Artykuły

Klęska rodzinna fabrykanta

Sztuka Arthura Millera "Wszyscy moi synowie", której premierę przygotowano w Teatrze Nowym, pozwala zrozumieć, dlaczego ten najwybitniejszy dramaturg amerykański był posądzany o sympatię do komunizmu i miał duże kłopoty ze sławetną komisja, do badania prawomyślności. Kilkakrotnie mówi tu o swojej ojczyźnie, jako parszywym, przeklętym kraju, gdzie pieniądz zastępuje miłość, a połowa ludzi powinna trafić do więzienia za brak skrupułów przy bogaceniu się nawet kosztem życia swoich współziomków. Dodajmy, że utwór ten otrzymał nagrodę i jest wystawiany w tym bezlitośnie przez autora wyśmiewanym kraju. Właściwie tylko uczucie solidarności żołnierskiej w czasie walk ostatniej wojny zyskuje uznanie Millera - a poza tym wszystko jest wzajemnym pożeraniem się w amerykańskim układzie społecznym...

Intryga utworu jest bardzo prosta. Fabrykant Keller zmusił swojego wspólnika Deevera do sprzedania wojsku pękniętych głowic do lotniczych silników. W ten sposób zginęło 21 pilotów. Keller wszystko zegnał na wspólnika, który jeszcze kilka lat po wojnie przebywa w więzieniu. Córka Deevera pragnie poślubić syna Kellera - Chrisa. Sprawę dodatkowo komplikuje jeszcze fakt, że była uprzednio zaręczona z bratem Chrisa, który jako lotnik zginął w czasie wojny, w co matka jego nadal nie wierzy: uważa go za czasowo zaginionego, wciąż czeka na powrót starszego syna. A na dodatek syn Deevera, obecnie adwokat, już zjawia się, żeby oskarżyć o tamto przestępstwo przyszłego teścia swojej siostry.

Tę trzymającą w napięciu akcję, przesyconą nastrojem z pogranicza obłędu - Arthur Miller zbudował z błyskotliwych dialogów i ciekawych bardzo zderzeń sytuacyjnych. Reżyseria Jerzego Hofmanna stara się szybkim tempem i prostotą działania aktorskiego podkreślić owe zalety konstrukcji dramatycznej. Dobrze współdziała tu scenografia Andrzeja Sadowskiego, który jak gdyby ożywił fotografie otoczenia i cukierkowaty klimat domku fabrykanta oraz stroje z reklamowego pisma "Ameryka".

Spektakl porusza widzów szczególnie dzięki znakomitej roli Henryka Machalicy, który kreuje postać fabrykanta Kellera. Kapitalny jest rysunek psychologiczny tego bohatera - jego przemiana wewnętrzna od sytego, zadowolonego z siebie, wesołego przemysłowca do odtrąconego przez własnego syna, zrujnowanego moralnie starca. Każdy gest, drgnienia głosu obrazują to przeobrażenie! Szkoda, że pewne szczegóły umykały mojej uwadze, ponieważ miałem takie miejsce, że mimo obolałego od wykręcania karku - jednej trzeciej głębi sceny nie mogłem dojrzeć.

Henryk Machalica znalazł świetnego partnera w Kazimierzu Borowcu - właśnie stosunek emocjonalny syna Chrisa do starego Kellera jest osią całego konfliktu. Bezbłędnie została opracowana przez Kazimierza Borowca rola Chrisa: prostego, uczciwego chłopaka, który na froncie pojął, co znaczy być człowiekiem. W pamięci widza pozostaje również porywczy, zawzięty młody adwokat Deever, mimo iż raz tylko, i to na krótko pojawia się na scenie - gra go Tadeusz Gochna. Przemyślaną aktorsko postać sąsiada Baylisa, lekarza o aspiracjach naukowych, lecz zmuszanego przez sytuację rodzinną do robienia pieniędzy stworzył Zdzisław Zachariusz. Podobnie jak Janusz Greber - prostackiego mistyka Franka. Z ról kobiecych wybija się, oczywiście, postać na wpół obłąkanej żony Kellera, z nerwem odtwarzanej przez Sławę Kwaśniewską. Anna Wróblówna, ckliwa w sytuacjach lirycznych - potrafiła pozyskać sympatię publiczności w końcowych sytuacjach, gdy młoda Deever musi z wściekłością walczyć o swojego nowego narzeczonego. Obydwie te role, jak i energiczna Janina Marisówna oraz Bożena Janiszewska, grające sąsiadki Kellerów - potwierdzają słuszność obserwacji socjologów, że w społeczeństwie amerykańskim rodzi się nowa forma matriarchatu, i to o charakterze despotycznym prawie!

Z całą przyjemnością mogę stwierdzić, że po bardzo dobrej inscenizacji "Rzeczy listopadowej" w Teatrze Polskim - doczekaliśmy się i na scenie przy ul. Dąbrowskiego ciekawego spektaklu! A w przygotowaniu jest pasjonująca adaptacja "Kuszenia św. Antoniego" Flauberta, której dokonał Stanisław Hebanowski, także reżysersko przygotowując tę najbliższą premierę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji