Artykuły

Kabaret o plotce

Od pewnego czasu krążyła straszna plotka, że Andrzej Maria Marczewski przygotowuje wielką klapę (teatralną). Klapa miała być spektakularna i ostateczna, jako że reżyser przygotowywał ją długo i starannie. Tymczasem...

Ci, którzy nastawiali uszy na plotki, mogli odwoływać się do racjonalnych skądinąd argumentów, że wystawienie "Kabaretu" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy to przedsięwzięcie przekraczające siły i możliwości zespołu; mogli dodać, że jest to pomysł chybiony po niezbyt udanej "Operze za trzy grosze", przedstawieniu utrzymanym w podobnej przecie co "Kabaret" konwencji; mogli sceptycznie mówić o prawdopodobieństwie sukcesu, skoro olśniewający film Boba Fosse'a z Lizą Minelli i Michaelem Yorkiem stanowi płaszczyznę w odniesieniu dla każdej kolejnej realizacji. Jednak ci, którzy plotkom nie dają wiary mogli powiedzieć, że należało skorzystać z szansy, skoro reżyser dysponuje prawem do wystawienia utworu; że "Kabaret" to kontynuacja i komentarz do "Opery", bo opowiada o czasach, gdy Brecht i Weil tworzyli swoje dzieło; że teatr to nie film i że nie trzeba mówić "ja już to widziałem"; mimo że - the last but not least - Aleja Mickiewicza to nie Broadway, bo i "Gazeta Regionalna" to nie "New York Herald".

Marczewski zatem klapy nie zrobił. Co więcej, pokazał, że jego aktorzy naprawdę potrafią śpiewać. Dobra intuicja, z jaką odczytał współczesne treści w obrazie Niemiec z początku lat trzydziestych nie we wszystkim jednak spełniła się na scenie. Formuła "teatru w teatrze" czy raczej "kabaretu w teatrze" pozwala co prawda przedstawić świat, w którym upadek i degradacja udają wzlot, a nikczemność występuje w przebraniu cnoty, pod warunkiem jednak, że urzeczywistni ją warsztatowa biegłość i techniczna perfekcja "Kabaret" bowiem to próba teatralnego rzemiosła. Na ogół nie zabrakło go aktorom, którzy sporo wysiłku włożyli w swą pracę. Nie stało go jednak autorowi aranżacji muzycznej, który zbyt często drażnił elektronicznym brzmieniem. Reżyser natomiast, mimo że poradził sobie z przestrzeniami dwóch scen, to po trosze zaniedbał aktorów i nie potrafił oddzielić dwóch światów, które owe dwie sceny oznaczają, przez co zakłócił porządek teatralnego świata: burleskowe zagrania zbyt często wymykały się z kabaretowego świata zamkniętego w teatralnej ramie.

Bydgoskie przedstawienie dowodzi, że nie należy co prawda wierzyć w plotki, nie należy jednak udawać, że ich nie ma.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji