Artykuły

Beckett, czyli zostały tylko wspomnienia

"Szczęśliwe dni/ Komedia/Ostatnia taśma" w reż. Pawła Światka w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Paweł Świątek z trzech jednoaktówek buduje spójne przedstawienie o przemijaniu.

Dla trzech krótkich tekstów Becketta - "Ostatnia taśma Krappa" (1959), "Szczęśliwe dni" (1961), "Komedia" (1963) reżyser Paweł Świątek poszukał wspólnego mianownika, a z ich materii stworzył spójne przedstawienie o przemijaniu, samotności, starości. I oczekiwaniu na nieuchronną śmierć, której - tymczasowo - przeciwstawić się można wspominaniem tego, co było.

Krapp (Mirosław Bednarek) co roku w dniu urodzin nagrywa

na taśmę swoje refleksje i wynurzenia a przy okazji konfrontuje się z własnym głosem i wynurzeniami sprzed lat. Winnie (Judyta Paradzińska) paplaniną o zwyczajnych codziennych wydarzeniach zagłusza poczucie pustki i beznadziei. Małżeński trójkąt z "Komedii" (Arieta Los-Pławszewska, Grażyna Misiorowska, Mirosław Bednarek) w nieskończoność i jakby w zapamiętaniu odtwarza dawne kłótnie, żale i pretensje. Wszystko, co miało sens, już się wydarzyło. Wszystko jest przeszłością. Teraźniejszość to wspominanie. Przyszłości nie ma W przyszłości jest tylko coraz bardziej zaawansowana starość - symbolizuje ją postać kobiety (Zofia Bielewicz), która w finale uosabia wszystkie kobiece bohaterki - i śmierć.

Paweł Świątek, czytając Becketta na nowo, nie słucha jego didaskaliów. Tworzy jedną, spójną przestrzeń dla wszystkich bohaterów. Surową (folia na ścianach i podłodze), laboratoryjną, a może wręcz prosektoryjną, bo zimne, zielono-niebieskie światło przywodzi takie skojarzenia Czekający już 3 tylko na śmierć bohaterowie S zdają się bowiem martwi za życia Reżyser unieruchamia ich 2 na krzesłach i łóżkach. Trójkąt z "Komedii" nie jest zamknięty w urnach, ale i tak zostaje sprowadzony do twarzy i głosów: raz - poprzez statyczną grę, dwa - poprzez utrwalenie ich obrazów na monitorach telewizorów. To wrażenie pogłębia wyrzucany mechanicznie, w błyskawicznym tempie tekst. Winnie nie tkwi w kopcu, ale posadzona nieruchomo na krześle, jest spętana niemożnością tak samo, jakby przysypywał ją coraz bardziej piach. Tym większe uznanie dla znakomitej Judyty Paradzińskiej, która wyrazem twarzy, załamaniem głosu, błyskiem łez w oczach wyraża ogrom samotności swej bohaterki, jej rozpaczliwe czepianie się strzępów życia I jedyna w tym zimnym przedstawieniu budzi emocje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji