Artykuły

Apetyt na Mimów

XI Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Lata całe stolicą polskiej pantomimy był za sprawą Henryka Tomaszewskiego Wrocław. Teraz jednak, po 11 wydaniach Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu w Teatrze na Woli, można śmiało mówić, że to właśnie na tej scenie toczy się najważniejsza w Polsce walka

nie tylko o przetrwanie, ale i odrodzenie polskiej szkoły mimu. Duża w tym zasługa Bartłomieja Ostapczuka, który z wielką starannością komponuje festiwale, warsztaty i wszystko, co służy podtrzymywaniu zainteresowania sztuką mimu.

Zakończony właśnie festiwal potwierdził, że ciągle czekają nas w tej dziedzinie zaskoczenia. Nie zawiedli oczywiście festiwalowi weterani i poniekąd klasycy gatunku, tacy jak Gregg Goldston (USA), aktorzy rosyjskiego teatru "Licedei" czy trudny do pokonania duet arcymistrzów Bodecker/Neander, żegnany długą owacją na stojąco. Ich klasyczne sceny "W kawiarni" czy "Policjanci i złodzieje" oglądane po raz kolejny wzbudzają wciąż taki sam entuzjazm i ciągle wydają się, choć to już chyba niemożliwe, lepsze. Artyści pokazali tym razem fragmenty wielu swoich programów, popisów solowych i w duecie, dowodząc niepospolitego poczucia humoru i fenomenalnej maestrii w panowaniu nad ciałem.

Wyjątkowy charakter miało spotkanie z artystami teatru "Licedei", będące rodzajem wędrówki po ich klaunadach, podglądanych niejako od kulis - na scenie pojawiła się garderoba artystów, w której lider formacji snuł opowieść o przygotowaniach do poszczególnych programów, na oczach widowni przechodząc przez próg transformacji: opuszczając garderobę, wkraczał w magiczny krąg sceny. Etiuda "Lećcie i piłujcie" - zmontowana ze sprzecznych rozkazów, dyspozycji wydawanych człowiekowi przez rozmaitych nadzorców, kierowała pantomimę w rejony głębokiej refleksji nad ludzką kondycją.

Odkryciami tego festiwalu były duet wychowanek Marcela Marceau Biro/Weiss, niezwykle zdyscyplinowany i mądry, oraz pokaz szwajcarskiej grupy SPETTATORI [na zdjęciu], łączącej teatr ruchu z żywą muzyką, rodzaj teatru instrumentalnego wymieszanego z pantomimą, pełen polotu, dowcipu i zadziwiającej precyzji. Tu nie można sobie pozwolić na markowanie, na tej scenie każdy ruch musi być odmierzony, inaczej grozi nie tylko katastrofa artystyczna, ale także poważna kontuzja - artyści muszą sobie bezgranicznie ufać i bezbłędnie wykonywać zaplanowane ewolucje.

Ten festiwal wzmaga apetyt na pantomimę i kto wie, może sprawi, że będzie można w Warszawie regularnie oglądać mimów, nie tylko podczas festiwalu. Przyczółek w Teatrze na Woli już istnieje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji