Artykuły

To niebywała frajda zagrać prawdziwą kobietę

Z Tomaszem Schimscheinerem i Piotrem Pilitowskim rozmawia Joanna Weryńska

W spektaklu "Pół żartem, pół sercem" odtwarzają Panowie role aktorów. Jakie to uczucie grać samych siebie?

T.S. - To bardzo trudne, tym bardziej że chodzi tu o kiepskich aktorów. Ja akurat jestem w tej sztuce Leo, egzaltowanym facetem z temperamentem, który ma o sobie zbyt wysokie mniemanie. Zagrać dobrze rolę nieudacznika to naprawdę wielka sztuka.

P.P. - Dla mnie fakt, że gram aktora, schodzi w tej sztuce na plan dalszy. Potraktowałbym tę rolę jak każdą inną, gdyby nie to, że w "Pół żartem, pół sercem" obydwaj z Tomkiem występujemy jako... kobiety. To dla mnie zupełnie nowe, ale bardzo ciekawe i zabawne doświadczenie. Tak dobrze czuję się w tej roli, że czasami mam na Tomka ochotę...

A Pan jako kobieta czuje się równie dobrze?

T.S. - Nie ukrywam, że jest to dla mnie niebywała frajda. Dużą trudność na początku sprawiał mi tylko głos. Musiałem nad nim trochę popracować.

A nie mieli Panowie wątpliwości, żeby przyjąć takie nietypowe role?

P.P. -Absolutnie nie. Od razu się zgodziłem.

T.S. - Nigdy nie miewam wątpliwości, czy coś zagrać, czy nie. Każda nowa kreacja stanowi dla mnie wyzwanie, które podejmuję bez zmrużenia oka. Uważam, że im jest ich więcej, tym dla aktora lepiej.

Tytuł spektaklu nawiązuje do "Pół żartem, pół serio" w reżyserii Billy'ego Wildera z Marilyn Monroe, Jackiem Lemmonem i Tonym Curtisem. Czy Panowie w jakiś sposób wzorują się na filmie?

T.S. - Spektakl odwołuje się do obrazu Wildera głównie w nazwie. Autor sztuki zabawił się po prostu jej tytułem. Podobieństwem jest jeszcze to, że bohaterami są dwaj bezrobotni artyści. Na tym jednak zbieżności się kończą. W tym przypadku są to aktorzy, którzy chałturzą na prowincji, prezentując z miernym skutkiem "skrócone wersje" Szekspirowskich dramatów.

P.P. - Nie da się ukryć, że ten spektakl powstał na kanwie kultowego filmu, tym bardziej że akcja sztuki, podobnie jak filmu,dzieje się w latach pięćdziesiątych. Owszem, jest to dla mnie mierzenie się z pewną legendą, ale spektakl nawiązuje także do dramatów Szekspirowskich i różnych znanych sztuk, zatem jak powiedział Tomek, absolutnie nie stanowi kopii dzieła Wildera.

A jak wyglądają Panów kostiumy? Przecież grają Panowie kobiety...

T.S. - Mam trzy przepiękne sukienki, które założę z tej okazji. Już nie mogę się doczekać.

P.P - A ja włożę aż pięć damskich kreacji. Mam też specjalnie uszyte na miarę buty, takie na wysokim obcasie, ale Tomek i tak ma wyższe.

T.S. - O tak. I przez pierwsze dwa dni prób miałem zakwasy w łydkach, kiedy się w tych "pantofelkach" poruszałem. Podziwiam kobiety za to, że dobrowolnie zgadzają się na takie katusze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji