Artykuły

Której pannie nie zawróci w głowie takie uwielbienie?

Za jej ciepłym, charakterystycznym uśmiechem kryło się wiele dramatów

W sezonie 1928-29 Mieczysława Ćwiklińska była najlepiej zarabiającą aktorką Teatru Narodowego w Warszawie. Jej pensja wynosiła 2200 złotych, wyżej wyceniono tylko Józefa Węgrzyna i Aleksandra Zelwerowicza. 2200 złotych to była poważna suma: dziesięć razy więcej niż zarabiała wtedy początkująca aktorka.

Ćwiklińska miała wówczas prawie 50 lat i już wielki dorobek: w 1930 roku z fetą będzie świętowała 30-lecie pracy artystycznej. Czy mogła przypuszczać, że jest dopiero w połowie drogi zawodowej? W 1933 roku, w wieku 54 lat, po raz pierwszy wystąpi w filmie ("Jego ekscelencja subiekt"). Do wybuchu wojny zagra w kilkudziesięciu kolejnych stając się jedną z największych gwiazd przedwojennego kina.

Niewiele osób wiedziało, że Ćwiklińska odnosząca największe sukcesy zawodowe, przeżywała też osobiste porażki.

Jej pierwsze małżeństwo z pisarzem i malarzem Zygmuntem Bartkiewiczem trwało krótko (panna młoda miała 17 lat!). Ćwiklińska tak tłumaczyła po latach powód zamążpójścia: - Której pannie nie zawróci w głowie takie uwielbienie?

W 1928 roku po 20 latach rozpadło się jej drugie małżeństwo z Henrykiem Maderem, jej największą życiową miłością. To Ćwiklińska zażądała rozwodu, kiedy odkryła romans męża z malarką Olgą Niewską. Mader ożeni się z Niewską, ale ich małżeństwo nie będzie szczęśliwe. Umrze w 1937 roku na serce.

Nieduży, kwadratowy, z pucołowatą twarzą

Kiedy wybuchła wojna, Mieczysława Ćwiklińska znów była samotna. Wbrew przestrogom rodziny i przyjaciół pod koniec lat 30. poślubiła Mariana Sztajnsberga, współwłaściciela oficyny wydawniczej Ferdynadra Hoesicka. Nie był przystojny - "nieduży, kwadratowy, z pucołowatą, bardzo ogorzałą twarzą" - pisali współcześni. To Sztajnsberg bardzo starał się o dobiegającą 60. Ćwiklińską. "Umiał być miły i spełniać wszystkie moje życzenia" - tak będzie wspominać go aktorka. Rozstali się przed wojną. Jeszcze w pierwszych miesiącach okupacji Sztajnsberg pojawiał się czasem w pięknym mieszkaniu Ćwiklińskiej na warszawskim Powiślu. Potem trafił do getta. Nie przeżył wojny.

Hołubce pani Mięci i teoria Einsteina

W jej dalszym życiu liczyła się już tylko praca. W warszawskim Teatrze Nowym zagrała swoją popisową rolę Dulskiej, w latach 60. objeżdżała Polskę ze sztuką "Drzewa umierają stojąc". Miała ponad 80 lat. - Niektórzy się dziwią, że ja w moim wieku jeszcze chcę pracować - mówiła w wywiadzie. - Ale moja praca to moje życie. Kiedy przestanę pracować - umrę. W 1970 roku obchodziła 70-lecie pracy na scenie. Pisząc o jej jubileuszu Lucjan Kydryński zauważa. - Kiedy Ćwiklińska wycinała na scenie hołubce, Chaplin był dopiero 11-letnim pętakiem, Albert Einstein nie ogłosił żadnej ze swoich teorii, a Wyspiański nie napisał "Wesela".

Po jubileuszu Ćwiklińska ruszyła w swoje ostatnie tournee po USA. Kiedy wracała, na Okęciu witano ją jak bohaterkę narodową. Jej zapaleniem oskrzeli martwiła się cała Polska, ale paru Miecia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W czerwcu 1972 roku wystąpiła w Sali Kongresowej w przedstawieniu dla dzieci. 27 lipca przeszła operację woreczka żółciowego. Nie wybudziła się po zabiegu.

Mieczysława Ćwiklińska - personalia:

Urodzona: 1 stycznia 1879 roku jako nieślubne dziecko Aleksandry Ficzkowskiej (Trapszo), aktorki operowej. Kariera: Śpiewaczka, aktorka teatralna i filmowa. Debiutowała rolą Helenki w "Grubych rybach" Michała Bałuckiego w 1900 roku. Prywatnie: Trzykrotnie zamężna, nie miała dzieci. Zmarła: 28 lipca 1972 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji