Artykuły

Dwa teatry

Sztuka z kanonu polskiej dramaturgii współczesnej, zarazem najżywiej dyskutowany utwór w dorobku autora "Żeglarza", "Mostu", niezapomnianego "Profesora Tutki i innych opowiadań". "Dwa teatry" Jerzego Szaniawskiego (1886-1970), napisane tuż po wojnie, wystawione po raz pierwszy w 1946 r. w krakowskim Teatrze Powszechnym, zinterpretowane z dzisiejszego punktu widzenia tracą wymiar literackiego świadectwa chwili, przywołującego bliskie realia historyczne (we współczesnej inscenizacji telewizyjnej zrezygnowano m.in. z "Krucjaty dziecięcej" małych żołnierzy Powstania). Stają się natomiast opowieścią o przemijaniu, o potrzebie metafizyki - w życiu i w sztuce.

Dyrektor Małego Zwierciadła programowo chce pozostawać jedynie fotografem rzeczywistości. Linia repertuarowa jego teatru jest ściśle określona i zna ją każdy, nawet poczciwy woźny. U nas nie mówi się wierszem, kto tutaj przychodzi, to jakby samo życie oglądał, u nas jest realizm i autentyzm - prostymi słowy wykłada koncepcję teatru pan Matkowski. W myśl przekroczenia pewnych granic - estetycznej i dobrego smaku. Wyjaśnia autorowi, na czym polega prawda w teatrze i dlaczego tutaj rzecz groźna czasem może wydać się śmieszna. Jako rasowy człowiek sceny wzbrania się również przed pokazywaniem lirycznych miniatur, które uparcie przynosi mu młody człowiek nazwany Chłopcem z Deszczu. Dyrektor jest przekonany, że nie będą one grane w żadnym teatrze świata, a jednak przyjmuje z rąk młodzieńca arkusik z "Gałązką kwitnącej jabłoni", tekstem niewiele dłuższym niż sam tytuł. W tej najkrótszej sztuce świata ma ochotę zagrać perła Małego Zwierciadła, zachwycająca Lizelotta. Aktorka chciałaby pokazać na scenie piękną chwilę, dopóki trwa. Podziwia dyrektora i jego teatr, pragnie w nim grać, ale czasami to już jej nie wystarcza. Nagle w świat teatralnej magii wdzierają się echa brutalnej rzeczywistości. Dyrektor uczestniczy w próbie generalnej jednoaktówki "Matka", ale zamiast oklasków nagradzających popis aktorskich indywidualności - rozlega się narastający odgłos podkutych butów.

Po wojnie w pustym, zrujnowanym wnętrzu teatru dyrektor czeka na swoich aktorów. Lizelotta już nie przyjdzie, została pod gruzami miasta. Ktoś chce otworzyć bar, inny aktor pomaga wypiekać ciastka. Autor proroczej sztuki o śmierci pod gruzami błąka się gdzieś wśród zwalonych domów, ten młodziutki podobno bił się i już go nie ma. Chłopiec z Deszczu zjawia się jednak niespodziewanie, tak samo piękny jak tamten, którego postać stary dyrektor wciąż nosi pod powieką. Jest teraz dyrektorem Teatru Snów, grywają u niego aktorzy Małego Zwierciadła, ale inaczej, w innym wymiarze. Wkrótce znajdzie się tu również dyrektor tamtej sceny. Wówczas będą mogli połączyć siły swoich dwóch teatrów, by stworzyć dzieło naprawdę naprawdę wielkie i różnorodne, skomplikowane jak natura człowieka i natura sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji