Szczecin. Augustynowicz z importu, czyli teatr z Warszawy i Gdańska
Jubileusz już niedługo. Sporą atrakcją będą na pewno dwa spektakle, które Augustynowicz wyreżyserowała poza Szczecinem.
Przed szczecińskimi - ale chyba nie tylko - miłośnikami
Melpomeny wydarzenie, jakiego nie było."20 lat po Klątwie" -
jubileusz dwudziestolecia pracy artystycznej Anny Augustynowicz w Szczecinie. Impreza, która bez wątpienia odbije się szerokim echem w kraju, potrwa cztery dni - od 15 do 18 grudnia.
Wśród wielu punktów jej bogatego programu - w którym znajdą się dyskusyjne panele, promocja książki poświęconej jubilatce, konferencja naukowa, koncert, a także - rzecz jasna - szczecińskie przedstawienia w jej reżyserii. Sporą atrakcją będą na pewno dwa spektakle, które Augustynowicz wyreżyserowała poza Szczecinem.
Bo że reżyserka, która zaczynała w Teatrze Współczesnym od "Klątwy", jest w kraju ogromnie ceniona i wiele polskich scen ubiega się o inscenizacje jej autorstwa, wiadomo nie od dziś. Ale szczecińscy widzowie nieczęsto mają okazję do obejrzenia efektów tej ogólnopolskiej aktywności Anny Augustynowicz.
Cóż więc zobaczymy z okazji szczecińskiego jubileuszu? Dwa przedstawienia, o których mówiło się w kraju wiele: "Pieszo" Sławomira Mrożka ze sceny Teatru Wybrzeże w Gdańsku i "W małym dworku" Witkacego z Och-Teatru w Warszawie.
Pierwsze z tych przedstawień - inscenizacja sztuki opublikowanej w roku 1980, a nazywanej wówczas "Anty Popiołem i diamentem" - to gorzka, bolesna, wyzbyta heroizmu opowieść o ostatnich chwilach II wojny światowej i pierwszych dniach w nowej rzeczywistości. Widzianych z bardzo bliskiej ludzkiej perspektywy. W której widać z brutalną, bezwzględną precyzją cały koszmar i dramat tamtych wydarzeń. Bohaterami Mrożka są ludzie idący za przesuwającym się frontem. Uwikłani w wielką historię, ale zanurzeni w rzeczywistości swoim życiem, z jego szarością, brudem i lękiem o jutro. Ale gdańskie przestawienie uniwersalizuje problem. Nie jest kolejną, niby-historyczną, lecz w sumie doraźną publicystyką, ale dramatem Historii właśnie. I Człowieka, który dostaje się pod jej ciężkie koła.
Augustynowicz mówiła o swoim spektaklu tak: "Mrożek pyta o przestrzeń, którą dziedziczymy wchodząc w ojcowskie buty.
O mentalność rozpiętą między Wschodem a Zachodem. O społeczeństwo skazane na przeszłość i wygnane w przyszłość (...) pyta o porządek świata" ("Dziennik Bałtycki").
Recenzenci bardzo chwalili aktorstwo spektaklu - wyróżniając szczególnie czołowych aktorów Teatru Wybrzeże: Mirosława Bakę
i Dorotę Kolak, ale też Piotra Domalewskiego - zwracali też uwagę na dynamikę, której nabrała sztuka Mrożka, między innymi dzięki dokonanym w niej skrótom.
Przedstawienie miało swą premierę w czerwcu 2009 roku, w Szczecinie zobaczymy je w piątek 16 grudnia.
Drugi z tych spektakli to nowa inscenizacja sztuki Witkiewicza (premiera odbyła się w czerwcu tego roku), która - jak wiadomo - była komediowym, a w zasadzie groteskowym odbiciem dramatu Tadeusza Rittnera "W małym domku". Augustynowicz wyreżyserowała Witkacego w warszawskim "Och-Teatrze" Fundacji Krystyny Jandy na rzecz kultury.
W sztuce Witkacego - jak zwykle u niego z lekka makabrycznej i brawurowo zabawnej - romansowy wątek przenika się z opowieścią o zbrodni, a trupy żyją na scenie na tych samych prawach, co sprawcy ich śmierci. Augustynowicz zrobiła swą inscenizację w manierze XIX-wiecznego teatru, z mocnymi współczesnymi akcentami, które pozwalają dziś patrzeć na tę sztukę Witkacego jako na komiczny, lecz i mroczny dramat o końcu pewnego świata.
Przedstawienie zostało różnie przyjęte przez krytykę, ale publiczność uznała je za jedno z ciekawszych wydarzeń warszawskiego sezonu teatralnego. Na forach mówiło się o "genialnej inscenizacji" i "fantastycznej zabawie", wielkie brawa zbierali aktorzy: m.in. Janusz Chabior, Mariusz Drężek, Arkadiusz Janiczek oraz Maria Seweryn.
"W małym dworku" zobaczymy w Teatrze Współczesnym w sobotę
17 grudnia.
Bilety na te "spektakle z importu" - jak również inne przedstawienia jubileuszu - już dziś do kupienia w kasie teatru przy Wałach Chrobrego. Warto się pospieszyć, bo zapowiada się spotkanie z teatrem ważnym, a zarazem bardzo atrakcyjnym.