Artykuły

Wywoływanie duchów

W Teatrze Nowym odbyła się premiera sztuki "Fasada 1/2", awangardowej opowieści o duchach Krakowa. Spektakl powstał we współpracy z Ringlokschuppen Mülheim an der Ruhr i Forzum Freies Theater Düsseldorf. Z twórcami przedstawienia rozmawiała Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Gabriela Cagiel: Przyjechaliście do Krakowa kilka miesięcy temu. Co o nim wiedzieliście?

Mirjam Schmuck: Powiedziałabym, że niewiele. Kilka miesięcy temu spotkaliśmy się w Dortmundzie z Tomkiem Kireńczukiem, który opowiedział nam o swoim pomyśle uruchomienia nowego projektu w Teatrze Nowym, projektu rezydencji artystycznych dla młodych europejskich artystów. Dużo rozmawialiśmy o wartości takich działań, ale także o naszych sposobach czytania współczesności. Wydało nam się wtedy, że mimo odmiennych doświadczeń jest wiele rzeczy, w których jesteśmy do siebie bardzo podobni. I od tej niezobowiązującej rozmowy zaczęła się nasza przygoda z Krakowem. I chociaż czytaliśmy książki, znaliśmy historię, to tak naprawdę o Krakowie i o Polsce wiedzieliśmy niewiele, a prawdziwe poszukiwania zaczęły się po przyjeździe tutaj. Postanowiliśmy jednak zrobić z tego walor. Już w Krakowie rozmawialiśmy, poznawaliśmy ludzi, odkrywaliśmy miasto, zaczęliśmy nawet uczyć się języka polskiego.

Co odkryliście?

Fabian Lettow: To, że tutejszy styl życia jest wielkim atutem tego miasta. Zwróciliśmy też uwagę na problemy, które zauważaliśmy jako obcokrajowcy, a które są ważne również tam, skąd pochodzimy.

MS: Na przykład gentryfikacja. Gdy przyjechaliśmy i pytaliśmy o nią, ludzie nie wiedzieli, o czym mówimy. Tak się złożyło, że jakieś pięć tygodni temu w związku z wydarzeniami na ul. Józefa [mieszkańcy i artyści kamienic przy ul. Józefa 9 i 11 oraz przy ul. Bożego Ciała 24 protestowali przeciwko wydzierżawieniu ich przez Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich firmie De Silva Haus, która chce wyeksmitować lokatorów i stworzyć w tym miejscu hotel z centrum konferencyjno-restauracyjnym - przyp. red.] sprawa nabrała rozgłosu.

Jak wyglądała praca nad scenariuszem?

FL: Wcześniej wiedzieliśmy, że zwrócimy uwagę na polsko-żydowsko-niemiecką historię. W pewnym momencie odkryliśmy zadziwiająco silny wątek turystyczny, którym przeplatane są te historie. Duże znaczenie miała też "Lista Schindlera" Spielberga, którą słoweński socjolog Sławoj Żiżek określił jako słabszy remake "Parku jurajskiego". Z kolei wizyta w Fabryce Schindlera uświadomiła nam, że to, z czym zmagają się tutejsi ludzie, jest o wiele bardziej skomplikowane. Film z 1993 roku stanowi w pewnym sensie link do przeszłości i przyszłości.

W zapowiedzi mowa o wywoływaniu duchów. Kogo wywołujecie?

MS: Koncepcja wywoływania duchów uległa zmianie. Teraz one się pokazują, ale widowni. To widz musi je odnaleźć i zinterpretować. W sztuce wykorzystujemy fragmenty rozmów z mieszkańcami Kazimierza, którzy dzielą się swoimi wspomnieniami.

FL: Wywoływaniu duchów służy też scena, w której aktorzy, wspinając się, napotykają w górach na martwe ciała. Początkowo nie wiedzą, kim są umarli, ale z czasem zaczynają się zastanawiać, kim kiedyś mogli być. Poznanie przeszłości wymaga odkrycia jej ducha, nie wystarczy odczytanie informacji w przewodniku.

W spektaklu ważną rolę odgrywa pokolenie '89. "Jestem pierwszym niekomunistycznym dzieckiem Polski" - usłyszymy ze sceny

FL: Nasi aktorzy reprezentują to pokolenie. To jedno z pierwszych zdań, które usłyszeliśmy, gdy poznaliśmy Łukasza Stawarczyka. Pomyśleliśmy, że to nie tylko świetne stwierdzenie, lecz także pytanie - co ono niesie ze sobą, jakie ma konsekwencje?

MS: Na kapitalizm zwykle patrzy się przez pryzmat ekonomiczny, a my chcemy zwrócić uwagę na te ludzkie zagrożenia i trudności.

FL: Młodzi ludzie kończą szkoły, wkraczają na rynek, ale żeby mogli to zrobić, muszą umieć się sprzedać, zareklamować. To dotyczy też naszych aktorów. Jadą na casting do Warszawy, a tam są oceniani tylko na podstawie fotografii. Dlatego w pracy nad spektaklem pojawiło się nasze pytanie, jak miasto, które jest zabytkowe, które pamięta fantastyczny przeszły świat, może poradzić sobie z nadchodzącymi zagrożeniami. Fasada się zmienia. W Krakowie widzimy wiele rzeczy, które są ze sobą w sprzeczności, które kontrastują. Stare miasto, historia żydowska, ale historia ta staje się atrakcją turystyczną. Na ul. Szerokiej słychać muzykę klezmerską, ale to też jest częścią oferty turystycznej, bo Żydów w Krakowie jest niewielu. Turyści, którzy jadą w trasę do Auschwitz, pytani po powrocie, jaki jest Kraków, odpowiadają: "To cmentarz". Nigdy nie próbowali poznać miasta.

Znaleźliście różne problemy, pytania. A czy udało wam się odkryć jakieś odpowiedzi?

FL: Uważam, że nie. Jesteśmy teraz w momencie, kiedy świat znajduje się na granicy autodestrukcji. Problemy ekonomiczne pojawiają się na całym świecie. Kraków znajduje się na skraju różnych światów. Chcielibyśmy zatrzymać na moment to, jaki jest teraz.

MS: I zatrzymać siebie. Powiedzieć: "Stop! To w porządku, żeby się zatrzymać. Nie muszę pracować 12 godzin dziennie". Wydaje mi się, że tylko wtedy możemy zacząć doświadczać przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

FL: Jeżeli nie zatrzymamy się teraz, świat wymknie się nam spod kontroli. W sztuce przewrotnie potraktowaliśmy słowa Marksa. W efekcie stwierdzamy, że "zmieniliśmy świat tak bardzo, że może nadszedł czas, aby go ponownie zinterpretować". Opisanie świata jest bardzo skomplikowane, ale jeszcze trudniejsza jest jego interpretacja. To jest to, co może zrobić uniwersytet, co może zrobić teatr. A do tego potrzebny jest postój.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji