Artykuły

Baletki i kamasze

- To spektakl, który opowiada pewną historię. Staram się opowiedzieć ją wiernie według tekstu Szekspira, a jednocześnie pokazać pewną historię emocjonalną - mówi KAROL URBAŃSKI, tancerz i choreograf przed premierą baletu "Sen nocy letniej" w Operze Nova w Bydgoszczy.

Rozmowa z KAROLEM URBAŃSKIM [na zdjęciu podczas próby], tancerzem i choreografem "Snu nocy letniej" w Operze Nova:

Czy mały Karol marzył już o karierze tancerza?

- Jako dziecko miałem lekkie ADHD. Rodzice zaczęli szukać ujścia dla mojej nadpobudliwości. Najpierw zacząłem chodzić do ogniska tanecznego. Kiedy w Łodzi otwarto szkołę baletową, ojciec zapytał, czy chcę tam zdawać, odparłem, że tak. Dostałem się do tej szkoły, ale jeszcze sporo czasu minęło, kiedy dotarło do mnie, że chcę uprawiać ten zawód. W wojsku, kiedy przez pół roku byłem odcięty od tańca, uświadomiłem sobie, że bez niego jest mi trudno. Im dłużej tańczyłem, tym mocniej ten zawód kochałem.

Służba wojskowa w Centralnym Zespole Artystycznym Wojska Polskiego to dość nietypowy epizod jak na tancerza.

- Nawet w poprzednim systemie nieczęsto zdarzało się jednak, żeby tancerze szli do wojska. Ja jednak na skutek różnego splotu okoliczności w wojsku się znalazłem. Przez pierwsze pół roku służyłem w zwykłej jednostce wojskowej i dzięki temu mam za sobą epizod komandosa. Później przeniosłem się do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego. To był bardzo dobry okres w moim życiu, również osobiście, bo tam poznałem moją żonę. W domu staramy się, żeby zawód nie przesłaniał nam całego życia. Może ze dwa razy w życiu pracowaliśmy razem.

Przez 2 lata był pan tancerzem w norweskim balecie narodowym.

- Chciałem spróbować czegoś nowego. Zmienianie zespołów jest zazwyczaj inspirujące. To też duże wyzwanie. Po dwóch latach stwierdziłem jednak, że energia nie była tą, której na tym etapie mojego życia poszukiwałem.

A po co Panu dyplom filozofa?

- Zawsze chciałem studiować filozofię. Już jako małe dziecko zadawałem trudne pytania. To było takie trochę ziszczenie młodzieńczych marzeń. Studiowałem nauki polityczne, ale o-kazało się, że to nie to. Te pięć lat, które spędziłem na Uniwersytecie Warszawskim, wspominam jako bardzo dobry okres w moim życiu. Pracę magisterską pisałem o tańcu jako przedmiocie filozofii.

Kiedy pan skończył karierę tancerza?

- Przestałem tańczyć w ubiegłym roku. Chociaż czasem biorę udział w pewnych projektach. Z emeryturą u tancerza to bardzo trudna sprawa. Do niedawna tancerze mieli prawo do wcześniejszej emerytury w wieku 40-45 lat. Od 2009 roku sytuacja się zmieniła, już nie ma emerytur dla tancerzy. A jeżeli uprawia się taniec klasyczny, to nie da się uprawiać tego zawodu przez całe życie. A trudno jest przy specyfice pracy jaką mamy, przekwalifikować się w trakcie kariery. Dlatego zostałem specjalistą do spraw reorientacji zawodowej tancerzy w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Mam wśród swoich znajomych wiele osób, które kończą karierę i nie za bardzo wiedzą, co dalej zrobić ze swoim życiem. Nie każdy może zostać choreografem czy pedagogiem, inna rzecz, że nie każdy chce. W innych krajach fajne jest to, że tancerz jest podmiotem, to on decyduje, kiedy chce zakończyć karierę i co chce dalej robić, jaki zawód wykonywać. Część z nich zostaje w świecie tańca, część w świecie teatru: zostają grafikami komputerowymi czy reżyserami świateł. Człowiek, który do tego spektaklu robi projekcje video, Krystian Grywa, wcześniej był tancerzem. Na świecie ludzie odchodzą z tego zawodu i zaczynają zupełnie nowe kariery, zostają hydraulikami czy nawet pilotami śmigłowców czy samolotów pasażerskich. U nas niestety część ląduje w urzędach pracy. Na szczęście u młodych tancerzy widzę już zmianę myślenia. Wielu ludzi stara się już prowadzić podwójną ścieżkę kariery zawodowej.

Tancerz musi jakoś szczególnie dbać o figurę, sprawność fizyczną?

- Żyjemy w świecie różnorodności estetycznej. Jest dużo nurtów tańca współczesnego, gdzie ta zewnętrzna strona fizyczności nie przeszkadza. Ale już w przypadku tańca klasycznego, jest pewien ideał estetyczny. Nie każdy typ predystynuje do tego, żeby ten zawód uprawiać. Do solarium nie chodzę (śmiech), ale już siłownia jak najbardziej. Trening tancerza jest zbliżony do treningu sportowca, a nawet bardziej intensywny. Jeżeli ma to szczęście, musi codziennie wyjść na scenę i zatańczyć spektakl. Pracujemy jak sportowcy, tylko że, niestety nie zarabiamy jak oni.

Polscy śpiewacy robią na świecie karierę, występują na najlepszych scenach operowych.

- Tancerze nie są gorsi, robią taką karierę i to od lat. Lata 70. to przede wszystkim Gerard Wilk. Ania Grabska, pracowała w balecie hamburskim, polscy tancerze tańczą w balecie królewskim w Danii, Ania Nowak w Londynie.

Po raz pierwszy pracuje pan z baletem bydgoskiej opery? Jakie wrażenia?

- Dostałem zaproszenie od Ilony Madejskiej, kierującej tutejszym zespołem. Bydgoski balet to fajny zespół ludzi o różnych charakterach i potencjałach. Przy realizacji fabularnego baletu z wieloma postaciami jest to bardzo pomocne. Ludzie są bardzo chętni do współpracy. Jestem w ogóle pod dużym wrażeniem całej organizacji opery bydgoskiej i nie chodzi tylko o balet.

Premiera "Snu nocy letniej" już jutro. Trema?

- Nie. Miałem ją do momentu, aż nie ułożyłem tego spektaklu. Później ciężar odpowiedzialności przenosi się bardziej na tancerzy. Moja rola polega na tym, by pomóc tancerzom jak najlepiej odnaleźć się w tym materiale, który przygotowuję. Będę oczywiście trzymał kciuki za zespół, ale obgryzać paznokci z nerwów nie zamierzam (śmiech).

Za oknem szara jesień, a pan zaprasza widzów do bajecznego i kolorowego świata elfów?

- To spektakl, który opowiada pewną historię. Staram się opowiedzieć ją wiernie według tekstu Szekspira, a jednocześnie pokazać pewną historię emocjonalną. Taniec ma tą siłę, że oprócz opowiadania historii może też wyrażać emocje. Szekspir napisał "Sen nocy letniej" jako komedię, a poza tym zamysłem było stworzenie spektaklu pogodnego. Jednak w "Śnie" pod optymizmem kryje się duża dawka tragizmu. Chciałem więc, żeby ten tragiczny rytm też był widoczny w spektaklu, chociaż na końcu znajduje swoje optymistyczne rozwiązanie.

W swojej karierze zdarzało mi się występować w różnych inscenizacjach "Snu nocy letniej", ale nie odwoływałem się do niej teraz w żaden sposób. Mam bardzo sympatyczne wspomnienia, ale fajnie było spojrzeć na to z innej strony, ze strony tancerza.

***

KAROL URBAŃSKI

jest autorem choreografii najnowszej premiery baletowej Opery Nova "Sen nocy letniej", opartej na komedii Wiliama Szekspira. Urbański jest absolwentem łódzkiej szkoty baletowej. Karierę tancerza zakończył w ubiegłym roku. Ma na koncie kilkanaście choreografii do spektakli oraz dyplom magistra filozofii. Obecnie pracuje jako nauczyciel tańca klasycznego i współczesnego. Premierowe spektakle "Snu nocy letniej" w Operze Nova 19 i 20 listopada o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji