Artykuły

Stary Teatr upada czy się odradza?

Czy Stary Teatr spełnia misję sceny narodowej? ZASP co do tego ma wątpliwości. Obrońcy artyzmu i tradycji odezwali się w momencie, kiedy w Starym nastąpiło ożywienie, choć nie interweniowali wtedy, gdy scena przy placu Szczepańskim trwała w marazmie - pisze Joanna Targoń.

W ostatnich miesiącach w Starym Teatrze pojawiła się najnowsza polska dramaturgia, nieobecna na tej scenie od lat, nowi, utalentowani reżyserzy. Kilka ostatnich premier uznano za wydarzenia, albo przynajmniej za tematy do sporów. Za kilka dni rozpocznie się festiwal, podczas którego toczyć się będą dyskusje na temat romantyzmu. Będzie można obejrzeć przygotowane przez młodych reżyserów teksty Słowackiego, czy Norwida, których od kilkudziesięciu lat nie odważył się pokazać żaden teatr.

Tymczasem prezydium Związku Artystów Scen Polskich zastanawia się nad cofnięciem rekomendacji udzielonej dyrektorowi Mikołajowi Grabowskiemu. Swoje ubolewanie wyraził na łamach sobotniego "Dziennika Polskiego" Szymon Kuśmider, prezes ZASP w Starym Teatrze. Padły słowa o misji sceny narodowej, nieprzystawaniu obecnego repertuaru do tradycji i możliwości zespołu.

"Teatr utracił wielu wiodących reżyserów, a dominujący nurt offowy, czego przejawem jest tzw. baz@rt, stał się dla naszego teatru przekleństwem" - mówi Kuśmider, przy okazji załamując ręce nad festiwalem re_wizje romantyzm (który rozpocznie się dopiero w piątek), gdzie planowana jest "Nie-Boska komedia" na czterech aktorów.

W zgodzie z tradycją

Nie wiem, co Szymon Kuśmider i prezydium ZASP rozumieją pod pojęciem tradycji tej sceny i do których z jej przeszłych osiągnięć należałoby porównywać obecny stan. W latach 60. wystawiano tutaj np. jeszcze ciepłe dramaty Różewicza, Mrożka, Iredyńskiego. Podczas baz@rtu również pokazano najnowsze dramaty. Paweł Sala to nie Różewicz, ale po pierwsze żaden nowy Różewicz nie pojawi się na zamówienie, a po drugie, kiedyś również wystawiano wiele sztuk, po których słuch zaginął. Nie można czekać na arcydzieło i nic nie robić.

A może tradycja to legendarne spektakle Konrada Swinarskiego? Sięgnięcie do starych recenzji dowodzi, że nie był on tak uwielbiany, jak się obecnie sądzi. Jego spektakle, zwłaszcza "Nie-Boska komedia" wzbudzały ostre kontrowersje, Jarosław Iwaszkiewicz zwierzał się, że miał ochotę wygwizdać to przedstawienie, tak zirytowała go niezgodność propozycji Swinarskiego z tradycją wystawiania dramatów romantycznych.

Założenia festiwalu re_wizje romantyzm - czyli badanie, co z literatury romantycznej jest dla nas żywe, interesujące - dobrze się wpisują w tradycję Swinarskiego. A że przedstawienia przygotowują bardzo młodzi twórcy, i być może będą to spektakle nieudane? To ryzyko jest wpisane w projekt, poza tym gdzie są ci dojrzali, wielcy reżyserzy, którzy zajmują się romantyzmem i mogliby zrobić wspaniałe przedstawienia? O niedawnej "Nie-Boskiej komedii" w Starym Teatrze, wyreżyserowanej przez Krzysztofa Nazara, chciałoby się jak najszybciej zapomnieć, choć zagrano cały tekst i występowało w niej bardzo wielu aktorów.

Grabowski się stara

A "wiodący reżyserzy", których teatr podobno utracił? Mikołajowi Grabowskiemu raczej udało się w ostatnich sezonach pozyskać wybitnych twórców - Krzysztofa Warlikowskiego czy Pawła Miśkiewicza, których spektakle - "Krum" i "Niewina" zostały uznane za wydarzenia. Powstały przedstawienia Krystiana Lupy i Andrzeja Wajdy. Zaproszono Jerzego Grzegorzewskiego - niestety, śmierć reżysera przerwała próby "Krzeseł". W przyszłym sezonie mają tu pracować Jan Klata i Maja Kleczewska, młodzi, ale świetni i uznani już twórcy.

Nie twierdzę, że dyrekcja Mikołaja Grabowskiego to świetny okres w historii Starego Teatru. Zdarzyły się wpadki ("Pieszo" czy "Play Strindberg"), przedstawienia nijakie ("Car Mikołaj", "Tango Gombrowicz"). Grabowski stara się jednak z coraz większym rozmachem i pomysłowością prowadzić scenę żywą, unikającą tematów letnich, sztuk dobrze skrojonych, całego tego pseudoprofesjonalnego i pseudotradycyjnego, nikogo nie dotykającego, miłego i kulturalnego teatru, panującego na większości polskich scen.

O co więc chodzi autorom protestów? Może po prostu o to, żeby wielu aktorów miało zajęcie i... święty spokój? Zespół Starego Teatru liczy ponad 60 osób, więc obawy przed nowym mogą być uzasadnione. Nie przypadkiem zapewne atak ze strony ZASP zbiegł się z działaniami Komisji Zakładowej "Solidarności", która podobno także rozważa cofnięcie rekomendacji dyrektorowi Grabowskiemu, a do obu doszło tuż przed wyborami. Nowy minister kultury może przecież chcieć się wykazać wrażliwością na problemy ludzi teatru...

Teatr tworzy się jednak przede wszystkim dla widzów, a nie po to, żeby zespół czuł się dobrze i bezpiecznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji