"Terminator" - sztuka bez słów
Kilka lat temu Zbigniew Mich - absolwent krakowskiej PWST - debiutował w Opolu jako aktor. W swoim pierwszym i równocześnie ostatnim opolskim sezonie zagrał m.in. tak atrakcyjne role, jak kompozytora Istvana Szentmichalyi w "Sonacie Belzebuba" St. I. Witkiewicza i Mak-Yksa w "Pierścieniu wielkiej damy" Norwida. Młody aktor już wtedy zdradzał zainteresowanie reżyserią, próbując stworzyć z "opolską grupą" absolwentów szkoły teatralnej odrębną scenkę przy macierzystym teatrze. Do skutku doszła jedna jej premiera - spektakl pt. "Cztery parasole", bardzo dobrze przyjęty przez młodą publiczność, do której był adresowany.
Mich powrócił teraz do Opola na swój drugi debiut - tym razem reżyserski. Przygotowany na Małej Scenie spektakl jest jego pracą warsztatową. Kończy nią studia na Wydziale Reżyserskim warszawskiej PWST. Zadania sobie nie ułatwił. Wybrał eksperymentalny w formie utwór sceniczny głośnego już, 35-letniego obecnie, austriackiego pisarza (poeta, prozaik, eseista, dramaturg), Petera Handke, którego twórczość dramaturgiczna - opozycyjna w stosunku do tradycyjnych konwencji - jest jednym z ciekawszych zjawisk awangardy teatralnej w ostatnim, dziesięcioleciu.
"Terminator" Handkego jest sztuką, w której nie pada ani jedno słowo. Jej treść i sens widz musi odczytać wyłącznie z zachowania się i działań bohaterów. Mówiąc najogólniej, chodzi tu o problem zależności, występujący w pewnego typu układzie stosunków między ludźmi - o wzajemny stosunek zwierzchnika i podwładnego, jak się manifestuje tego rodzaju współzależność i jakie może mieć konsekwencje.
Współrealizatorem "Terminatora", jako scenograf, jest Tomasz Banowicz. W spektaklu, którego premiera odbędzie się w najbliższą sobotę (7 bm.), wystąpią: Mieczysław Franaszek, jako majster, i Grzegorz Heromiński w roli tytułowej.