Artykuły

Warszawa. Zaśpiewa José Carreras

Jeden ze słynnych trzech tenorów José Carreras wystąpi w piątek w Sali Kongresowej.

Artysta przyjeżdża do Polski na zaproszenie agencji koncertowej Makroconcert. Ten sam organizator pod koniec grudnia sprowadza też do nas sławną śpiewaczkę Montserrat Caballé, wieloletnią partnerkę sceniczną Carrerasa. Razem stworzyli jeden z największych duetów wszech czasów.

Kto nie pamięta bohaterskiej siły Cavaradossiego w "Tosce", żarliwości Don Joségo, kochanka Carmen, słodyczy Nemorina z "Napoju miłosnego" czy Kalafa z "Turandot" - popisowych ról Carrerasa. Być może kariera przystojnego tenora rodem z Barcelony ułożyłaby się inaczej, gdyby na drodze jego życia - jak dobry anioł - nie pojawiła się Caballé. Zaczęło się oczywiście na scenie. Jego debiut w Teatro Liceo w 1969 r. w roli Ismaela w "Nabucco" Verdiego zwrócił uwagę podziwianej już wówczas sopranistki, która postanowiła otoczyć początkującego 23-latka swoją opieką. Sprawy potoczyły się błyskawicznie. Kiedy w 1970 r. śpiewała w Liceo Normę, Carreras otrzymał w tym przedstawieniu epizodyczną rolę, rok później śpiewał już u boku gwiazdy w "Marii Stuart" Donizettiego w londyńskim Covent Garden. Wkrótce wystąpili razem w innej operze Donizettiego - "Lukrecji Borgii", w której Carreras zagrał Gennara, nieświadomego swego pochodzenia syna trucicielki. Warto dodać, że była to jedna z największych ról Montserrat Caballé, o której napisano: "O ile Callas była jako Lukrecja Boska , a Sutherland Zaskakująca , o tyle Caballé jest po prostu Najlepsza ". Hiszpanka z pewnością nie należy do typu dzisiejszych gwiazd operowych zabiegających o figurę modelki. Jednak nagranie "Lukrecji" z 1967 r. nie pozostawia wątpliwości - cudowna koloratura, czysty jak kryształ głos, płynnie prowadzi frazę inkrustowaną perlistymi pasażami. Rozkosz dla uszu.

W połowie lat 70. José Carreras nie potrzebował już wsparcia ze strony swej wspaniałej protektorki. O jego występy dopominały się takie sceny jak Metropolitan Opera, Opera Wiedeńska, La Scala. W 1976 r. zadebiutował na festiwalu w Salzburgu, stał się ulubieńcem dyrektora tej imprezy, króla dyrygentów Herberta von Karajana. Świat podzielił się na wielbicieli Pavarottiego, Dominga i Carrerasa.

W swojej autobiografii "Śpiewać całą duszą" (wydanej również w Polsce) Carreras pisze o zawodzie śpiewaka, że wymaga ona skrajnego ekshibicjonizmu, a jednak sam jest introwertykiem. "Śpiewanie jest tu jedynym wyjątkiem, bo śpiewając, staję się więcej niż ekstrawertykiem. Wtedy otwieram się, wychodzę na zewnątrz z moimi uczuciami, daję z siebie wszystko".

U szczytu sławy, w wieku 41 lat, zachorował na białaczkę, pokonał jednak chorobę, co więcej, powrócił do śpiewania i w 1990 r. wziął udział w słynnym koncercie trzech tenorów w Termach Karakalli w Rzymie. Koncert przeszedł nawet do popkultury - w amerykańskim sitcomie "Seinfeld" Elaine zakochana w jednym z trzech tenorów podróżuje z jego zdjęciem, niestety, nie pamięta nazwiska, nazywa go więc "the other guy" - chodzi oczywiście o Carrerasa.

Podczas swoich licznych występów po chorobie hiszpański tenor śpiewał także w Polsce, pierwszy raz w 1994 r. w Zabrzu na rzecz kliniki prof. Zbigniewa Religi.

4 listopada wystąpi z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej l'Autunno. W programie m.in. arie operowe, hity musicalowe, pieśni hiszpańskie i włoskie.

Montserrat Caballé wystąpi w Warszawie 22 grudnia.

Piątek (4 listopada), godz. 20, Sala Kongresowa, pl. Defilad 1, bilety od 300 do 850 zł (www.eBilet.pl, www.ticketpro.pl).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji