Artykuły

Kobiety mówią chórem na festiwalu All About Freedom

"Chór kobiet" w reż. Marty Górnickiej z Instytutu Teatralnego w Warszawie na V Festiwalu All About Freedom w Gdańsku. Pisze Magdalena Hajdysz w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Przewrotnie potraktowany spektakl "Chór kobiet", który przydzielił główną rolę chórowi - dotąd będącemu jedynie komentatorem pozbawionym wpływu na przebieg tragedii - rzeczywiście przywrócił kobietom głos.

W sobotę w gdańskim Teatrze Wybrzeże w ramach festiwalu All About Freedom mieliśmy okazję zobaczyć jeden z najbardziej oryginalnych projektów teatralnych ostatniego roku - "Chór kobiet. Tu mówi chór" według koncepcji, libretta i w reżyserii Marty Górnickiej. Premiera spektaklu odbyła się w czerwcu w Instytucie Teatralnym w Warszawie.

Gdy publiczność wchodzi na widownię Malarni, na prosto zakomponowanej scenie z podwyższeniem i białą płachtą w miejscu tła stoi już około 20 kobiet. Są w różnym wieku, o różnej budowie ciała, każda z innym bagażem doświadczeń błyszczącym w zdecydowanym spojrzeniu. Wnuczki, córki, matki i babcie. Żony, kochanki, szefowe i podwładne, służące i partnerki. Stoją nieruchomo, z wypiętą piersią, ubrane skromnie, ale tak, by podkreślić swoje kobiece kształty. Chór kobiet. Już samo to stoi w opozycji do męskiego chóru w tragedii greckiej, który stanowi tu ważny punkt odniesienia. Początkowo, gdy zaczynają, wywierają złudne wrażenie, że niewiele będzie się działo. Rytmicznie wypowiadają jeden z przepisów Nigelli Lawson na pieczoną babę Ale gdy zaczynają wykonywać oszczędne, ale dynamiczne układy ruchowe i głosowe, widownia czuje na plecach pierwszy dreszcz.

Drugi pojawia się, gdy zdajemy sobie sprawę, że - żonglując tekstami Sofoklesa, Simon de Beauvoir, wyimkami z gazet, reklam, sloganów, fragmentami bajek i dobrze znanych historii (choćby z "Halki" Moniuszki) oraz cytatami z codziennych "rozmów" - kobiety na scenie bardzo dobrze wiedzą, o czym mówią. I że ten szczególny, przewrotnie potraktowany spektakl, który przydzielił główną i jedyną rolę chórowi - dotąd będącemu jedynie narratorem, komentatorem pozbawionym wpływu na przebieg akcji tragedii - rzeczywiście przywrócił kobietom głos - nie tylko w bardzo klasycznie pojętym teatrze. Ogromna w tym zasługa reżysera i koryfeusza, a zarazem przewodniczki chóru Marty Górnickiej, której barwna i niezwykle plastyczna cheironomia (ruchy rąk i ramion przy dyrygowaniu chórem) same w sobie stanowią wartość tego spektaklu. Głębokie zrozumienie śpiewanego, krzyczanego, skandowanego i szeptanego słowa, łzy wzruszenia w oczach, pewność siebie na scenie - to wszystko musiały poprzedzić wielogodzinne szczere rozmowy uczestniczek tego na poły performatywnego wydarzenia. Według niektórych badaczy historii greckiej tragedii chór był widzem idealnym, uniwersalizującym zawarte w akcji sensy. Pośrednikiem między tragiczną akcją a sytuacją publiczności, dzięki czemu treść i wydarzenia nabierały ponadindywidualnego wymiaru.

Niewiarygodne wprost zgranie i nastrojenie wszystkich głosów tego jednorodnego chóru żeńskiego, które zachwycały zarówno w partiach unisono, tercetach, kwartetach, jak i solowych, których głębokie, ciepłe alty w niczym nie ustępowały mocnym i czystym sopranom, nie jest jedynym atutem "Chóru kobiet". Jego wielką siłą jest też to, że wszystkie wypowiedzi kobiet - te gorzkie, pełne krzywdy, wściekłości, błagania, zmęczenia, zniechęcenia, gderania, ale też miłości, pragnień, tęsknot - wszystkie bez wyjątku były zaproszeniem do rozmowy. Zaproszeniem skierowanym do mężczyzn i kobiet, gejów i lesbijek, męskich szowinistów i feministek. Do wszystkich ludzi po prostu.

Festiwal All About Freedom zakończył się w niedzielę wieczorem koncertem Jenny Wilson i Tensta Gospel Choir oraz Fat Burning Step w klubie Parlament.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji