Artykuły

Częstochowa. Masłowska u Mickiewicza

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to inscenizacja tekstu Doroty Masłowskiej dokonana w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym z Koszalina w reżyserii i scenografii Anny McCracken. W Częstochowie można zobaczyć ją 12 i 14 października o godz. 18.

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to krótki, pełen humoru i niekończących się gagów dramat. Dwoje przesympatycznych bohaterów pod wpływem niejasnego impulsu udaje się w niezamierzoną frenetyczną podróż życia po Polsce, pełną śmiesznych przygód, które stopniowo przestają być tak aż śmieszne, a wręcz przeciwnie, całkowicie nieśmieszne, a wręcz straszne. Widz musi się liczyć z tym, że jest to sztuka nie aż tak wesoła, jak może się wydawać, jej bohaterowie nie reprezentują pozytywnych postaw społecznych i psychologicznych, a ta podróż wcale nie musi okazać się podróżą życia, a wręcz przeciwnie. Tak napisała o swoim tekście Dorota Masłowska.

Jest to autorka mając już swoją mocną legendę, szczególnie wśród młodszych czytelników i widzów. Szczególnie umocnił tę famę film "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Choć tekst ten, podobnie jak "Paw królowej" był również wystawiany na scenach teatralnych. był wcześniej. W twórczości młodej pisarki pociąga jej ostre widzenie rzeczywistości społecznej współczesnej polski. Zapisanej tam prawdzie o nas samych, towarzyszy język wzięty prosto z ulicy, z podwórek, subkultur młodzieżowych. Odsłania on ubóstwo wnętrz bohaterów, piętno wyciśnięte na nich przez mass media i rynsztok.

Debiutancka sztuka Masłowskiej "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" napisana była na zamówienie Teatru Rozrywki, gdzie miała prapremierę w 2006 roku i znalazła się w antologii młodego dramatu TR/PL. Ona jest samotną matką, on rozgoryczonym aktorem. Ich żart, gra w życie z frenetycznej zabawy, z gagami, które kładą pokotem publiczność, przemienia się w prawdziwy dramat. Dramat w którym odbijają się nasze polskie fobie i pozy.

- Podobnie jak wcześniej w Wojnie polsko-ruskiej... - napisał Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Masłowska opowiada w "Dwojgu biednych Rumunów..." o polskim kompleksie niższości, który kompensujemy sobie za pomocą stereotypu "Rumuna", "Ruskiego", "Cygana", "buraka", "pedała", czyli istoty stojącej niżej w hierarchii. A zarazem mówi o problemie wyobcowania: bohaterowie pędzący w pijackim widzie przez Polskę uciekają sami od siebie, od nudy i beznadziei własnego życia, ale wpadają w jeszcze gorszą nudę i beznadzieję. Kto wie, czy najszczęśliwszym człowiekiem w tym świecie nie jest mieszkający na odludziu staruszek, który do tego stopnia zżył się z telewizją, że postacie z seriali traktuje jak żywych ludzi. Parchę wita tak, jakby to prawdziwy ksiądz Grzegorz złożył mu wizytę. On przynajmniej ma swoją telenowelową rodzinę, Parcha i Dżina nie mają nic.

Bilety po 25 i 20 zł w kasie Teatru im. Mickiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji