Artykuły

Pracują nad Shrekiem

- Najpierw ściągane są odlewy z aktorów. To niesamowite przeżycie, gdyż cała twarz, oprócz dziurek od nosa, pokryta jest masą plastyczną, gipsem i bandażami. To trwa około godziny, ale wydaje się, że całe wieki - opowiada Ewa Topolan, autorka masek do musicalu "Shrek" w gdyńskim Teatrze Muzycznym.

Już 30 września Teatr Muzyczny zaprasza na pierwszy w Polsce pokaz przedpremierowy musicalu "Shrek" - komedii dla dorosłych, na którą można przyjść z dziećmi

Nagrodzony Oscarem film animowany podbił serca widzów w Polsce. Brawurowy dubbing ze Zbigniewem Zamachowskim w roli Shreka i Jerzym Stuhrem w roli Osła przyczynił się do tego sukcesu.

Autor polskiej wersji dialogów, Bartosz Wierzbięta, przetłumaczył także tekst musicalu. Po spektakularnych sukcesach na wielkim ekranie przyszła pora na deski teatralne.

"Shrek" to największa z dotychczasowych produkcji gdyńskiego teatru, który jest jedynym na świecie, poza Londynem i Nowym Jorkiem, w którym już za dwa tygodnie można będzie obejrzeć "Shreka".

- W ramach licencji na "Spamalota" mieliśmy obowiązek przedstawić właścicielom praw do tej sztuki w Nowym Jorku efekt naszej pracy. Po jakimś czasie otrzymaliśmy bardzo pochlebną ocenę z pytaniem, czy nie chcielibyśmy wystawić teraz "Shreka". Byłem zaskoczony, bo nie było do tej pory takiej sytuacji, aby od producentów broadwayowskich padały jakieś propozycje. Dotąd to my zabiegaliśmy o licencje - opowiada Maciej Korwin, reżyser "Shreka". - Nie sposób było odmówić. Prace trwają, a poziom stresu ciągle rośnie - śmieje się.

Maska po dziurki w nosie

Wyzwanie jest ogromne. Musicalowa wersja przygód Zielonego Ogra to największa z dotychczasowych produkcji teatru. Przygotowania do premiery trwają od momentu przyjęcia propozycji wystawienia "Shreka" jesienią ubiegłego roku. Wiosną rozpoczęła się produkcja silikonowych "ogrowych" masek.

- Najpierw ściągane są odlewy z aktorów. To niesamowite przeżycie, gdyż cała twarz, oprócz dziurek od nosa, pokryta jest masą plastyczną, gipsem i bandażami. To trwa około godziny, ale wydaje się, że całe wieki - opowiada Ewa Topolan, autorka masek. - Potem na odlewach rzeźbię konkretną postać. Specjalny silikon do ciała zamawiam ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Maska Shreka składa się z powiększonej głowy, karku i szyi oraz z doklejanego nosa i brody. No i oczywiście charakterystycznych ogrowych uszu. Korpus jest cięższy, twardszy i bardziej wytrzymały od delikatnych części twarzy. To bardzo delikatne materiały, trzeba się z nimi obchodzić jak z jajkiem.

Charakteryzacja głównych bohaterów będzie trwała kilka godzin. Między innymi z tego powodu każdą z głównych ról gra troje aktorów. Z postacią Shreka zmierzą się Rafał Ostrowski, Paweł Tucholski i Jacek Wester, który opowiada: - Kiedy po castingu dostałem tę rolę, pomyślałem, że jestem jak Shrek w niezłym bagnie. Traumatyczne przeżycia związane ze zdejmowaniem odlewów, gąbkowany tułów, powiększone stopy i dłonie - to wszystko nie pomaga. Już na etapie przymiarek jest gorąco, a co dopiero gdy dojdą emocje związane z graniem? Przede mną około trzygodzinne przedstawienie. Do zaśpiewania dziesięć utworów, które są wokalnym wyzwaniem, a do tego gonitwy i ucieczki! Na pewno nie będzie łatwo, bo mam już swoje lata. Ale kto by nie chciał zagrać Shreka?

Fiony to Agnieszka Babicz, Magdalena Smuk i Marta Wiejak. Równie wymagająca jest rola Osła. Jego futrzany kostium, w świetle kilkuset reflektorów podnoszących temperaturę na scenie, udźwignąć będą musieli Kamil Dominiak, Tomasz Więcek i Krzysztof Wojciechowski. Rola karłowatego Farquaada to z kolei wyzwanie dla sprawności fizycznej Łukasza Dziedzica, Sebastiana Wisłockiego i Janusza Żaka.

Szczur, Smoczyca i Pinokio

Dla jednej tylko obsady spektaklu powstało niemal 200 fantazyjnych kostiumów, łącznie jest ich prawie 300. Scenę wypełni bowiem kilkadziesiąt postaci z bajek: od Pinokia, Piotrusia Pana i Ślepych Myszek, po Szczurołapa z jego świtą tańczących Szczurów.

Trzeba wybrać się do Gdyni na "Shreka", żeby zobaczyć, jak Pinokiowi rośnie nos, gdy kłamie, jak księżniczka Fiona przemienia się w Zieloną Ogrzycę, jak gigantyczna Smoczyca zalotnie trzepocze rzęsami i zachęcająco macha ogonem. A wszystko to wśród gigantycznych dekoracji, które wyprodukowała firma Dekobau z Lubina, a której specjaliści na miejscu w Gdyni służą nieocenioną pomocą.

Pod wodzą producenta "Shreka" Dariusza Kruszyniaka dostosowują do warunków sceny niemal 10 ton dekoracji. Tę ogromną machinę teatralną wprawia w ruch siła mięśni fantastycznej ekipy technicznej teatru. 35 ludzi pod wodzą Mirosława Niebodajewa sprawia, że drzewa się poruszają, Smoczyca tańczy, Shrek z Osłem wędrują przez bagno, las, docierają do zamku Farquaada, zdobywają zamek Smoczycy, po czym odbywają podróż powrotną przez wciąż zmieniającą się scenerię.

Kolejne kilkadziesiąt osób na zapleczu sceny dba o oprawę akustyczną i świetlną, napęd sztankietów i scen obrotowych, sprawną zmianę kostiumów, peruk i charakteryzacji. Z takim rozmachem produkcji gdyński teatr mierzy się po raz pierwszy, a zapewne nie ostatni

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji