce Homo również w przedstawieniu "Orfeusz i Eurydyka", opartym na tekstach Czesława Miłosza - głównie na tytułowym poemacie napisanym w hołdzie Carol, drugiej żonie pisarza. Spektakl w reżyserii Stanisława Miedziewskiego stał się pretekstem do opowieści o poecie, ale także do rozważań na temat śmierci, miłości, starości i geniuszu.

W spektaklu postać Eurydyki - czyli wybranki poety - została o wiele bardziej rozbudowana niż w samym micie. Na sytuacje jej śmierci patrzymy już nie tylko przez pryzmat Orfeusza. U Miedziewskiego nie jest jedynie piękną nimfą, ale dojrzałą emocjonalnie kobietą, mądrą i świadomą swojej sytuacji - tego, co czekało by ją po ewentualnym wyjściu z Hadesu. Miedziewski podkreśla bowiem, jak ważna jest rola kobiety w życiu artysty. Na co dzień jest muzą, ale dźwiga również ciężar geniuszu swojego towarzysza życia. W odniesieniu do Miłosza tę prawdę obrazuje symboliczna scena, kiedy obie żony - Janina (Katarzyna Kluk) i Carol (Natalia Kadzidłowska) - trzymają deskę-ramię krzyża i dzielą się ze sobą doświadczeniami z życia u boku noblisty.

Miłosz (Michał Pustuła) w spektaklu powtarza wielokrotnie, że garderoba w teatrze zawsze pociągała go najbardziej; garderoba, która jest miejscem przemiany, miejscem intymnym, gdzie rodzi się sceniczna postać, i gdzie postać ta znika. To miejsce, gdzie przebiega linia graniczna pomiędzy realnym życiem, a tym, co na scenie. Dla Miłosza sceną było życie publiczne, zaś prywatne - to życie, które zostawia się właśnie w garderobie przed spektaklem, by powrócić do niego potem. Problem polega na tym, by tę swoją garderobę odnaleźć i usadowić ją w odpowiednim miejscu.

***

Buszując w Bazie Zbożowej podczas przeglądu teatralnego, można było natrafić na kilka prawdziwych perełek. Warto się tam wybrać również poza festiwalem!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji