Artykuły

"Nasza klasa" w Minnesocie

Biorąc pod uwagę trwający na Środkowym Wschodzie konflikt, staje się jasne, że ci, którzy nie wyciągnęli wniosków z lekcji przeszłości, są na dobrej drodze, by je powielić(Hal Senal). Zadajmy odwieczne pytanie: "Jak śpią w nocy"? (Rob Hubbard). "Nasza klasa" nie cofa się przed brutalną rzeczywistością Holokaustu, ale znajduje iskierki człowieczeństwa w rozpaczy (Lauren Peck)- recenzje po premierze Minnesota Jewish Theatre Company.

29 października 2011 roku odbyła się w amerykańskim teatrze premiera "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka.

Hal Senal w TCJewfiolk.com

Kontrowersyjna sztuka poparta imponująca grą i wspaniałą reżyserią

Wow. Naprawdę myślę wow.

Ci spośród was, którzy naprawdę chcą się dowiedzieć, jak nisko ludzkość może upaść, powinni zanurzyć się w mocnej emocjonalnie i prowokującej "Naszej klasie". Napisana przez Tadeusza Słobodzianka i przetłumaczona przez Ryana Craiga to oparta na prawdziwych wydarzeniach, odważna i smutna sztuka.

Historia rozgrywa się przez 78 lat i dotyczy kolegów z klasy - Żydów i katolików, przyjaciół (granych wspaniale przez odważny, wielopokoleniowy zespół aktorów, będących - jak zauważyła moja żona - w wieku postaci w chwili śmierci), którzy zwrócili się przeciwko sobie, gdy Polskę najechali Sowieci, a potem Naziści. Od tego momentu widownia staje się świadkiem całego szeregu nieuniknionych i nieprzyjemnych wydarzeń: gwałt, zagłada, dzieciobójstwo i mnóstwo nieszczęśliwych ludzi.

To nie jest sztuka, na obejrzenie której namówisz przyjaciół szukających miłej rozrywki. To jest poważna sprawa. Szczególnie mocny jest pierwszy akt. Widzimy jedną z Żydówek, Dorę (graną z anielskim wdziękiem przez Elenę Gianetti), gwałconą przez kilku mężczyzn, z którymi dorastała i którym ufała. Jej dziecko leży bez opieki w pokoju obok. W kolejnej scenie Dora i jej dziecko zostają spaleni żywcem z 1600 kobiet, mężczyzn i dzieci w stodole.

W międzyczasie Abram (George Muellner) pisze w liście do kolegów, że ma się dobrze na amerykańskiej ziemi. Muellner bierze na swoje barki ogromnie ciężki ładunek, obdarzając swojego bohatera tragiczną, spokojną godnością w chwili, gdy dowiaduje się, że jego cała rodzina została zabita w stodole przez kolegów z klasy: Heńka (Walter Weaver doskonale gra księdza pedofila spod ciemnej gwiazdy), Ryśka (Caleb Carlton w elektryzującym, charyzmatycznym wykonaniu) i Zygmunta (porażająca rola, która przypominałaby mi sadystyczną wersję Gaszona z Disnejowskiej "Pięknej i Bestii", gdyby bohater kreskówki był socjopatą, gwałcicielem i nieubłaganym mordercą). O tym, jak imponujące były te dwie ostatnie role, niech świadczy fakt, że po spektaklu, kiedy ci aktorzy wyszli do publiczności, unikałem ich jak plagi. Tak, wiem - to tylko role, ale weszły mi głęboko pod skórę. Wspomnijmy pozostałych aktorów. David McMenomy jako nieszczęsny Jakub Katz, Gabriele Angieri jako mściwy mąż Dory, Robert Larson jako ponury alkoholik, Władek (doskonały!), Candace Barret Birk jako żydowska żona Władka, zmuszona dla własnego bezpieczeństwa do przejścia na katolicyzm, Maggie Bearman Pistner, jako Zocha w roli pełnej pikanterii (druga żona Menachema, katoliczka, która jest prześladowana za ukrywanie Żydów nawet po emigracji do USA). Wszystkie role były nokautujące, pełne prawdy emocjonalnej i ogłuszającej siły. Reżyserka Miriam Monach potrafiła poprowadzić role całej bez wyjątku obsady. Uznanie należy się również Danowi Woldowi za oszczędną, ale wiarygodną scenografię. Lisa Conley, potrafiła wydobyć dzięki kostiumom osobowość bohaterów. Jennifer DeGolier zrobiła dobra robotę ze światłami, oświetlając bohaterów np. w czasie przesłuchań lub pisania listów.

Jak wspomniałem, cześć aktorów, aż trudno spokojnie oglądać. Nie powinno to was powstrzymać od wizyty na tym spektaklu. Nie jest może odpowiedni dla najmłodszych. Nadużywane są tu przekleństwa, odrzucał mnie też trochę ordynarny język opisujący zbliżenia seksualne. Mimo tych uwag, to niewątpliwie lekcja historii, której nie można nie zobaczyć.

Najgorsze, że to wszystko prawda. Biorąc pod uwagę trwający na Środkowym Wschodzie konflikt, staje się jasne, że ci, którzy nie wyciągnęli wniosków z lekcji przeszłości, są na dobrej drodze, by je powielić.

Link do źródła:

http://tcjewfolk.com/diatribe-hs-unsettling-play-towering-performances/

***

"Nasza klasa" - mocne kreacje i brak wnikliwości

Recenzja Roba Hubbarda w the Pioneer Press

Dlaczego na pierwszy rzut oka dobrzy ludzie robią straszne rzeczy? Jaki rodzaj wewnętrznych kompromisów i ustępstw pomaga im usprawiedliwić okropne czyny? Zadajmy odwieczne pytanie: "Jak śpią w nocy"?

W lipcu 1941 roku, ponad 2000 Żydów zostało zabitych w masakrze w północno-wschodniej Polsce. To jednak nie sieć nazistowskich obozów śmierci jest odpowiedzialna za ich koniec. To sąsiedzi ich zamordowali - ludzie których w większości znali przez całe życie. Jak coś takiego mogło się zdarzyć? Na to pytanie odpowiada sztuka "Nasza klasa" wystawiana w Minnesota Jewish Theatre Company. Napisana przez polskiego dramatopisarza Tadeusza Słobodzianka jest zbudowana wokół faktów, które wyszły na jaw na początku ostatniej dekady. Wtedy to część miejscowych zdecydowała się powiedzieć prawdę o straszliwych wydarzeniach sprzed 60 lat.

Jeśli jest tu wnikliwość i próba zrozumienia tragedii, to w niedostatecznym wymiarze. "Nasza klasa" to jest godna podziwu produkcja, obsada starzeje się i zmienia w ciągu 80 lat bez użycia make up-u czy kostiumów. Autor jednak powiedział bardzo dużo, jak to się stało, ale nie powiedział dlaczego. To co mogłoby być silnym i prowokującym do myślenia badaniem zła, jest tylko powolnym procesem, który zostawia więcej pytań niż odpowiedzi.

Poznajemy dziesięć postaci jako kolegów z klasy. Połowa z nich to Żydzi, połowa to katolicy. Wszyscy odczują zmiany, kiedy umrze polski przywódca Józef Piłsudski, wkroczą Sowieci, a później Naziści. Potężny zamęt i groza mają swoją kulminację w masakrze na końcu pierwszego aktu. Pozostajemy z nadzieją, że w drugim zostanie rozwiązana zagadka, jak mogło do tak okropnych rzeczy dojść. To jednak nie następuje. Autor natomiast śledzi losy, tych co przetrwali, jak tworzą sojusze i angażują się w zdrady. Wybierają różne drogi, ale zawsze wracają do decydującego wydarzenia w ich życiu. Brakuje tu napięcia dramatycznego, ostatnie 90 minut wypala się jak życie połowy bohaterów.

"Nasza klasa" służy przypomnieniu, że dobrze zebrane fakty mogą być składnikami dobrej historii, ale kluczowa jest ich kompozycja, przygotowanie i ekspozycja. Większość aktorów spektaklu Minnesota Jewish Theatre Company robi wszystko, na co pozwala tekst, ale lepszego zrozumienia, jak powstaje zło, muszą szukać gdzie indziej.

***

Minnesota Jewish Theatre znajduje nadzieję w okrucieństwie

Lauren Peck w Twin Cities Metro

"Nasza klasa" nie cofa się przed brutalną rzeczywistością Holokaustu, ale znajduje iskierki człowieczeństwa w rozpaczy.

Spektakl "Nasza klasa" Minnesota Jewish Theatre Company śledzi losy dziesięciu uczniów, Żydów i chrześcijan z małej wioski w Polsce, która przeżywa inwazję Sowietów, a następnie Nazistów. Sztuka pokazuje, jak zaprzyjaźnienie sąsiedzi mogą szybko zmienić się we wrogów, gdy nacjonalizm i strach staną się częścią ich codzienności.

Na początku rozpad żydowsko-chrześcijańskich relacji jest powolny i subtelny, ale szybko zmienia się w szaleństwo i zdradę, których kulminacja następuje w najważniejszym momencie spektaklu: spaleniu przez chrześcijańskich mieszkańców wioski ich żydowskich sąsiadów. Tylko kilku osobom udało się przeżyć dzięki pomocy sąsiadów. Sztuka naświetla losy każdego z bohaterów od 1925 roku aż do śmierci. Transformacja aktorów z niewinnych uczniów w dorosłych, często okrutnych i spustoszonych przez wojnę jest mistrzowska. Candace Barrett Birk jako Rachelka/Marianna, Żydówka, która, by przetrwać przeszła na chrześcijaństwo jest szczególnie wspaniała. Wykończona wszystkim, co uczynili jej ludzie, decyduje się żyć dalej w wiosce. Michael Jurenek jako Zygmunt jest również wspaniały, pokazując mętność człowieka, który wyszedł z siebie i został szpiegiem, zdradzającym wielu swoich kolegów z klasy.

Scenografia jest zredukowana do kilku krzeseł, stołów i ławek, ale dzięki delikatnym zmianom i doskonałej grze aktorskiej publiczność zostaje przeniesiona do przerażającego świata wojennej Polski. Oszczędność scenografii powoduje również, że spektakl jest prowadzony przez aktorów opowiadających historię życia każdej z postaci. "Nasza klasa" nie cofa się przed rzeczywistością i jest często przerażająca, pełna przemocy i bolesna. Poznajemy bohaterów również z najgorszej strony, a prawda niknie w totalnym nieładzie. Sztuka również przygląda się bezradności wielu bohaterów, którzy stają naprzeciw świata, który burzy ich wspólne, dziecięce marzenia. "Co mogłem zrobić?" - to najczęściej zadawane pytanie w tej sztuce.

Pomimo ponurego tonu 'Naszej klasie" udaje się podtrzymać nadzieję, że gdzieś tych dziesięć postaci może się spotkać raz jeszcze jako kochani koledzy z klasy i przyjaciele. Nawet kiedy jedni bohaterowie zdradzają i popełniają okrucieństwa wobec pozostałych, inni pomagają przyjaciołom, zakochują się i biorą ślub. Ból nie ustępuje przez całe przedstawienie, ale nadzieja bierze górę. Szczególnie Geroge Muellner jako Abram zapowiada nadzieję, miłość i wybaczenie, gdy pisze z Ameryki szczere listy do byłych kolegów z klasy. Stracił całą rodzinę w Polsce, ale udaje mu się stworzyć rozległą rodzinę w Ameryce. Sposób pokazania śmierci jest hipnotyczny. Kiedy bohaterowie umierają, zmieniają część ubrania, jak pasek czy wstążka do włosów i stają się częścią cichego chóru, który zostaje na scenie, nawet gdy akcja trwa dalej. Zmarli nigdy tak naprawdę nie odchodzą i wydaje się, że w śmierci ta klasa znajdzie być może utraconą przyjaźń / utracone koleżeństwo.

Link do źródła:

https://metromag.com/blog/arts/theater/minnesota-jewish-theatre-finds-hope-amid-horrible

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji