Święto wiosny Izadory Weiss na Bałtyckich Spotkaniach Teatrów Tańca
"Święto wiosny" w choreogr. Izadory Weiss Bałtyckiego Teatru Tańca na I Bałtyckich Spotkaniach Teatrów Tańca w Gdańsku. Pisze Magdalena Hajdysz w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Po kilku miesiącach grania (spektakl wystawiany był m. in. na VIII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu) "Święto wiosny" pewniej osadziło się w ramach przyjętych przez Izadorę Weiss.
"Święto wiosny", legendarny balet z muzyką Igora Strawińskiego i rewolucyjną choreografią Wacława Niżyńskiego, doczekał się od 1913 roku, czyli czasu swojej premiery, bardzo wielu adaptacji. Kilka z nich jest dowodem na to, że dzieło to nie jest już "nietykalną świętością", że coraz częściej zaczyna służyć bardziej jako daleka inspiracja i pretekst, niż baza czy punkt wyjścia.
Jedną z tych mocno uwspółcześnionych jest autorska interpretacja "Święta wiosny" dokonana przez Izadorę Weiss, dyrektorkę i choreografkę Bałtyckiego Teatru Tańca. Spektakl, który poprzedziła gdańska premiera "Czekając na..." również w choreografii Weiss, mogliśmy oglądać podczas trwających od soboty w Operze Bałtyckich Spotkań Teatrów Tańca.
Artystka postanowiła pozostać przy oryginalnej muzyce Igora Strawińskiego, która jednak brzmi zaskakująco nowocześnie. I jak we wszystkich spektaklach tej choreografki to właśnie muzyka jest siłą napędową i źródłem ruchu, który ją ilustruje, naśladuje, podtrzymuje jej tony i takty.
Podobnie nowocześnie Izadora Weiss potraktowała zawarty w oryginale motyw ofiary, czyniąc z niego temat przewodni i rozbudowując nie tylko o potężny ładunek emocjonalny, ale przede wszystkim o bardzo jednoznacznie potraktowany temat fizycznej i psychicznej przemocy wobec kobiet oraz ich nierównej roli we współczesnym świecie. Na scenie ścierają się ze sobą dwa światy - dwie grupy tancerzy - męski i żeński. Wynik tego starcia wydaje się być jednak od początku przesądzony. Kobiety są niewolone, poniżane, spychane do "służebnych" i przedmiotowych ról tancerek w klubie porno, panienek do towarzystwa, "wieszaków" na niewygodne, delikatnie mówiąc, ubrania, wreszcie obiektów służących zaspokajaniu seksualnego pożądania. Uczucia strachu, obrzydzenia, poniżenia nie opuszczają ich ani na chwilę - nawet w rzadkich momentach podejmowanej nierównej walki. Podział ról jest jasny - kobiety są dla mężczyzn, na potwierdzenie ich statusu, na uprzyjemnianie im życia. Mężczyźni są zadbani, wymuskani, eleganccy.
"Święto wiosny" Bałtyckiego Teatru Tańca ma wiele porywających momentów. Gęsta choreografia utkana jest z atrakcyjnych wizualnie, płynnie skomponowanych scen zbiorowych, znakomitego duetu Franciszki Kierc z Michałem Ośką, ciekawie wkomponowanych działań wokół głównego miejsca akcji. Co równie ważne, jest różnorodna i niemal całkowicie pozbawiona charakterystycznych, powtarzających się w poprzednich spektaklach Izadory Weiss gestach. Pozwala też podziwiać zespół, który teraz, po wprowadzonych od czasu premiery zmianach w obsadzie, stanowi jedno zwarte, rozumiejące się bez słów ciało.
Po kilku miesiącach grania (spektakl wystawiany był m. in. na VIII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu) "Święto wiosny" pewniej osadziło się w ramach przyjętych przez jego autorkę. I choć wciąż wątpliwości budzi zbyt dosłownie i jednostronnie potraktowany temat libretta, ogląda się go już teraz z nieskrywana przyjemnością.