Artykuły

Za dźwiękoszczelną szybą

Najnowszy spektakl krakowskiego Teatru im. J. Słowackiego z pewnością nie będzie sukcesem komercyjnym. Ale gromkie brawa po premierze pozwalają autorom tej sztuki liczyć, co najmniej, na uznanie publiczności ceniącej artystyczne eksperymenty. "Godzina, w której nie wiedzieliśmy nic o sobie nawzajem" Petera Handkego (na zdjęciu), urodzonego w 1942 r. austriackiego dramaturga, poety i prozaika (jeden z nielicznych zachodnich intelektualistów, który popiera reżim Miloszevicia), z pewnością na miano eksperymentu zasługuje. Nie ma tu słów, a nawet klasycznej akcji. Przez godzinę, bo tyle trwa spektakl, widz niczym przez dźwiękoszczelną szybę podgląda życie na placu w jakimś małym miasteczku - ludzi spieszących do pracy, skłóconych kochanków, kobietę opłakującą czyjąś śmierć. Pomysł spektaklu zrodził się pewnego dnia w Muggi koło Triestu. Handke siedział na tamtejszym placu i oddawał się nie tylko obserwacjom, ale i fantazjom: - Siedzi się i patrzy, a im dłużej się patrzy, tym więcej zyskują obrazy, które przesuwają się przed oczami, obrazy, nie tło. Wiele z tego, co kiedyś się przeżyło, przechodzi teraz przez plac. Zmieniają się pory roku. Powraca dzieciństwo. Wspomina się ludzi, których widziało się przed 40 laty. A potem następuje przebudzenie, sen się skończył. Jest to coś w rodzaju sztuki onirycznej - mówi Handke. Mimo spędzonej wspólnie godziny bohaterowie spektaklu, zajęci swymi zwyczajnymi, a jednak tajemniczymi sprawami, pozostają dla oglądającego (podglądającego) ich widza całkowicie obcymi. Zgodnie zresztą z intencjami autora zawartymi w tytule dramatu. Handke milcząco pokazuje, jak niepoznawalny jest świat, zwłaszcza gdy brakuje w nim słów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji