Artykuły

W dniu urodzin "Syreny"

Rozmawiamy z Witoldem Fillerem

5 lipca 1945 roku, tuż po wojnie i jeszcze w Łodzi zespół "Syreny" zadebiutował pierwszą swoją premierą "Inne czasy". 5 lipca br., równo w 35 lat od tamtej uroczystości, "Syrena" występuje z premierą szopki jubileuszowej Ryszarda Marka Grońskiego i Antoniego Marianowicza "Warto byś wpadł". W przedstawieniu reżyserowanym przez Witolda Fillera grają czołowi aktorzy teatru oraz... lalki zaprojektowane przez Lidię i Jerzego Skarżyńskich.

- Świeżość pomysłów "Syreny" napawa optymizmem. Znaczy to, że Jubilatka się nam nie starzeje, a wręcz przeciwnie...

- No cóż, 35 lat to jak na kobietę (a Syrena jest przecież damą, przynajmniej w połowie) wiek balzakowski. Nie myślimy jednak rezygnować z naszego prawa do młodzieńczego, rozgłośnego śmiechu. To prawo - to nasz program. Zawsze byliśmy zdania, że równie on ważki, a chwilami trudniejszy w scenicznej praktyce, niźli program scen dramatycznych. Nam Szekspir ani Norwid nie pomogą. Musimy radzić sobie sami...

- Przeżywała "Syrena" w tym czasie swoje wzloty i trudności, ale frekwencja była zawsze stuprocentowa w Waszej salce przy ulicy Litewskiej.

- To wynik głęboko zakorzenionej w naszym społeczeństwie potrzeby ciągłego poddawania się terapii dobrej zabawy. A nie jest to w Warszawie sprawą prostą. Myślę, że "Syrena" zawsze starała się bronić dobrego imienia polskiej rozrywki. Kryteria tej zabawy były oczywiście zmienne. Inaczej rozumiał je Jerzy Jurandot, inaczej Kazimierz Rudzki, jeszcze inne akcenty eksponowali za swej dyrekcji Zdzisław Gozdawa i Wacław Stępień. Nieco inny jest także kierunek naszych działań w "Syrenie". Zgadzamy się jednak z generalną formułą patronującą teatrowi; respektujemy dobrego ducha "Qui Pro Quo", którego strażnikami byli najznakomitsi aktorzy komediowi naszej sceny, kultywujący tutaj styl i poetykę "kochanej starej budy".

- Przypomnijmy ich nazwiska...

- Na początku byli: Adolf Dymsza, Tadeusz Olsza, Ludwik Sempoliński, Stefania Górska; potem Irena Kwiatkowska, Lidia Wysocka, Hanna Bielicka, Kazimierz Krukowski; odwiedzające "Syrenę" Zofia Terné i Loda Halama; wreszcie młodsi: Alina Janowska, Lidia Korsakówna, Kazimierz Brusikiewicz, i Bogdan Łazuka, i Krystyna Sienkiewicz, aż po najmłodszych z Izabelą Schuetz-Trojanowską.

- Wróćmy jednak do Pańskich osobistych doświadczeń z "Syreną". Jako dyrektor tego teatru nie stroni Pan od nowych pomysłów, ale generalnie biorąc - jak się wydaje - kontynuuje Pan dotychczasową linię artystyczną wypracowaną przez te wszystkie lata?

- W jakimś sensie żąda tego od nas publiczność "Syreny". Chociaż wprowadzamy pewne innowacje. Graliśmy, dla przykładu, komedię Artura Maryi Swinarskiego. Nowością była na pewno rewia z Violettą Villas. O nieco innego widza zabiegamy teraz, przygotowując szopkę jubileuszową. Przyświeca nam idea odzyskania dawnego, zdobycia nowego widza oraz zadowolenia naszej dotychczasowej publiczności. Wydaje mi się, że kilkoma ostatnimi premierami zdobyliśmy zaufanie naszej stałej widowni, ale też pozyskaliśmy nowych widzów, którzy nie interesowali się dotąd "Syreną". Zaczęła nas odwiedzać młodzież, stykamy się z zainteresowaniem środowiska studenckiego, więcej uwagi okazują nam kręgi opiniotwórcze, ludzie kultury.

- Zmienia się również skład zespołu artystycznego "Syreny"?

- Zachowując żywy kontakt z dawnymi filarami aktorskimi teatru, staraliśmy się w okresie ostatnich miesięcy wzbogacić nasz zespół, przygotować go do podejmowania ambitniejszych zadań. Mamy dziś właściwie zupełnie nowy zespół muzyczny; nowy, powiększony zespół baletowy. Dzięki działalności studia, dorobiliśmy się również zespołu chóralnego, który bardzo dobrze sprawdził się nam podczas ostatniego festiwalu w Opolu. Znacznie powiększył się nasz zespół aktorski.

- Szopką jubileuszową sięga Pan do formy teatralnej dawno u nas nie praktykowanej?

- Próbujemy połączyć w niej element rewiowy z lalką i aktorem. Na ile nam się sprawdzą nasze pomysły, trudno jeszcze powiedzieć. Do chwili premiery - to dla nas wszystkich wielki znak zapytania.

- A jakie są najbliższe plany repertuarowe "Syreny"?

- Wracamy do motywu Szwejka. Spektakl będzie benefisem aktorskim Kazimierza Brusikiewicza z okazji 40-lecia jego pracy artystycznej. Później sięgniemy do nowych tekstów, które obiecują nam Janusz Głowacki i Agnieszka Osiecka. Myślimy też o wielkim widowisku rewiowym "To śpiewa Paryż", w którym zaprezentujemy sylwetkę znakomitego artysty francuskiej estrady - Maurice'a Chevalier.

- "Syrena" utraciła wprawdzie drugą swoją scenę - "Buffo", ale nie zaprzestała działalności poza siedzibą...

- Robimy pierwsze wypady poza Litewską, poczynając od niewielkich ale bardzo sympatycznych biesiad w Lidzbarku Warmińskim, aż po festiwal opolski. Wkrótce pojedziemy z występami do Opery Leśnej w Sopocie. Mamy propozycję wyjazdu do Berlina, a w dalszych planach - do Nowego Jorku. W październiku wystąpimy w Sofii. Nasza orkiestra, balet, aktorzy i cały nasz zespół ma bardzo dobre kontakty z telewizją. Ostatnio zarejestrowane zostało dla telewizji widowisko "Wielki Dodek" z naszego stałego repertuaru. Mamy też dalsze propozycje telewizyjne.

- Wszystkie przygotowane pod Pana dyrekcją przedstawienia "Syreny" pozostają właściwie w bieżącym repertuarze teatru: Pański "Wielki Dodek", "Czołowe zdarzenie" Jana Pietrzaka, "Trzeci program" z Violettą Villas w opracowaniu scenicznym Stefana Wenty, "Sasza i bogowie" Swinarskiego z piosenkami Adama Kreczmara, a ostatnio - szopka z jubileuszem. Tyle tytułów jednocześnie na afiszu "Syreny" to też nowość ostatniego sezonu...

- Nie muszę dodawać, z jakimi musimy walczyć trudnościami w ciasnej siedzibie "Syreny", by kontynuować zmienny repertuar naszego teatru. Widzimy jednak sens takiej właśnie polityki repertuarowej. To jeden z symptomów naszej walki o widza. Mamy ambicję, by "Syrena" przyciągała zróżnicowaną widownię, by każdy znalazł u nas rozrywkę na miarę swoich oczekiwań.

- Czy poza premierą szykuje Pan jakieś inne jubileuszowe niespodzianki?

- Ten jubileusz traktujemy właściwie roboczo. Po prostu świętujemy okrągłą rocznicę pierwszego przedstawienia "Syreny". Wprawdzie wyjdzie wkrótce płyta z nagraniami naszych piosenek, wydana przez Polskie Nagrania. Wyjdzie również książka o "Syrenie", przygotowywana przez KAW. Nie są to jednak wydania jubileuszowe, choć zbiegają się z naszym tegorocznym świętem.

- A lato? Czy po tym pracowitym sezonie "Syrena" pozostaje w miesiącach letnich na miejscu?

- Zgodnie z tradycją urlop zaplanowaliśmy na sierpień. Ale prawie przez cały lipiec oczekujemy z przedstawieniami na Litewskiej, a w ostatnich dniach bm. zapraszamy do Opery Leśnej w Sopocie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji