Artykuły

Bydgoszcz. Brecht i Weill wg Łysaka

Żądza pieniądza kontra zmierzch kapitalizmu, a do tego frywolna i niepoważna muzyka - taka będzie najnowsza premiera Teatru Polskiego. "Operę za trzy grosze" zobaczymy już w sobotę.

Rok 1928. Wielki kryzys tuż-tuż. Właśnie wtedy Bertolt Brecht, pogromca kapitalizmu, pisze "Operę za trzy grosze" - dzieło, które napiętnuje znienawidzony przez niego system. Opowiada w nim historię córki biznesmena Polly (w tej roli zobaczymy Magdalenę Łaskę), która wbrew woli ojca wychodzi za mąż za przestępcę Mackie Majchra (Mateusz Łasowski). On musi uciekać, a ona - przejąć jego interesy.

80 lat później musical nie traci niemal nic na aktualności. - Na światowych giełdach co chwila wybucha panika. Kapitalizm rozsypuje się na naszych oczach - argumentuje reżyser Paweł Łysak. W tekście Brechta nie zmienił ani słowa - nie było takiej potrzeby. - Ale dla mnie, reżysera przyzwyczajonego do pewnej dowolności w teatrze, było to też pewne wyzwanie. Z jednej strony sztuka trzyma w karbach, z drugiej daje poczucie obcowania z geniuszem - tłumaczył. Z kultowymi już bohaterami musicalu zmierzyć musieli się też bydgoscy aktorzy. - Chcę odrzeć Majchra ze zbędnej bajkowości - opowiada Łasowski. - Ma być przestępcą z krwi i kości i prawdziwym twardzielem, nawet wtedy, gdy bierze do ręki mikrofon i śpiewa.

A śpiewać będzie często, bo w końcu "Opera..." to musical. Jak z wokalnym wyzwaniem poradzili sobie nasi aktorzy? - Jest obiecująco. Kurt Weill napisał muzykę nie dla operowych śpiewaków, ale właśnie dla aktorów, których głosy nie są tak szkolone - wyjaśnia Michał Dobrzyński, kierownik orkiestry, która podczas spektaklu będzie na żywo akompaniować aktorom. Oni sami nie są jeszcze tak pewni swoich umiejętności. - To, co usłyszycie, to nie będzie mistrzostwo świata, ale z pewnością wyjdzie bardzo przyzwoicie - mówił skromnie Łasowski. Perypetiom bohaterów towarzyszyć będą dźwięki wprost z zadymionej londyńskiej kawiarni z początków XX wieku: będzie trochę jazzu, ale przede wszystkim dużo nawiązań do muzyki kabaretowej.

Tło dla gry aktorów będzie skromne. Na scenie znajdą się w zasadzie tylko rekwizyty. - Bo to taka scenografia "za trzy grosze" - śmiał się reżyser musicalu. - Scenograf Paweł Wodziński zrezygnował z dekoracyjności, a postawił na instalacyjność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji