Artykuły

I poszedł do następnej sceny...

"Przygody Pędrka Wyrzutka" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku na II Transgranicznym Festiwalu Sztuk SkArPa. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.

II edycja Transgranicznego Festiwalu Sztuk SkArPa przyniosła kolejną realizację sceniczną twórczości Stefana Themersona. Tym razem Piotr Bogusław Jędrzejczak przygotował spektakl wg Przygód Pędrka Wyrzutka. Epicka opowieść o poszukiwaniu tożsamości prowadzi widza na granice świata rzeczywistego i krainy baśni.

Ta historia podróży tytułowego bohatera, który określa siebie jako "ni to, ni sio" i wciąż zadaje pytanie: kim ja jestem, mogłaby się dziać wszędzie. Nie potrzeba jej skomplikowanej scenografii. Tym tropem poszła Małgorzata Gałaś-Prokopf, która zaakcentowała miejsca akcji symbolami. Środek sceny zajmuje piaszczysta droga, po bokach wyrósł neonowy las. Głównym elementem dekoracji jest platforma: raz służąca za drzewo, raz za gabinet profesora, albo oberżę. Po wysokiej drabinie schodzi Pedrek, śpiewając o sobie i poszukiwaniu sensu istnienia, a ponieważ drabiny świetnie sprawdzają się na scenach, taki początek spektaklu przyciąga uwagę widza. Dalej jest różnie. II część przedstawienia biegnie zdecydowanie szybszym rytmem.

W pierwszej scenek jest sporo, ale opowieści kolejnych postaci, które spotyka Pedrek, są mniej ciekawe. Z pewnością zapamiętuje się smutną historię kapitana Metaferejn (w tej roli Piotr Bała, a jako jego młody odpowiednik - Łukasz Mąka), wykład profesora wielbłąda (Henryk Jóźwiak), spotkanie na granicy ze strażnikiem i jego żoną, wielką "pasjonatką" serdelków i fikcyjnych stworzeń (Katarzyna Anzorge). Do najlepszych scen należą te z udziałem aktorskiego duetu Doroty i Szymona Cempurów. Ona jako pani Metaferejn, zapalona harfistka i pogromczyni strasznego wilka (trzyma go za uszy i nie wypuszcza z rąk) najbardziej trafiła w klimat themersonowskich opowieści. Szymon Cempura potrafił połączyć kilka epizodów. Poważny wilk rozśmiesza publiczność, a w finałowej scenie jako człowiek z lustra skłania do refleksji.

Tytułowego bohatera gra rzadko widywany w głównych rolach Bogumił Karbowski. Aktor prowadzi widza od sceny do sceny, do kolejnego spotkania. Jego atutem jest ciało. Gra ruchem, mimiką, w czym pomogła ładnie ustawiona choreografia (Iwona Pasińska). Stworzony przez niego Pedrek jest trochę zagubiony, trochę dziecinny, wciąż dziwi się światu. Na początek to wystarczy. Szkoda natomiast, że gdzieś zagubił się proces dojrzewania postaci, zbyt mało wyrazisty.

Spektakl Jędrzejczaka zwraca uwagę stroną plastyczną. Oprócz ciekawych dekoracji, są niezwykłe lalki, które towarzyszą aktorom. Zabawne, przerysowane postacie wzmacniają efekt komiczny, podkreślając zgodnie z tegorocznym hasłem Festiwalu, wagę komunikacji i języka. W finale widzimy Pędrka dorosłego, który trafia do płockiego teatru. Brawa dla Jana Kołodzieja za wierne skopiowanie oryginalnego dyrektora Marka Mokrowieckiego. Jest więc w spektaklu sporo niezłych pomysłów. Cieszyć się nimi mogą raczej dorośli widzowie, jeśli wytrzymają zbyt długą część pierwszą. Mimowolnie nasuwa się porównanie z ubiegłorocznym Pędrkiem (Stowarzyszenie Teatralne Badów), który na niewielkiej przestrzeni, bez dekoracji i wielu aktorów, urzekł publiczność. Przede wszystkim dobrym, zwartym tempem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji