Artykuły

Reflektorem w... rok

To co prawda tylko koniec roku, nie sezonu, tym niemniej każdy pretekst jest dobry, żeby zastanowić się, czego w teatrach w minionym czasie oglądać nie było warto.

Próbując rozświetlić mroki minionego roku, natrafić można na wiele czarnych plam i plamek, które rzucają brzydki cień na jasne oblicze Melpomeny. Już styczniowe recenzje - dotyczące co prawda jeszcze końca 1991 roku - niosły widzom pierwsze przestrogi. Recenzentka "Echa Krakowa" po premierze "Maltego" w Starym Teatrze zamiast uroków spektaklu wspominała na łamach swojej gazety życzliwą pomoc, której zaznała w antrakcie 12-godzinnego przedstawienia: "Mój kolega T., znany krytyk, mówi, że jestem blada i zaciąga mnie za kotarę (...). Wyjmuję piersiówkę z cytrynówką własnej roboty: - Masz pij. To ci pomoże". Po kuracji zyskała już "jasność w głowie" i przestała mieć wątpliwości, czy "Paweł Miśkiewicz przez pięć minut ubierał kalesony, czy też były to halucynacje".

Równie "monopolowe żale" zamiast artystycznych roztrząsań miał recenzent "Gazety Wyborczej" po "Nocy św. Bartłomieja" w wykonaniu Piotra Konrata w Pałacu pod Baranami: "Widz, którego narażono na przyjście o pustym żołądku, nudzi się przez grubą godzinę monologiem, w jakim odtworzenie narkotycznego snu pozbawione zostało witkacowskiej werwy i groteskowego dystansu (...). Niedługo po wejściu okazuje się, że cały ten program (zaproszenie zapowiadało bowiem uroczystą kolację, toast i, co w tym wypadku chyba mniej ważne, seans spirytystyczny) to zwykła lipa".

Druga kategoria teatralnych bubli nie dotyka już recenzenckich podniebień czy gustów "spirytualnych", sięga aż preferencji światopoglądowych. Cytowany już recenzent "Gazety Wyborczej" tak wspomina dawne czasy w kontekście premiery "Nienawidzę" Marka Koterskiego w Bagateli: "Ach, gdzie są te niegdysiejsze czasy, kiedy to nawet najgorszy gniot teatralny mógł ożywić publiczność, jeżeli zawierał choć najdrobniejszą aluzję do naszych ciemiężców, do niewoli, do polskości? Kiedy na dźwięk słowa czerwony widz rozgrzewał się do białości?" Sam zaś monodram Koterskiego określa jako nędzne sztuczydło (...), które wcześniej zestarzało się, niż zostało zauważone przez bystre oczy speców od repertuaru współczesnego".

Nie przeszkodziło to jednak recenzentowi spojrzeć łaskawym okiem na inny gniot tego samego rodzaju. Były to bynajmniej nie diablo inteligentne poczynania Rafała Maciąga na Scenie przy Sławkowskiej. O spektaklu "Diabeł" pisał on: "Tytułowy diabeł niekoniecznie tkwi w Więźniu, jest raczej diabłem naszych czasów (...). Wnioski z tego pisarsko-teatralnego doświadczenia są chyba dość jasne" - w przeciwieństwie do recenzji, z której jasno wynika jedynie, że gusta recenzenckie mogą być zmienne.

Po części też w nurcie "gniotów współczesnych", bardziej już obyczajowych niż światopoglądowych, znalazły się "Damy i huzary" Fredry i Grabowskiego w Teatrze Słowackiego. Tak nobliwy miesięcznik jak "Teatr" określił dyplomatycznie to przedstawienie jako "gruby żart", który ujął recenzenta "swoją bezczelnością", bo "Nie było do końca wiadomo, czy spektakl ośmiesza zły gust współczesnej widowni, czy też potajemnie na nim żeruje". Takich dyplomatów nie miał już recenzent "Wyborczej": "Uwspółcześnianie dawnych tekstów przy pomocy sztuki krawieckiej jest dawno znaną i nikogo już nie grzejącą ani ziębiącą procedurą".

Panowie artyści miewają swoje różnorakie muzy, oni zaś sami, jak i ich dzieła bywają często inspiracją do paraartystycznej twórczości recenzenckiej. Niektóre dzieła potrafią najłagodniejszego nawet krytyka zamienić w wyrafinowanego złośliwca. Dzieł takich niestety nie brak. Obok wymienionych spektakli mieliśmy bowiem w ub. roku wątpliwą przyjemność oglądać w Starym Teatrze "Kobietę z wydm" oraz zdetronizowane już przez czas dzieła Andrzeja Wajdy "Antygonę" i "Zemstę", w Teatrze Miniatura do takich perełek należał spektakl "Top girls", w Maszkaronie był to np. "Paryżanin", etc., etc...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji