Artykuły

Bardzo smutni oboje

Aleksander Gelman, dramaturg, który "Protokołem pewnego zebrania" i "Sprzężeniem zwrotnym" zdobył ogromną popularność nie tylko na scenach radzieckich, ostatnio spotkał się z opiniami odbiegającymi od tonu dotychczasowego.

Nie tak dawno z pewnym przekąsem niektórzy radzieccy krytycy i dramaturdzy mówiąc o popularności małoobsadowych utworów, pisanych dla dwojga aktorów, powoływali się na przykład na dwie sztuki Gelmana: "Sami ze wszystkimi" oraz "Ławeczka". Najogólniej rzecz biorąc mówiło się, że tego typu twórczość zubaża teatr, zawęża krąg problemów do konfliktów, czy - jak chcieli niektórzy - skandali z udziałem Jej i Jego. Jeden z radzieckich krytyków, nie wymieniając akurat w tym przypadku Gelmana, powiedział, że sztuki tego rodzaju, owszem, poruszają widza, bowiem dostrzega on w nich codzienność, w której tkwi po uszy, ale popatrzy, wzruszy się, a potem szybko odbierze w szatni palto, wyjdzie z teatru i o wszystkim zapomni.

W tegorocznym lipcowym zeszycie miesięcznika "Moskwa" ukazał się obszerny artykuł Aleksandra Fomienki, młodego, początkującego dopiero krytyka, który bezlitośnie schlastał niemal całą twórczość tzw. nowej fali, zaliczając do niej również "Ławeczkę". Dobierając odpowiednio cytaty stara się udowodnić, że nie prezentuje ona ludzi, lecz jedynie pewną sytuację, która miała miejsce na parkowej ławeczce.

O co tu chodzi?

Gelman przedstawia spotkanie dwojga ludzi, którzy kiedyś zbliżyli się do siebie na tę jedną noc, może przypadkową, może bez sensu, głupią, okazuje się jednak, że ważną, bowiem wszystkie ich noce i dnie, wszystkie ich spotkania z innymi ludźmi, wszystkie ich powszednie starania, zabiegi i dążenia naznaczone są tym samym piętnem, są szamotaniną człowieka kręcącego się z przepaską na oczach w jakiejś przedziwnej rupieciarni. Tak jak niegdyś "Sprzężenie zwrotne" podejmowało ponownie sprawę wcześniej poruszoną już w "Protokole pewnego zebrania", tak w kilka lat później "Ławeczka" okazała się swego rodzaju kontynuacją tego, co już znamy ze sztuki "Sami ze wszystkimi". I tu, i tu w ostatecznym rozrachunku chodzi o tragiczny los człowieka często zagubionego, pozbawionego moralnej busoli, któremu jednak pozostała jakaś atawistyczna tęsknota za życiem godziwym, sensownym. Tak interpretowany Gelman jest pisarzem, który porusza widza, nie pozwalając mu uspokoić się i po wyjściu z teatru. Prawdą jest, niestety, że teatry dość często odczytują jego utwory bardzo powierzchownie, jakby "oczarowane" pewną drastycznością sytuacji i odpowiadającym jej językiem. Zdarza się to również krytykom.

Po serii premier sztuki "Sami ze wszystkimi" na początku tego sezonu warszawski Teatr Powszechny wystąpił z pierwszą polską realizacją "Ławeczki". Reżyser - Maciej Wojtyszko - jak sądzę - właśnie nie doczytał tekstu do końca. Przedstawienie grane na Małej Scenie ma ostro wypunktowane sytuacje, tylko z pozoru przecież śmieszne. Reżyser stara nam się opowiedzieć dykteryjkę o spotkaniu w parku dwojga ludzi, którzy nawzajem zaskakują siebie kolejnymi niespodziankami, głównie w zakresie matrymonium. I byłby to pewnie spektakl jeden z dość jednak licznych nieudanych, jakie zdarzyło mi się oglądać, gdyby nie Joanna Żółkowska i Janusz Gajos, którzy znakomicie wiedzieli, jak ciekawym materiałem dla aktora są sylwetki nakreślone przez Gelmana. Dowiedli, że bohaterowie tej anegdoty pod maską małych radości z powodu drobnych sukcesów: ugłaskanej szefowej, paru zarobionych "na lewo" rubli, czy też samej możliwości takiego zarobku ukrywają wielki smutek, że pod maską śmiechu czają się z trudem tłumione łzy. Żeby o tym się przekonać warto wybrać się na warszawskie przedstawienie. Gorąco polecam, także z tego względu, że sporo tu naprawdę świetnego aktorstwa, które - jak mi się wydaje - ujawnić się mogło także dzięki bardzo dobremu przekładowi Jerzego Koeniga.

Mogła to być opowieść o "niewinnych winowacjach" naszego czasu, o biedakach, może nawet nędznikach, których historia - jak się okazuje - nie wymiotła, jest natomiast tylko smutna przygoda. Jej i Jego, ale to "tylko" w wydaniu Joanny Żółkowskiej i Janusza Gajosa zasługuje na uwagę i uznanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji