Artykuły

Siedem grzechów głównych trójmiejskiej kultury

Po dyskusji "Czy żyjemy na peryferiach kultury?" nasuwa się wiele wniosków na temat tego, jak kultura jest postrzegana i traktowana w Gdańsku, a także co w tym podejściu warto zmienić - po debacie w Świetlicy Krytyki Politycznej pisze Jakub Knera na portalu Trójmiasto.pl.

W debacie, która odbyła się w piątek na zakończenie drugich urodzin Świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku, wziął udział Leszek Bzdyl, Ania i Adam Witkowscy oraz Maria Klaman, która rozmowę prowadziła. Niestety nie dotarł na nią Mikołaj Trzaska, zatrzymały go zbyt liczne obowiązki (swoją drogą jego niezwykle aktywna działalność muzyczna i koncertowa sporo wnosi do dyskusji nad sytuacją trójmiejskich artystów).

W czasie niemal dwugodzinnej dyskusji zdiagnozowano szereg zaniedbań, na które warto zwrócić uwagę, aby zarówno artyści, instytucje, jak i sam rynek sztuki funkcjonował w Trójmieście sprawniej. Warto dodać, że wiele tych tez zostało już postawionych wcześniej, chociażby w naszym cyklu tekstów "Czy jesteśmy peryferiami świata sztuki?".

Krótkowzroczność

Wiele imprez czy specjalnie tworzonych projektów w Trójmieście odbywa się jednorazowo. Nie są przygotowane dalsze ich prezentacje w innych miejscach w Polsce i na świecie. Jako kontrapunkt Leszek Bzdyl wspomina jeden ze spektakli, który współtworzył z British Council. Najpierw pokazywany był on w Gdańsku, potem podczas całej trasy w kilkunastu miastach Wielkiej Brytanii. W Trójmieście ciężko mówić o tym, aby inwestowano np. w spektakle teatralne, które potem regularnie promuje się poza jego granicami.

Traktowanie kultury jak biznesu

To niestety dotyczy nie tylko Trójmiasta. Projekty kulturalne coraz częściej mają formę zleceń czy zadań zlecanych odgórnie po odpowiednim wypełnieniu wniosków grantowych lub nawiązaniu współpracy z instytucjami. Najpierw trzeba spełnić szereg formalności, a potem się z nich rozliczyć (na ile takie rozliczanie jest rzetelnie sprawdzane, to inna sprawa). Artyści z długim stażem i dużą liczbą projektów nie są wcale traktowani lepiej, a przecież - mając duże doświadczenie - mogłyby zostać im powierzone specjalne przedsięwzięcia.

Brak rzetelnej promocji kultury Trójmiasta poza jego granicami

Na tym tracą wszyscy. Artyści, bo wiele z ich działań nie jest dostrzeganych poza Pomorzem. Instytucje, bo na ich imprezy mogłoby przyjść o wiele więcej osób. Wreszcie miasto, bo dochodzi do sytuacji, kiedy wydaje się, że brakuje u nas wyrazistych postaci i wydarzeń, a przecież wcale tak nie jest. A wystarczyłaby rzetelna promocja wydarzeń na długo przed ich rozpoczęciem (w większości przypadków jest tak, że ich szczegółowy program jest ogłaszany na krótko przed samą imprezą, co uniemożliwia dotarcie na nią ludzi spoza Trójmasta), krytyka artystyczna (w postaci periodyku poświęconemu sztuce trójmiejskiej) czy ścisła współpraca z osobami, które mogłyby pomóc trójmiejskie wydarzenia promować.

Wydarzenia spektakularne kosztem długotrwałych i mniej zauważalnych działań oddolnych

Niestety to co duże i wyraziste, ale chwilowe, wciąż ma przewagę nad przedsięwzięciami mniejszymi, ale angażującymi społeczność lokalną. Stąd ogromny festiwal wiosną czy jesienią będzie promowany głośniej, niż seria warsztatów lub działań edukacyjnych. Choć to właśnie te drugie kształtują prawdziwe zaangażowanie mieszkańca w kulturę swojego miasta.

Zachowawczość

Brakuje w Trójmieście wystaw i imprez, które poruszałyby tematy ważne i aktualne. Jako porównanie Ania Witkowska przytoczyła wystawę "Sny o potędze" w poznańskim Centrum Kultury Zamek. To instytucja miejska, która zorganizowała wystawę poruszającą tematykę władzy, czasem w bardzo radykalny sposób, stawiając wiele istotnych pytań. W Trójmieście wielokrotnie brakuje wystaw i wydarzeń, które prowokowałyby do dyskusji, stawiałyby pytania i wywoływały ferment. Większość z nich wydaje się zbyt grzeczna, przez co także mniej wyrazista.

Brak współpracy z instytucjami spoza Trójmiasta

To rzecz bardzo potrzebna - współpraca z instytucjami spoza Trójmiasta a także spoza Polski. Jej regularność może wpłynąć na lepszą promocję pracy lokalnych artystów i instytucji. To także świetna okazja do nawiązywania długotrwałej współpracy, która może wpłynąć na organizację wydarzeń i przedsięwzięć, o których będzie głośno także poza granicami Trójmiasta.

Brak zjednoczonego środowiska artystycznego

W Trójmieście jest wielu artystów, którzy potrafią ze sobą współpracować i tworzyć ciekawe projekty. Jednak - jak zauważyli zgromadzeni na dyskusji - bardzo często dochodzi między nimi do podziałów (wielokrotnie fikcyjnych), które prowadzą do konfliktów i rywalizacji, zamiast do współpracy.

PS. Ale, tak jak powiedział na początku dyskusji Leszek Bzdyl, wcale nie żyjemy na peryferiach kultury. Bardziej sami tak o sobie myślimy, niż jesteśmy w ten sposób postrzegani z zewnątrz. Warto jednak zacząć od zmiany lokalnych przyzwyczajeń i sposobu patrzenia na kulturę? Powyższe wnioski mogą być do tego dobrym wstępem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji