Artykuły

2x Leśnierowska

To dwie interesujące i zupełnie od siebie różne konceptualnie choreografie, choć dotykające podobnych zagadnień: odtwarzania rzeczywistości i jej odbioru przez widza - o "UNKNOWN.SEANS" Renaty Piotrowskiej oraz "Rekonstrukcji" Joanny Leśnierowskiej prezentowanych w Starym Browarze w Poznaniu pisze Szymon Adamczak z Nowej Siły Krytycznej.

Stary Browar Nowy Taniec otworzył nowy sezon dwoma pokazami. W obu wzięła udział Joanna Leśnierowska. Zatańczyła w "UNKNOWN.SEANS" Renaty Piotrowskiej i opracowała własną "Rekonstrukcję". To dwie interesujące i zupełnie od siebie różne konceptualnie choreografie, choć dotykające podobnych zagadnień: odtwarzania rzeczywistości i jej odbioru przez widza.

"UNKNOWN.SEANS." (na zdjęciu) to rozpoznawalna już seria improwizowanych spektakli Renaty Piotrowskiej, współtworzona z różnym grupami artystów, w tym m. in. ekipą Starego Browaru Nowego Tańca czy z Towarzystwem Prze-Twórczym. Tym razem, w ramach podsumowania, Piotrowska zaproponowała projekt inspirowany "Fenomenologią percepcji" Maurica Merlau-Pontego. Już pierwsze sekwencje przywodzą na myśl jego słowa: "świat wyprzedza każdą analizę, jaką można go poddać". W szczelnie osłoniętej kurtynami i dodatkowo wyciemnionej przestrzeni Słodowni właściwą akcję poprzedza długa (odrobinę hipnotyzująca) dźwiękowa instalacja - intensyfikujący się stukot obuwia. Pobudzające sensorium słuchu uderzenia sprawiają wrażenie rzeczywistej obecności tancerza, niewidocznego dla widza. Gdy wreszcie na scenie pojawi się Joanna Leśnierowska, zamiast rozbudowanej sekwencji ruchowej, zobaczymy zaprojektowaną przez Piotrowską choreografię w skali mikro. Zresztą równie balansującą na granicy złudzenia: lekkie poruszenia palcami u stóp, nieznaczne ruchy tułowia czy rąk. Przy tym, wskutek gry z czerwonym, niebieskim i białym światłem oraz wyciemnieniami (także na widowni), zmiana położenia ciała Leśnierowskiej, niejednokrotnie zaskakuje. Uciekają uwadze momenty, gdy nagle pojawia się po drugiej scenie. Nieoczekiwane jest i zakończenie: kolorowe, wibrujące oświetlenie, głośne "Don't stop me now" Queen i taniec w wersji slow-motion.

Prawdopodobnie każdy z widzów powinien sam rozstrzygnąć, na ile i czy w ogóle jest w stanie odpowiedzieć na postawione przez Piotrowską pytania dotyczące percepcji tańca przez widza. Część z nich: "Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek zwrócić świadomie uwagę na swój oddech? Zobaczyć jak oddychają inni? Doznać zawieszenia czasu w momencie obserwacji? Pomiędzy wejściem w przestrzeń a pierwszym krokiem na scenie?" Obawiam się, że ów percepcyjny eksperyment nieco przerosły jego formalne założenia. Sztuczki wizualne działały niekiedy zbyt krótko. Przede wszystkim rozciągnięte w czasie operacje światłem szybko stawały się przewidywalne. Wówczas ów pozorny bezruch na scenie nużył.

Drugi spektakl, wyreżyserowany i opracowany przez samą Joannę Leśnierowską intryguje od samego początku: świetny program, na który składają się kolorowe fotografie, w tym impresje dotyczące Pollocka czy Philipe'a Goustona. Do tego kilka pobudzających umysł słów: "Didaskalia pamięci. Fakty wyobraźni. Remanent wspomnień. Przekład z Ja. Rekonstrukcja." Ostatnie słowo funkcjonuje także jako tytuł tej choreografii z udziałem Leśnierowskiej, Janusza Orlika i Aleksandry Borys. I w zasadzie była to rekonstrukcja: rzeczywistości intymnej, momentów samotności, w klubie, na koncercie czy w domu. Ciała tancerzy sprawiały wrażenie obcowania jedynie z samą tylko przestrzenią, choć niejednokrotnie formowały tożsame sekwencje, zderzając się ze sobą. Wszystkiemu towarzyszył doskonały mix muzyczny, początkowo bardziej relaksacyjny, w stylu Sigur Ros, aż po trafnie dobrane utwory współczesnej "inteligentnej muzyki tanecznej" - IDM, czy ocierające się bardziej o rock. Tempo było imponujące. Na finał - fajerwerki. Nieomal pusta scena, nie licząc kilku krzeseł i śnieżącego telewizora, wzbogaciła się o trzy monitory. Wyczerpani tancerze doczłapują się na czworakach do skraju sceny i po kolei znikają w ciemności. Gaśnie światło, pozostaje jedynie choreografia efektów pirotechnicznych na ekranach. To końcowe wyciszenie było niezbędne ze względu na strukturę pokazu i okazało się udanym dramaturgicznie zabiegiem. Samo przedstawienie, zaaranżowane skromnie i warsztatowo, warto by nieco urozmaicić. Podkreślenia domaga się sam aspekt rekonstrukcji. Mimo, iż tytuł implikuje czynność układania czegoś na nowo bądź odtworzenia tout court, widz nie otrzymuje wielu wskazówek, co to właściwie miałoby być.

Dwie wyżej wspomniane choreografie dobrze nastrajają przed październikowymi pokazami, jakie przygotował Stary Browar Nowy Taniec. W ramach programu tanecznego Sezonu Kultury Nadrenii Północnej-Westfalii "Tam'Tam", z coachingiem i spektaklami przyjeżdża Raimund Hoghe, pojawi się także Bertram Müller oraz Renegade Theatre. Zapowiada się ekscytująca jesień na tanecznej scenie Poznania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji