Artykuły

"Wyzwolenie" w nowych dekoracjach

PREZENTACJĘ "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego przygotowanego przez Teatr Współczesny ze Szczecina, poprzedziła fama przedstawienia interesującego, i mimo zastrzeżeń niektórych krytyków, wprowadzającego porządek do jednego z najbardziej wieloznacznych i bogatych w treści a zarazem niespójnych dramatów tego pisarza. Tym opiniom towarzyszyła wysoka ocena inscenizacji jury FTPP w Toruniu.

Niestety, w czasie WST sukces nie potwierdził się. "Wyzwolenie" w nowych, ale dość ponurawych dekoracjach rozegrane wyłącznie na deskach teatralnych, prowokowało pytanie: Wyzwolenie od czego? To przedstawienie słabo aktorsko, choć sprawnie prowadzone przez reżysera, utopione w mroku, oszpecone świadomie zresztą tandetnymi kostiumami, rozminęło się z wrażliwością widza. Reżyser zdecydowanie odrzucił wszystko, co wydawało się w tekście Wyspiańskiego balastem. Zlikwidował całą metafizyczno-symboliczną warstwę utworu, przepędził kilka istotnych postaci z Geniuszem na czele. Oczyścił w ten sposób pole do starcia między Konradem i Reżyserem. Ale tu mamy przynajmniej starcie. Zderzenie się racji, konfrontacje światopoglądu i indywidualności. Choć z tymi indywidualnościami trochę przesadziłem.

Widziałem Mirosława Gruszczyńskiego (Konrad) w rolach, w których był rzeczywiście świetny. W tym wypadku ubrał swojego bohatera w kompleksy dodatkowe, rozhisteryzował, odebrał mu świeżość przeżywania spraw wielkich. Nie pasowała ta rola do ascetycznych założeń reżyserskich. Wyrazisty bardziej jednolity (wiadomo o co mu chodzi) jest Reżyser - Jacka Płaczka. Lecz i on raczej wykłada swoje racje niż przekonuje, czego się na scenie tylko ładnym mówieniem tekstu nie osiągnie. Niestety inni aktorzy przeważnie ograniczali się do "podawania tekstu" nie radząc sobie z treściami zawartymi w ich rolach.

Nie jest to więc "Wyzwolenie" sporem o istotę sztuki jej oddziaływanie, miejsce w narodzie, prawdę. Choć o tym wiele się mówi. Owszem, mamy tu gorzkie słowa akcentowane na scenie, a skierowane pod adresem tych, którzy twórczość sprowadzają do "odwalania" swojej roboty do rzemiosła, (żebyż to doskonałego). Wyraziście i przejmująco zabrzmiały oskarżenia Konrada kierowane do narodu usypiającego i usypianego. Ale więcej tu żarliwości publicystycznej niż wyrażania pasji zawartych w tej sztuce środkami teatru. Jeszcze jedno doświadczenie, że autorowi trzeba zaufać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji