Artykuły

"Don Juan, czyli..." w reż. Aleksieja Leliawskiego w Teatrze Lalek Pleciuga w Szczecinie. Pisze Małgorzata Klimczak w Głosie Szczecińskim.

Najnowsza premiera dla dorosłych "Don Juan, czyli..." w Pleciudze - to rozrywka na wysokim poziomie.

- "Don Juan" to rzecz o tym, jak trudne jest życie zagubionego w rzeczywistości małego człowieka - mówi o sztuce Moliera Aleksiej Leliavski, reżyser przedstawienia. - Problem wciąż aktualny bez względu na to, w jakich czasach żyjemy - podkreśla.

Don Juan to człowiek zepsuty. Kłamie, kombinuje, nie liczy się uczuciami innych. Egoista nie liczący się z innymi. Najważniejsze jest jego dobro, jego wygoda, jego przyjemność. Czy nie spotykamy takich osób w naszym życiu? Spotykamy. Ale Don Juan ma coś, czego nie ma zbyt wielu łotrów, czyli urok osobisty, któremu dają się zwieść nie tylko kobiety, ale również mężczyźni, którzy uważają go za drania, wroga, którego trzeba zniszczyć, a potem odchodzą z niczym.

Ale kłamstwa Don Juana kiedyś muszą się skończyć i jak w każdej pouczającej historii, zło musi zostać pokonane, a sprawca ukarany. Jednak "Don Juan" to nie jest ponury dramat o zacięciu dydaktycznym, ale zabawna komedia. Molier nie chciał pisać rzeczy nudnych czy zbyt poważnych. Dostosował się do tego zarówno reżyser szczecińskiego przedstawienia, jak i aktorzy Pleciugi.

Na scenie widzimy czwórkę aktorów, którzy niektóre postaci odgrywają używając lalek, a w niektóre wcielają się sami.

Don Juan (lalka prowadzona przez Rafała Hajdukiewicza), to amant o przerysowanej, koszmarnej w zabawny sposób twarzy. I to ma być amant? Kobiety jednak mu ulegają i rozpaczają kiedy je opuszcza, machając przy tym długimi, chudymi rączkami. Wszystko jest tu z przymrużeniem oka, a publiczność świetnie się bawi.

Spektakl jest na dobrym poziomie, świetnie zagrany przez Katarzynę Klimek, Martę Łągiewkę, Rafała Hajdukiewicza i Mirosława Kucharskiego.

Na pewno warto się na niego wybrać. Może odnajdziemy w którejś z postaci samych siebie albo kogoś znajomego.