Artykuły

Muza lekka, ale niełatwa

NIE ma chyba teatru bardziej przez tzw. znawców pogardzanego, a przez publiczność ulubionego, niż operetka. Oczywiście dziś nie gra się tylko repertuaru z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego stulecia. Tzw. operetki są po prostu rozrywkowymi teatrami muzycznymi! Bardzo ważnymi zresztą, ponieważ dla wielu widzów są pierwszymi teatrami, z którymi zetknęli się w życiu i dlatego mają bardzo znaczący wpływ na kształtowanie się gustów szerokiej widowni. Dziś w tych teatrach oprócz tradycyjnych operetek - wcale niełatwych do wystawienia ze względu na duże wymagania głosowe i muzyczne - gra się przeróbki starych wodewili, komedie muzyczne, a także współczesne musicale. Gatunek w rozrywkowym teatrze muzycznym najtrudniejszy, wymagający perfekcyjnego opanowania jednocześnie sztuki aktorskiej, śpiewu i tańca.

Tu główna gwiazda nie może być gruba jak szafa, stać w miejscu i wyciągać koloratury. Musi być perfekcyjnie wokalnie jak tamta diva z przeszłości, ale jednocześnie, grać jak aktorka dramatyczna i wywijać na scenie jakby skończyła szkołę baletowa, na piątkę z plusem. Zmieniła się też tematyka i jakość tekstów. Operetkowe błahostki zastąpiła prawda o życiu, poezja - np. polska śpiewogra Ernesta Brylla "Na szkle malowane". Tradycyjnych hrabiów bohaterowie bardziej współcześni, jak choćby fanatyczny gramatyk i fonetyk, prof. Higgins z "My fair lady".

W polskim teatrze muzycznym już w latach sześćdziesiątych znalazła się grupa osób, które w różnych miastach zaczęły odświeżać repertuar, wprowadzać nowatorski sposób grania i wystawiania. Do nich zaliczyć należy m.in.: Barbarę Kostrzewską, Danutę Baduszkową, Beatę Artemiską i Stanisławę Stanisławską. Potem to grono się zwiększyło. Wspaniałą robotę wykonuje Jerzy Gruza w stworzonym przez Danutę Baduszkową od podstaw w gdyńskim Teatrze Muzycznym.

Ostatnio przez tydzień wielkie triumfy święcił w Warszawie, w sali przy ul. Nowogrodzkiej zespół Operetki Wrocławskiej, który przyjechał ze "Skrzypkiem na dachu" w reżyserii swego dyrektora artystycznego, Jana Szurmieja.

Przyśpieszony rozwój artystyczny wrocławian zaczął się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, kiedy teatr ten objęła Barbara Kostrzewska i prowadziła go przez lat kilkanaście. To tam odbyła się prapremiera "Na szkle malowane" Brylla, do repertuaru zostały m.in. wprowadzone takie wielkie pozycje, jak: "My fair lady", "Hallo Dolly" czy "Błękitny zamek". Potem pracę Kostrzewskiej kontynuował jej współpracownik, Leon Langer, a teraz. Jan Szurmiej, syn Szymona, bardzo znaczącej postaci w kulturze.

"Skrzypek na dachu", światowy przebój musicalowy Jerrego Bocka - muzyka, Josepha Steina - libretto i Sheldon Harnicka - piosenki, został - jak wiadomo - osnuty na motywach opowiadania Szolema Alejchema pt.. "Tewie mleczarz". Polska prapremiera odbyła się w Gdyni.

Czym wrocławskie przedstawienie się wyróżnia? Na pewno wielkim rozmachem inscenizacyjnym. Jan Szurmiej stworzył kapitalne sceny zbiorowe, operując bardzo umiejętnie wielką masą śpiewających i tańczących postaci. Mają one walory czysto widowiskowe. Ponadto młodemu Szurmiejowi udało się odtworzyć koloryt zbiorowości, zbiorowy charakter zagubionej w bezkresach Rosji maleńkiej Anatewki. Szczególnie kapitalne są sceny snu Tewiego, a także żydowskiego ślubu. Inscenizator stał się tu Gottliebem teatru. Bardzo interesującym pomysłem było też skupienie uwagi widowni na rozsadzeniu ortodoksyjnej obyczajowości żydowskiej przez młode pokolenie, podatne na nowinki płynące ze świata. Ów spór między nowym a starym stał się osią dramaturgiczną przedstawienia. Duży triumf odniósł Zdzisław Skorek, aktor, który pracował jeszcze z Barbarą Kostrzewską, w roli Tewiego, biednego mleczarza, na którym się skupia walka z biedą, a także nowe ze starym we własnej rodzinie. Skorek podkreślił ludowy charakter swojego bohatera, pokazując bardzo dobre aktorstwo, niezwyczajne u artysty operetkowego, i dobre wykonanie wokalne. Rolą jego żony, Gołdy, na przemian grały Maria Cielewicz-Cisicz i Felicja Jagodzińska, mająca za sobą wspaniałą karierę, wiele wspaniałych kreacji w repertuarze operetkowym i musicalowym, dysponująca przepięknym, delikatnym sopranem koloraturowym i umiejętnościami aktorskimi ze świetną grą charakterystyczną włącznie. Mniej mogło się podobać zestawienie głosów córek biednego mleczarza i zbyt ostre brzmienie orkiestry.

W sumie okazało się, iż nasz teatr muzyczny jest w stanie sprostać wymaganiom światowym i zagranicznym, nowinki dostosować twórczo do własnych potrzeb.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji