Artykuły

POWRÓT 0'NEILLA

PO długiej przerwie wraca na nasze sceny - po raz pierwszy po wojnie - najwybitniejszy i napłodniejszy dramatopisarz amerykański, dziś już klasyk dramaturgii światowej, zmarły przed ośmiu laty Eugeniusz O Neill. Wraca dramatem "Pożądanie w cieniu wiązów" (w nowym, znakomitym przekładzie Kazimierza Piotrowskiego), który przed trzydziestu pięciu laty (ówczesny polski tytuł sztuki: "Żądza", chyba lepiej oddający jej treść, klimat i problematykę) wprowadził O'Neilla na polskie sceny prapremierą w Teatrze Wielkim we Lwowie. Wchodziła wówczas ta sztuka na afisz w atmosferze niezdrowej sensacji, podniecenia, rozgorączkowania, które wzmagały się z każdym przedstawieniem, mimo iż rozczarowało ono łowców skandalu, stanowiąc jedynie pożywkę dla zgorszenia hipokrytów i dewotek. Niewiele już dziś pamiętam z tej lwowskiej prapremiery, która stała się artystycznym wydarzeniem sezonu - dopiero w miarę oglądania obecnej warszawskiej premiery w Teatrze Polskim wracały reminiscencje z tamtego przedstawienia, poszczególne sceny, jego klimat - gęsty i mroczny, jak w sztukach Rostworowskiego, nasycony wielkimi namiętnościami. I w miarę oglądania rósł niedosyt, wywołany chyba jednowarstwowością przedstawienia, wtłoczeniem sztuki w ciasne ramy realistycznego dramatu. I nie wiadomo, ile było w tym świadomego zamierzenia twórcy przedstawienia, a ile zwężających reżyserską koncepcję i rzutujących na nią aktorskich koncepcji poszczególnych ról, ile wreszcie niedomogów czy trudności warsztatowych, wynikłych z niezbyt trafnej obsady aktorskiej.

PROBLEMATYKĘ przedstawienia zawęża i ustawia już sam tytuł polskiego przekładu, sugerujący wyeksponowanie tylko jednego dramatycznego elementu sztuki: zmysłowego pożądania kobiety. U O'Neilla jest jeszcze drugi, równoległy, ciasno splatający się z tamtym, dramatotwórczy element: żądza ziemi. Pełniej i trafniej: żądza posiadania. To ona każe dwu starszym synom Cabota opuścić macochę-ojcowiznę, by szukać złota w Kalifornii. To ona rzuca Abbie Putnam w ramiona starego, 74-letniego farmera Efraima za cenę posiadania własnej farmy, własnego domu. To ona czyni Efraima nieludzko "twardym" i "samotnym", "twardym i samotnym jak Bóg", ukształtowany przez niego na własną nieco modłę, nieludzko twardym dla najbliższych: dwóch zaharowanych i zadręczonych na śmierć kolejnych żon i trzech synów. To ona wreszcie doprowadza do tragedii dzieciobójstwa, inspirowanej przez młodego Ebena, któremu żądza posiadania farmy przesiania grzeszną ale i heroiczną w owej zbrodniczości i w swym samounicestwieniu miłość do niego macochy Abbie. Żądza ta wyrasta na pewno z mistycznego podłoża, które u Efraima wzbogacone jest bogatymi pokładami jego własnej religijności, z jego własnym, "surowym i samotnym" Bogiem.

Tej właśnie warstwy brakowało w warszawskim przedstawieniu, elementy mistyczne i irracjonalne, tak istotne w twórczości 0'Neilla, zepchnięte zostały zbyt głęboko, przepływały jakimś bocznym, marginesowym nurtem. WŁADYSŁAW HAŃCZA stworzył zresztą w roli starego farmera najlepszą chyba ze swoich dotychczasowych kreacji; jest to jedyna w przedstawieniu postać o pełnych wymiarach, budowana konsekwentnie, prowadzona z dużą dyscypliną ruchu i głosu, surowa i zwarta.

TRZEBA z dużym uznaniem i podziwem mówić o postaci Abbie. stworzonej przez NINĘ ANDRYCZ. W wielu partiach przedstawienia skutecznie przełamała swe predyspozycje aktorskie oraz subiektywne reminiscencje widzów z jej poprzednich aktorskich wcieleń, zdobyła się na wiele akcentów szczerości, była tragiczna i wspaniała w scenach dramatycznej kulminacji, odbiór jednak tej postaci utrudniały bardzo nieliczne zresztą "wyjścia" z roli, zaskakujące intonacje, wyskakujące z klimatu scen akcenty, "mijanie się" z Ebenem. To ostatnie zresztą spowodowane zostało w dużej mierze przez ZYGMUNTA KĘSTOWICZA, który nie udźwignął trudnej roli Ebena, chociaż miał wiele pięknych scen i akcentów, nie wierzyło się w jego namiętność i w jego miłość do Abbie, co musiało także rzutować i na jej postać, i na klimat, i na problematykę przedstawienia.

Teatr Polski zapowiada wystawienie następnej sztuki O'Neilla "Mourning Becomes Electra". Miejmy nadzieję , że otrzymamy wówczas pełniejszego O'Neilla.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji