Artykuły

Gość nieoczekiwany

Minimalistyczna, ascetyczna scenografia, genialny podkład muzyczny, precyzyjna i wysublimowana gra aktorska złożyły się na wizję absurdalnej rzeczywistości - o spektaklu "Starucha" w reż. Igora Gorzkowskiego z Teatru Ochoty w Warszawie prezentowanym na V Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Demoludy" w Olsztynie pisze Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.

Opowieść o artyście i jego nieproszonym gościu - tytułowej Starusze, rozgrywa się w ograniczonej białymi ścianami i meblami niewielkiej przestrzeni scenicznej. Sprzęty: duża szafa i skrzynia, drzwi pełniące funkcję wejścia do mieszkania, sklepu, przedziału w pociągu, a nawet nieba - pokryte zostały białą farbą, jakby akcja toczyła się w szpitalnym, sterylnym wnętrzu. Czy może w umyśle, w snach bohatera?

Pisarz (w tej roli Andrzej Mastalerz) jest główną postacią i narratorem historii. Ta zaś zaczyna się w momencie, kiedy w jego mieszkaniu pojawia się Starucha (Anna Sroka), która od tej pory będzie zakłócać normalny porządek dnia. Jej obecność napawa niepokojem, jest sygnałem tego, co niepoznane, obce, inne, zwiastuje niezwykłe zdarzenia. Ubrana w czarną sukienkę, z pomalowaną na biało twarzą przypomina mima. Starucha wypowiada tajemnicze słowa: "To jest Tym, Tamto jest Tamtym" i umiera, pozostawiając bohatera sam na sam z dość nietypowym problemem. Starucha - mim to symboliczna figura śmierci, znak przemijającego czasu (w pierwszej scenie chowa pod spódnicą zegar bez wskazówek, z którego jednak potrafi odczytać godzinę), a przede wszystkim - postać nie z tego świata, element absurdu w codziennej rzeczywistości.

Biorąc pod uwagę czas i okoliczności, w których powstały teksty Charmsa - autora powieści "Starucha" i innych utworów, wykorzystanych w spektaklu Gorzkowskiego - kategoria absurdu idealnie pasuje do opisu świata przedstawionego. Danił Iwanowicz Charmes to założyciel OBERIU - Zrzeszenia Sztuki Realnej, działającego w Rosji w latach 30. XX wieku, które do dziś uważane jest za prekursorskie wobec europejskiego teatru absurdu. Nasycając swoje opowieści (poetyckie i prozatorskie) czarnym humorem, nietypowymi skojarzeniami i nowatorskimi rozwiązaniami formalnymi, autor wykreował literacką kontr-rzeczywistość, przeciwstawioną realiom stalinowskiej Rosji. W świecie sprzecznym z prawami logiki, modernistyczny twórca nie tylko szukał ucieczki, ale też komentował ówczesne wypadki. Mimo to, utwory Charmsa nawet dziś nie tracą niczego ze swojej uniwersalności i aktualności. Udowadnia to reżyser spektaklu, który z właściwą sobie precyzją i kunsztem łączy wątki twórczości autora "Staruchy", absurd i oniryzm, zapraszając widzów do udziału w atrakcyjnym, estetycznym przeżyciu teatralnym.

Tam, gdzie pojawia się Starucha, wszystko się może zdarzyć. Jak sama mówi: "Nieboszczycy to ludek podejrzany, trzeba się mieć przed nimi na baczności", bo mogą diametralnie odmienić ludzkie życie. Wyprzedzając zamiary bohatera ("wpaść do pokoju i roztrzaskać starusze czaszkę - oto co trzeba zrobić"), Starucha, a właściwie jej trup, komplikuje sytuację literata. Dręczy go sumienie (obecność nieboszczyka w pokoju), rozmyśla nad sensem istnienia, swoim miejscem w świecie. Na drodze, klatce schodowej, w kolejce do sklepu spotyka kolejne nieprzeciętne postaci, którym (z wiadomych względów) odmawia zaproszenia do własnego mieszkania. Wśród nich znajduje się zubożały, zdziwaczały sąsiad Sarkedron Michajłowicz (Adam Ferency), który okaże się najlepszym kompanem do filozoficznych rozmów o życiu i sztuce, suto zakrapianych alkoholem. W sąsiedztwie można również natknąć się na szalonego artystę, domorosłego filozofa, uczonego profesora czy roztargnionego, dystyngowanego pana w stylowym kapeluszu. Bartłomiej Bobrowski wcielający się w te postaci, tworzy wyraziste i przerysowane kreacje. W kolejce po chleb literat poznaje też uroczą panią (w tej roli Wiktoria Gorodecka), która powtarza zasłyszane plotki (o kasjerce-trupie w pobliskiej spółdzielni i staruszkach wypadających z okna jedna za drugą), pokazując tym samym absurdalność codziennych zdarzeń jako normę.

Bohater Andrzeja Mastalerza to człowiek zagubiony i osamotniony, który jednak boi się zaangażować w związek z poznaną kobietą (ucieka ze spotkania), jego relacje międzyludzkie są skomplikowane, bo nie potrafi nazwać swoich uczuć czy potrzeb. Zupełnie jak postać z nieukończonej przez niego powieści - cudotwórca, który stracił swą cudotwórczą moc - pisarz zmaga się z poczuciem własnej słabości i psychicznego wyczerpania. Wydawać by się mogło, że niema obecność Staruchy pobudzi go do działania, odmieni sposób myślenia i paradoksalnie - nada życiu sens. Jednak opowieść zostaje przerwana: walizka z trupem ginie w pociągu, tym samym wszystko wraca do normalnego (choć niechcianego) porządku. Mimo że Starucha nie była mile widzianym gościem, bohater chętnie zaprosiłby ją do swego mieszkania jeszcze raz, żeby choć na chwilę poczuć się postacią z innego, lepszego świata.

Minimalistyczna, ascetyczna scenografia, genialny podkład muzyczny (improwizacje na specjalnie przygotowanym instrumencie w wykonaniu Piotra Tabakiernika oparte zostały na utworach jednego z oberiutów, kompozytora i pianisty Dymitra Szostakowicza), precyzyjna i wysublimowana gra aktorska złożyły się na wizję absurdalnej rzeczywistości. Pojawia się pytanie: czy faktycznie różnej od tej, jaką mamy na co dzień?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji