Artykuły

Koncert bez solistów

Głównym i na dobrą sprawę jedynym bohaterem niedzielnego koncertu, inaugurującego kolejny sezon artystyczny w Operze Bałtyckiej, była orkiestra tej instytucji, co okazało się pomysłem dość ryzykownym. Jedynym wokalnym akcentem wieczoru było wręczenie nagród dwóm znakomitym śpiewakom, związanym z Operą Bałtycką - pisze Maja Korbut w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Orkiestra, o której dyrektor Opery Marek Weiss-Grzesiński przed kwietniową premierą "Salome" głosił, że jest "niespotykaną w polskich operach jakością", najmocniejszym punktem gdańskiego teatru operowego dzisiaj nie jest.

Pozostawienie jej na scenie tylko w towarzystwie chóru, niestety, to obnażyło. Jeśli niedzielny koncert miał pokazać, że orkiestra radzi sobie świetnie, mimo dramatycznego rozstania z jej byłym szefem artystycznym Jose Maria Florencio, to ja pozostałam nieprzekonana. Mimo atrakcyjnego repertuaru - zagrano między innymi preludium do "Lohengrina" Wagnera czy piekielnie trudną uwerturę do opery "Rusłan i Ludmiła" Glinki - orkiestrze brakowało energii, niezbędnej do porwania za sobą publiczności. Nawet słynny taniec siedmiu zasłon z "Salome", który podczas premiery brzmiał interesująco i egzotycznie, teraz sprawiał wrażenie zagranego bez przekonania. Uratowało utwór hipnotycznie brzmiące solo oboju.

Trzeba jednak przyznać, że w słynnym Intermezzo z opery "Rycerskość wieśniacza" Pietra Mascagniego zespół jakby odzyskał werwę i ten utwór był chyba najlepszym punktem koncertu.

W tym sezonie do współpracy z orkiestrą zostało zaproszonych wielu znakomitych dyrygentów. Czy taka formuła okaże się lepsza niż praca z jednym, stałym szefem artystycznym? To ważne pytanie, ale odpowiedzieć na nie będzie można dopiero za jakiś czas. Na razie stwierdzić można tyle, że Dariusz Tabisz świetnie pracuje z chórem, ale wydaje się, że pod jego ręką orkiestra nie mobilizuje się już tak bardzo. Potwierdzeniem tej pierwszej tezy było kilka przebojowych partii chóralnych. Szkoda jedynie, że chór musiał przebijać się przez orkiestrę, ale i w tych warunkach akustycznych słychać było, że to całkiem dobre wykonania.

Pewnym brakiem programu koncertu było to, że znalazły się w nim prawie wyłącznie fragmenty dzieł obecnych już w repertuarze Opery Bałtyckiej. Mimo że prapremiera skomponowanej przez Elżbietę Sikorę opery "Madame Curie" czeka nas już w listopadzie, nie usłyszeliśmy żadnego fragmentu z tego dzieła. W programie nie było też "Kopciuszka" Prokofiewa, a przecież balet ten, co dziś rzadkie, będzie wykonywany z orkiestrą grającą w kanale.

Nie będą to jedyne premiery w nadchodzącym sezonie. Zapowiedziano też m.in. balet z muzyką Leszka Możdżera oraz kolejną adaptację "Carmen" Georges'a Bizeta.

Jedynym wokalnym akcentem wieczoru było wręczenie nagród dwóm znakomitym śpiewakom, związanym z Operą Bałtycką. Jan Kusiewicz, obchodzący w tym roku 90-lecie urodzin i 70-lecie pracy artystycznej, odebrał gratulacje i nagrody razem z Florianem Skulskim, obchodzącym 75-lecie urodzin. Muzyczną niespodziankę, czyli Arię z kurantem ze "Strasznego Dworu" zaśpiewał dla nich Paweł Skałuba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji