Artykuły

Jaka piękna tragedia, ech

Chciałabym się pośmiać razem, publicznie, w kinie, teatrze, telewizji i prasie, nie tylko w internecie, który dzięki bogu jest w tym temacie undergroundowy, ale też bardzo wulgarny - pisze malina Prześluga w felietonie dla e-teatru.

Dawno, dawno temu, na zajęciach z literatury czeskiej (bo zdarzyło mi się też studiować czeską filologię) pan Honza opisał nam pewien krajobraz: Deszczowy, zimny sierpień. Poranna mgła opada na żwirowisko. Po torach sunie powoli pociąg wyładowany ludźmi. Ludzie jadą w swoją ostatnią podróż. Obóz koncentracyjny jest jakieś dwadzieścia kilometrów stąd. Przez tory, zupełnie przypadkiem przechodzi akurat młody, zdolny czeski pisarz. O czym napisze? O śmierci? O wolności? O dzieciach, które nigdy nie będą dorosłe? O warkoczyku? Nie. O biedronce, co przysnęła na torze i właśnie budzi się z wrzaskiem, nie rozumie, bo jest głupia, łapki jej się plączą, zaraz będzie plask.

Czesi nie lubią wzniosłości i patosu. Na szyi noszą krzyżyk z trupem, bo pasuje im do bluzki (pisał o tym Szczygieł w "Zrób sobie raj".) Często zapominają odebrać skremowanych bliskich, a pod artykułem o śmierci filozofa ("Śmiertelny papieros w łóżku Bondy'ego") piszą: "Szukacie łóżka czy materaca? Tysiące ofert tutaj!". Mają Hrabala, który zanim wyszedł z knajpy, nacierał głowę piwem, żeby pachnieć w drodze. Mają zmyślonego Jarę Cimrmana, mają też wydania specjalne do gazet na przyjazd Ojca Świętego: "Życie seksualne papieży"... Nie znam wielu Czechów i nie jestem żadna české specialista, ale wiem, że ogólnie rzecz biorąc Czesi mają luz. A z tego luzu mają mnóstwo dobrych rzeczy, w tym komedii (proszę teraz wymienić trzy dobre polskie komedie tej dekady) i dużo wolności.

Spotkałam się jakiś czas temu z opinią, że kabaret w Polsce skończył się z momentem zniesienia cenzury, bo Polacy potrafią się śmiać tylko wtedy, gdy nie wolno. A teraz niby wszystko wolno i tylko tacy absurdaliści jak Mumio bywają śmieszni. No to ja czekam na to wszystko wolno'! Chcę się pośmiać z Nergala satanisty i jego oponentów. Z szalika Falubazu Zielona Góra na Wielkim Ludzkości Kibicu ze Świebodzina. Z księdza Natanka, według którego dziecko jest opętane, gdy używa żelu do włosów lub czyta Harrego Pottera. Z ojca Rydzyka chcę się ponabijać zdrowo, który po wyborach z przerażeniem głosi, że do sejmu wchodzą sodomici i transwestyci. Z kipiącej nienawiści na forach internetowych, gdzie Anja Rubik, z której chyba moglibyśmy być dumni, jest lachociągiem, paskudą i pustą blond idiotką. I ze Smoleńska chciałabym się czasem pośmiać, odkręcić wentyl, nasmuciłam się za miliony w każdą miesięcznicę pod pałacem. Co zgaśnie świeczka, to ją ktoś podpala, co msza odprawiona, nowa zamówiona.

Chciałabym się pośmiać razem, publicznie, w kinie, teatrze, telewizji i prasie, nie tylko w internecie, który dzięki bogu jest w tym temacie undergroundowy, ale też bardzo wulgarny. Ale u nas zwykle śmieszne jest głupie, lub właściwie nie śmieszne, a tragikomiczne. Durne filmy o ślicznych yuppies, co się zakochują lub nie i w tym tkwi cały ambaras (a także w niezmiennej obsadzie i niezmiennym plakacie - para oparta plecami o siebie, obok postacie drugoplanowe, nad każdą nazwisko, tło śnieżnobiałe). Coraz durniejsze skecze kabaretowe, według wzorca: niedorozwój w mowie i na umyśle boryka się z rzeczywistością, lub też alternatywnie; nieprzystosowany cieć spod bramy kombinuje jak tu nie uczestniczyć w życiu społecznym. I koniecznie pisana lewą ręką na kolanie piosenka finałowa, bo jeden z szołmenów kiedyś grał na gitarze. Dalej spektakle, które są albo żenującym bękartem sitcomu, albo oszukują, bo każą nam się śmiać do rozpuku, a w końcu grzmią gromko, że z czego się śmiejecie. I sama dramaturgia, która poza kilkoma wyjątkami, komediowo kuleje. Nauczyli nas regułek i dat, nawbijali nam mądrości do łba i teraz dorosłe dzieci mają żal, że nie potrafią się szczerze śmiać.

Jesień w pełni. Deszcz jak łzy. Za chwilę oświetlimy groby. Będziemy transmitować msze, a każde tragiczne zdarzenie dostanie tytuł szlachecki w dolnym pasku telewizora. W Teatrze Nowym w Poznaniu za tydzień Hrabal obsłuży angielskiego króla. Czy godnie obsłuży? Czy nad martwym wzleci światem w rajską dziedzinę ułudy? Czy mu się piwskiem zdrowo beknie? Bardzo jestem ciekawa.

Jest taki czeska, popularna piosenka:

Skákal pes přes oves, přes zelenou louku,

šel za ním myslivec, péro na klobouku.

Pejsku náš, co děláš, žes tak vesel stále?

Nevím sám, řek bych vám, hop - a skákal dále!

W polskim tłumaczeniu brzmiałaby tak:

Wędrował pies przez czarny bez. Czarny jak polskie losy.

Szedł za nim pan, smutny jak świat. W około trupów stosy.

Co myślisz psie, co cię tak żre, jakiego żalu blizna?

Bóg, drogi panie. Nieszczęsny Bóg. Honor też. I ojczyzna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji