Artykuły

Independence day

Niemieccy anarchiści przyjechali do Polski, a polscy dramatopisarze pojechali do Berlina. Jeszcze tu jestem. Akademie der Kunste, na piętrze wystawa - Cage, Xenakis, Rybczyński. Za oknem jesień w Tiergarten i króliki. Zamiast felietonu wklejam tu prezentację, którą miałem w ramach szołkejsu - pisze Artur Pałyga dla e-teatru.

Polen, Polen uber alles

Dzień dobry, uścisk dłoni, co państwu mógłbym uprzejmie napisać? Ta dam! Stepowanie! Ukłon! Pajacyk, klask, klask! Ojojoj, sami ważni ludzie! Cały jestem mokry! Komu dać rękę, komu dupy? Z kim warto, kogo warto? Hello! Hello! Nice to meet you! Pan tu jest carem? Ja jestem tym aborygenem ze środka kontynentu. Alice Springs, yeah! Kosmiczny krajobraz! I zawsze jesteśmy na bani. Żadne programy socjalne nie działają. Lekko uchylone japy i wyciekająca ślina to efekt niedorozwoju. To dlatego, że nasi dziadkowie parzyli się ze zwierzętami. I Manitou nas pokarał. Za to didgeridoo mamy takie, że głowa mała! Klask, klask!

Szanowne panie, panowie, moja specjalność to przypieprzanie, dosalanie, jątrzenie, duszenie, wbijanie rożna w dupę, subtelne przypiekanie, krótko mówiąc nastrojowa kolacja we dwoje w miłej

atmosferze wzajemnego niezrozumienia. Piszę o niepełnosprawnych, Żydach, pedałach, buddystach, żużlowcach, fryzjerach damskich, podróżujących dziadkach, pogromach, poetkach, wojskowych, staruszkach z kościoła, Polakach i Niemcach, małych polskich miasteczkach, nauczycielach z małych szkół, powstańcach, politycznych zmianach, wolontariuszkach z Auschwitz, żołnierzach z Afganistanu, podsłuchuję, nasłuchuję, notuję sobie w głowie, rozmawiam, robię wywiady, jeżdżę i śledzę, gadam z reżyserami, wspólnie wymyślamy, piszę na próbach, spisuję z aktorów, ale też sam sobie w zaciszu nocami, różnie, ale zawsze z pasją, gdyż w głębi duszy jestem romantykiem, lubię Goethego, jego obłęd, pojechałem specjalnie odwiedzić go do weimaru, nie było go w domu, ale zobaczyłem wszystkie te esy floresy i kwiatki brykające z "Fausta", to wszystko jest u niego na suficie, to niesamowite! I tak spokojnie jest u was, w tych Niemczech, tak spokojnie. Bardzo bym chciał rozszerzyć taką miniaturę o wolontariuszkach z Auschwitz, co ją napisałem. Że przyjechały trzy wolontariuszki do Auschwitz, do pracy, wy to znacie, od was tam wiele przyjeżdża dziewczyn, sprzątają, fotografują się pod szubienicą, wąchają blok śmierci. W nocy, po północy, kiedy, jako wolontariusz, mieszkałem w komendanturze, poszedłem na spacer między barakami i na placu apelowym spotkałem dziewczynę od was, jak z takiego pięknego aparatu na statywie robiła zdjęcia pustce. To było dziwne, ale nie o tym, nie o tym. I te dziewczyny, jak trzy siostry, tylko że nie do Moskwy, do Moskwy, ale do Auschwitz, do Auschwitz, one chcą, one pragną, i to z nich wychodzi w trakcie tej rozmowy, że one jadą tam, bo ich życie nie wydaje im się wartościowe wystarczająco, aby mogło je unieść. One potrzebują czegoś, co może je unieść, ponieść. I jadą do Auschwitz sycić się tymi wszystkimi historiami i w chwili największej szczerości modlić się, żeby to wróciło. Ja myślę, że trzeba opowiadać historie, że trzeba wrócić do historii, w sensie do fabuły, ale tak jak Czechow albo jak Rabelais. Nie wiem. Może ktoś to zrobi? Może ktoś z państwa chce do Auschwitz? Ja lubię, jak ktoś chce, to wtedy mi się lepiej pisze. Albo na przykład ostatnio zacząłem sobie robić notatki, jak Ezra Pound siedzi w klatce i nawołuje przeciw chciwym bankierom, przeciw bankowi światowemu, przeciwko lichwie! I załatwia się w klatce, publicznie i układa "Pieśni"! Może ktoś z Państwa chce Ezrę Pounda wypuszczonego z klatki! Komu! Komu!

I lubię też piękne historie! Cudowne historie o tym, jak ludzie powychodzili na ludzi. Jak martwi zmienili swoje życie, zwycięża sprawiedliwość i triumfalnie w łodzi podwodnej opuszcza się na

dno morza i wszyscy wychodzą wzruszeni, ale uśmiechnięci, bo pozostaje nadzieja. Lubię scenę, gdy Mynheer Peeperkorn słucha wodospadu.

W ostatnim słowie, z tego miejsca zapraszam do Bielska-Białej, w którym mieszkam, to piękne poniemiecko-pożydowskie miasto, pod górami, 20 kilometrów od Auschwitz,w którym lubię bywać. Mieszkam w pełnym tajemnic, uroczym poniemieckim domu, i zawsze się ciut dziwnie czuję, gdy pies kopie w ogródku. Jak to się u nas mówi, co złego, to nie my.

Na koniec chciałem uprzejmie prosić państwa o powstanie i odśpiewanie wspólnie króciutkiej dwuwersowej piosenki, którą napisałem specjalnie na tę prezentację z okazji polskiej prezydencji.

Może ja najpierw ją zaprezentuję, a potem wspólnie. Ale bardzo proszę, żeby wszyscy wstali.

Polen, Polen über alles,

Über alles in der Welt.

I teraz wszyscy razem!

Polen, Polen über alles,

Über alles in der Welt.

Kłaniam się aborygeńskim krokiem poloneza!

Artur Pałyga

PS

To już po prezentacji:

Marto Sztanka! Danke za ten Theatre SLAM! I w ogóle kawał roboty w to włożyłaś! Ukłony!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji