Głos Anioła
"Głos ludzki" w reż. Krzysztofa Zanussiego w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
"La Voix humaine" przełożone z francuskiego oznacza głos człowieczy, jednak z uwagi na maestrię Olgi Pasiecznik, która w tym monodramie muzycznym wciela się w rolę nieszczęśliwej kochanki, wszelkie górnolotne porównania wydają się właściwe. Widz spektaklu w Warszawskiej Operze Kameralnej z nutką nostalgii przygląda się też mocno absorbującym delikatną niewiastę rundom po scenie, gdy śpiewaczka taszczy archaiczny telefon z równie ciężką ebonitową słuchawką, w minioperze Francisa Poulenca chodzi bowiem o trwającą niemal godzinę rozmowę, od czasu do czasu przerywaną czy to przez panienkę z centrali telefonicznej, czy nie dość cierpliwego, a niewidocznego kochanka o imieniu Józef. O ileż lżejsza byłaby ta rola, gdyby przenieść ją w XXI w. i dać artystce do ręki zgrabną komórkę. Po przerwie zaś kochanka przemieniła się w hazardzistkę z Monte Carlo, cały bowiem wieczór, będący inauguracją obchodów 50-lecia WOK, był zasłużonym hołdem dla pierwszej gwiazdy tej sceny. To fenomen operowo-teatralny, że występująca solo śpiewaczka mimo wypowiadanych po francusku kilometrów skomplikowanego tekstu Jeana Cocteau nieprzerwanie przykuwała uwagę. Zapewne część w tym zasługi Kaia Bumanna kierującego orkiestrą z ogromnym wyczuciem i precyzją, nie wspominając już o reżyserze Krzysztofie Zanussim. "La Voix humaine" przedzielony jest wdzięcznym interludium baletowo-pantomimicznym, nawiązującym do realiów stylowego kasyna z lat 20.