Artykuły

Trzydzieści lat później

W "Kalamburze" wymyślają publiczności. Wymyślają tekstami Petera Handtkego, błyskotliwego buntownika lat sześćdziesiątych oraz słowami dopisanymi teraz przez Litwińca, ideologa i prawodawcę teatru otwartego.

Trzydzieści lat temu Handtke, urągając publiczności, chciał nią wstrząsnąć, ocucić z filisterskich snów, przywrócić wrażliwość, sprowokować do współdziałania w teatrze. I ponoć uzyskał jakiś wynik. Niektórzy obrzucali aktorów pomidorami, odpowiadali na wyzwiska, w teatrze robiło się gorąco.

Od tamtego czasu publiczność znacznie ostygła. Trzydzieści lat później trudno spodziewać się, by na "kalamburową" scenę poleciały zgniłe jaja, a publiczność była zdolna przez wściekłość dojść do katharsis. Z tego zapewne powodu Litwiniec radykalnie poprzerabiał sztukę, a przedstawienie tak ukierunkował, by odbiorcę bardziej pobudzało do myślenia, aniżeli do wzmożonego wydzielania adrenaliny.

Litwiniec przyprawił wymyślania Handtkego dużą porcją ironii i autoironii. Wymyślanie rozłazi się wtedy po kościach, w miejsce irytacji lub innej emocjonalnej reakcji pojawia się świadomość, że w gruncie rzeczy podział na wymyślających i wymyślanych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych jest właściwie kwestią dość przypadkową, aktorzy i publiczność (sztuka i społeczeństwo) stanowią jedną zbiorowość, w której Pac wart pałaca i na odwrót, są pasażerami tej samej łajby, która nabiera wody i może utonąć. Jeżeli to nie jest nadinterpretacja z mojej strony i takie intencje miał realizator, ma moją akceptację. Gdyby nie wspomniany ładunek autoironii, w teatrze byłoby smutnawo. Ci, co na scenie i ci, co na widowni spotykają się tutaj w nastroju cokolwiek dekadenckim. Bardzo zabawnie brzmi wprawdzie monolog w wykonaniu Janusza Hejnowicza, który wspomina stare, dobre dla teatrów czasy, kiedy to każdy nonsens miał sens, ukryte znaczenie, a podwójne dno każdy widział nawet tam, gdzie w ogóle dna nie było. Ale konkluzja z tego jest już mniej zabawna. W programie teatralnym Litwiniec umieścił takie oto niegłupie przesłanie: "Panie i Panowie, aktorzy! Dzięki staraniom z waszym udziałem zmieniliśmy ustrój. Ale przy okazji utraciliśmy niechcąco umiejętność zabawy społem. Za to przeoczenie jesteśmy i my godni zwymyślania".

A powodów do dekadencji w sztuce dzisiaj nie brakuje. Awangardowy nie tak dawno Handtke, trzydzieści lat później nie wytrzymuje konfrontacji nawet z sejmem i innymi polskimi trybunami czy ambonami. Cóż to za wymyślanie od leniwych filistrów. To słabiej brzmi nawet od "ujadających kundelków" czy "pedałów", a ma się nijak do "agentów" lub "płatnych zdrajców". Dzisiaj nie teatr jest miejscem najostrzejszych wymyślań i występów najbezwstydniejszych komediantów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji